Oglądalność "Gry o tron" spada. I nic dziwnego!
Marta Wawrzyn
28 maja 2015, 16:04
Tego jeszcze nie było: oglądalność "Gry o tron" spadła do poziomu z 3. sezonu. Czy wszystkiemu winne było święto, czy może są inne przyczyny?
Tego jeszcze nie było: oglądalność "Gry o tron" spadła do poziomu z 3. sezonu. Czy wszystkiemu winne było święto, czy może są inne przyczyny?
Do tej pory oglądalność "Gry o tron" z sezonu na sezon cały czas systematycznie pięła się w górę i nie przeszkodził temu nawet wyciek pierwszych odcinków 5. sezonu. Problem w tym, że rekordy skończyły się w kwietniu. Ostatnio serialowi już nie przybywa, a ubywa widzów.
Serwis TV by the Numbers podał, że odcinek z ostatniej niedzieli obejrzało 5,4 mln Amerykanów, a demo wyniosło 2,5. To spory spadek w porównaniu z poprzednim tygodniem (6,24 mln/3,1), a jeszcze większy w porównaniu z premierą 5. sezonu (8 mln/4,2). Oglądalność serialu od premiery 5. sezonu praktycznie spada z tygodnia na tydzień – tutaj możecie to zobaczyć – a odcinek "The Gift" z tej niedzieli osiągnął najsłabszy wynik od czasu finału 3. sezonu.
Na pewno po części winny jest Memorial Day – amerykańskie święto narodowe, które zawsze jest okazją do pikników, rodzinnych imprez itp. To coś w rodzaju polskiego długiego weekendu z początku maja. Większość telewizji robi w tym czasie po prostu przerwę w programie i nadaje powtórki. HBO też miało taki zwyczaj, dopiero w tym roku z nim zerwało. Efektem jest najsłabsza od dawna oglądalność "Gry o tron".
Ale problem nie sprowadza się wyłącznie do święta. Rok temu serial w drugiej połowie sezonu miał wyższą oglądalność niż w tym roku, rekordy padły w okolicach walki Oberyna z Górą. Nie bez powodu – to było coś ekscytującego, co wywoływało mnóstwo komentarzy na Twitterze i Facebooku. W tym roku jeśli komentarze w social media są, to raczej negatywne. Niektóre serwisy sugerują wprost: oglądalność spadła, bo widownia nie zaakceptowała sceny gwałtu z poprzedniego odcinka. Ludzie grozili, że serial rzucą i właśnie to zrobili.
Nie wiem, czy to rzeczywiście jest takie proste, ale nie mam wątpliwości, że jakiś związek pomiędzy jakością serialu a jego oglądalnością istnieje. Jeśli widzowie zamiast rozgryzać fabularne szczegóły zajmują się kwestią gwałtu – którego w książkach nie było – to znaczy, że dzieje się coś złego. W "Grze o tron" zawsze były odcinki, w których nie było żadnych ważniejszych wydarzeń. Ten sezon składa się z samych takich odcinków. Bohaterowie dokądś zmierzają, o czymś rozmawiają, ale na razie wiele z tego nie wynika. Trudno oczekiwać w takiej sytuacji wzrostów oglądalności.