Serialowa alternatywa: "Detectorists"
Nikodem Pankowiak
20 maja 2015, 22:34
Tak, wiem, miał być "Poldark", ale jak słusznie zauważyliście, nie mogę nazwać alternatywą serialu tylko dlatego, że sam go nie oglądam. Postanowiłem zatem się pokajać i wrócić do produkcji faktycznie nieznanych…
Tak, wiem, miał być "Poldark", ale jak słusznie zauważyliście, nie mogę nazwać alternatywą serialu tylko dlatego, że sam go nie oglądam. Postanowiłem zatem się pokajać i wrócić do produkcji faktycznie nieznanych…
Ci, którzy w ogóle wiedzieli o istnieniu "Detectorists", usłyszeli o tym serialu zapewne sporo czasu po jego premierze, gdy otrzymał on nagrodę BAFTA dla najlepszej komedii, a jego twórca, Mackenzie Crook (Gareth Keenan z "The Office" czy też Orell z "Gry o tron") został nagrodzony za najlepszy komediowy scenariusz. Całkiem słusznie, bo już sam pomysł na tę produkcję jest niezwykle oryginalne. Nikt nigdy nie pomyślał, by głównymi bohaterami serialu uczynić poszukiwaczy metalu i zapewne nigdy nikomu, poza Crookiem, nie przyszło do głowy, że coś takiego może zadziałać.
"Detectorists" na antenie BBC Four zadebiutowali 2 października zeszłego roku, a my na Serialowej niestety zupełnie ten serial przegapiliśmy. Jak chyba większość świata, ale to nie umniejsza naszej winy… Serial został w całości napisany i wyreżyserowany przez wspomnianego Mackenzie Cooka, który gra także jedną z głównych i zarazem tytułową rolę. Jest to aktor tak charakterystyczny, że nie sposób pomylić go z kimś innym. Możesz nie znać jego nazwiska, ale natychmiast skojarzysz kolesia z wytrzeszczem z "Piratów z Karaibów". Garetha Keenana nie skojarzysz, bo pewnie nie widziałeś/widziałaś brytyjskiego "The Office"… Tutaj wygląda tylko nieco mniej niepokojąco, ale jego bohater jest z pewnością najbardziej specyficzną rzeczą w tym serialu. Poza samą tematyką, rzecz jasna.
Dwóch przyjaciół – Andy (Crook) i Lance (Toby Jones, "Kapitan Ameryka", a ostatnio "Wayward Pines") dzieli rzadko spotykaną pasję – lubują się w poszukiwaniu cennych metalowych przedmiotów. Ze swoimi wykrywaczami metalu pod ręką przemierzają pola, lasy i łąki, aby czasem odnaleźć jakieś zupełnie nieprzydatne i bezwartościowe przedmioty. Wieczorami spotykają się razem z kilkoma innymi zapaleńcami, z którymi zastanawiają się, jak to możliwe, że częściej znajdują stare guziki niż monety, choć na zdrowy rozum ludzie powinni mieć zdecydowanie więcej tych pierwszych drugich.
Oczywiście metal nie wypełnia im całego życia, nawet jeśli czasem odnosimy wrażenie, że to rzecz dla nich najważniejsza. Andy gdy akurat nie grzebie w ziemi, ima się różnych dorywczych prac i marzy o tym, że pewnego dnia wreszcie zakończy studia i zostanie prawdziwym archeologiem. Można odnieść wrażenie, że swoje hobby traktuje jak powołanie – nie sprzedaje znalezionych rzeczy, bo to sprzeczne z jego światopoglądem. Lance z kolei w pracy jeździ wózkiem widłowym, a po niej pozwala się wykorzystywać swojej byłej żonie, która zmusza go, by soboty poświęcał na zawożenie jej i jej matki na bingo.
Obaj bohaterowie są bardzo charakterystyczni i świetnie napisani, od razu widać, że to dwóch nie do końca przystosowanych do otoczenia odmieńców, którzy uwielbiają swoją pasję i szczerze wierzą, że pewnego dnia znajdą coś wielkiego. Ta wiara może prowadzić do przedwczesnej ekscytacji, jak na przykład wtedy, gdy Lance, poszukując na internetowych mapach terenów wartych przeczesania, bierze znak wodny Google za pozostałości pod średniowiecznej osadzie. Życie obu panów wydaje się pozbawione jakiejkolwiek ekscytacji, trochę ciekawiej robi się, gdy do ich klubu detektorystów dołącza Sophie (Aimee-Ffion Edwards z 2. sezonu "Luthera"), a chwilę później udaje im się uzyskać zgodę Larry'ego Bishopa (David Sterne) na przeszukiwanie jego ziemi. Warunek jest jeden – trzymać się z daleka od padoku. Oczywiście taki zakaz musi budzić podejrzenia i szybko pojawiają się podejrzenia, że Bishop może ukrywać tam coś cennego lub niebezpiecznego.
Nie bez powodu Crook otrzymał nagrodę BAFTA za scenariusz serialu. Każdy z odcinków jest bardzo dobrze napisany, a główni bohaterowie to wiarygodne postacie z krwi i kości. Ich hobby nie jest tutaj najważniejsze, równie dobrze mogliby zbierać znaczki. Najważniejsze, że to dwóch odmieńców, stojących nieco na uboczu świata, którzy gonią za marzeniami. Ich spełnienia szukają w ziemi, co samo w sobie jest zabawne, ale pokazuje także, że dla każdego z nas szczęście może mieć zupełnie inne znaczenie.
Standardowo, ponieważ jest to brytyjski serial, całość można obejrzeć w jeden dzień. I jak w przypadku każdego z dotychczas "reklamowanych" przeze mnie seriali, zdecydowanie warto zasiąść do oglądania. Zwłaszcza, że posucha na rynku komedii trwa w najlepsze, a w takim wypadku każda dobra produkcja jest na wagę złota. A "Detectorists" jest godne uwagi tym bardziej, że nie jest to standardowa komedia. To zabawna, choć momentami gorzka opowieść, która nawet jeśli czerpie sporo z kina niezależnego, nie traci przy tym swojego sitcomowego ducha. Mackenzie Crook doskonale wyważył proporcje i zaserwował nam jedną z najoryginalniejszych produkcji zeszłego roku, która przeszła jednak nieco niezauważona przez widzów. Na szczęście będziemy mieli okazję poprawić się podczas 2. sezonu – ma on wystartować jeszcze w tym roku.
***
Za dwa tygodnie wracamy do Australii, gdzie spotkamy się z pewnym niepokornym prawnikiem, którego Amerykanie chcieli przerobić na własną modłę. Z marnym skutkiem. I tylko nie mówcie mi, że nie jest to wystarczająco alternatywny serial, bo i tak nie uwierzę, że oglądało go więcej niż 10 osób.