Frank Underwood popularniejszy od Baracka Obamy
Marta Wawrzyn
24 marca 2015, 15:03
Chcielibyście, aby naszym krajem rządził ktoś taki jak Frank Underwood? Amerykanie najwyraźniej by chcieli! To nie żart, to prawdziwy sondaż, pokazujący jakie poparcie ma Barack Obama, a jakie serialowi prezydenci. Możliwe spoilery z "House of Cards".
Chcielibyście, aby naszym krajem rządził ktoś taki jak Frank Underwood? Amerykanie najwyraźniej by chcieli! To nie żart, to prawdziwy sondaż, pokazujący jakie poparcie ma Barack Obama, a jakie serialowi prezydenci. Możliwe spoilery z "House of Cards".
Barack Obama ostatnio dołuje w sondażach, bo taki już los prawdziwych polityków, którzy po kilku latach rządów nie mogą się pochwalić wybitnymi osiągnięciami. A jak w porównaniu z nim wypadliby serialowi prezydenci? Z sondażu przeprowadzonego przez Reuters-Ipsos wynika, że wszyscy mają w USA wyższe poparcie niż prawdziwa głowa państwa.
Według tego sondażu poparcie dla Baracka Obamy w tej chwili wynosi 46%, tymczasem Franka Underwooda poparłoby aż 57% Amerykanów. To ciekawy wynik, biorąc pod uwagę, jak wyglądała droga Underwooda do władzy. Czyżby wyborcy nie mieli nic przeciwko temu, aby krajem rządził zbrodniarz, byle silny i skuteczny? Czy po prostu ten wynik wziął się stąd, że wśród ankietowanych było wiele osób, które tylko udają, że widziały "House of Cards"? Tego nie wiemy.
Ale Frank Underwood i tak wypadł słabiej od innych serialowych prezydentów. Davida Palmera z "24 godzin" popiera aż 89% respondentów. Jed Bartlet – Sorkinowski prezydent idealista z "West Wingu" – ma poparcie na poziomie 82%. Nieźle wypadli też Laura Roslin z serialu "Battlestar Galactica" (72%) i Fitz Grant ze "Skandalu" (60%). Niestety, w sondażu w ogóle nie uwzględniono Seliny Meyer z "Veepa".
Skąd wzięły się takie wyniki? Komentując ten sondaż, Deadline pisze, że ludzie są po prostu głupi. I przytacza kolejną ankietę, z której wynika, że Amerykanie nie mają pojęcia, na czym polega trójpodział władzy. Tylko 36% jest w stanie prawidłowo nazwać wszystkie trzy gałęzie władzy (prezydent, Kongres, sądy), 35% nie potrafi nazwać ani jednej (!). 60% Amerykanów nie wie, które partie mają większość w Senacie i Izbie Reprezentantów. Itd., itp.
Nie można więc się dziwić, że są wśród nich i tacy, którzy chcieliby na prezydenta raczej Franka Underwooda niż Baracka Obamę. W końcu jest inteligentny, skuteczny i ma fajną żonę. Czego chcieć więcej od polityka?