Z nosem przy ekranie #64: W nagłym wypadku…
Bartosz Wieremiej
14 marca 2015, 20:04
Od ostatniego odcinka "Z nosem przy ekranie" minęło kilka bardzo dziwnych dni i muszę przyznać, że w tym momencie marzę tylko oglądaniu tych seriali, które znam i które niczym mnie nie zaskoczą. Każdy czasem potrzebuje odrobiny stabilności w swoim telewizyjnym życiu. Spoilery.
Od ostatniego odcinka "Z nosem przy ekranie" minęło kilka bardzo dziwnych dni i muszę przyznać, że w tym momencie marzę tylko oglądaniu tych seriali, które znam i które niczym mnie nie zaskoczą. Każdy czasem potrzebuje odrobiny stabilności w swoim telewizyjnym życiu. Spoilery.
Nawet jeśli przez ostatnie kilka dób tylko pobieżnie rzucilibyście okiem na nagłówki prasowe, zauważylibyście, jak dziwaczny był to tydzień. Nagle kogokolwiek zaczął obchodzić Grotowski, co przynajmniej przyczyniło się do tego, że wiele osób musiało przeczytać jego biogram. Przez jakiś czas szukano też pewnego urzędującego w warowni polityka, który w wolnych chwilach lubuje się w świeceniu klatą w trakcie konnych przejażdżek. Starano się też zliczyć, ile pieniędzy straci BBC (dużo), gdyby "Top Gear" przestał istnieć, a petycja w obronie Clarksona powoli dobija do 900 tysięcy podpisów – tak, polscy tzw. kandydaci na kandydatów postanowili zbiorowo zawyć z zazdrości.
Skoro już jesteśmy przy Wyspach, to jeden brytyjski pisarz niestety zmarł, a jego wpływ na życie całych pokoleń czytelników próbowano zmierzyć liczbą retweetów. Z kolei cytaty z innego nieżyjącego brytyjskiego pisarza wrzucano w komentarzach pod informacjami o nowych zegarkach pewnej, jak to mawiał Forrest Gump głosem polskiego lektora, "firmy sadowniczej". Cóż, niech nas to nie szokuje, w końcu ludzkość na nowo zapałała miłością do elektronicznych zegarków.
A ludzie się dziwią, że oglądam procedurale – przecież godziny spędzone nad nimi mogą być najbardziej przewidywalnymi minutami dnia!
A tymczasem…
…w "Person of Interest" zobaczyliśmy Harolda Fincha (Michael Emerson) ledwo po wybuchu bomby na promie i sceny te utwierdzają tylko w przekonaniu, że trudno o lepsze wykorzystywanie retrospekcji w serialu telewizyjnym. W "Karmie" widzimy Harolda w czasie podejmowania bardzo ważnej decyzji, która nie tylko służy prostemu wyjaśnieniu rzeczy dziejących się w teraźniejszości, ale wzbogaca o kilka istotnych elementów złożoną opowieść o tym, dlaczego Finch w ogóle wybrał taką, a nie inną drogę oraz dlaczego jego relacje z Maszyną czasem wydają się bardzo skomplikowane.
Wspominam o tym, ponieważ jeśli przyjrzeć się ostatnim wydarzeniom w "Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D.", to jesteśmy właśnie momencie, w którym powinny się dziać rzeczy trudne, złożone i skomplikowane, a relacje między bohaterami nabierać głębi. Niestety zamiast tego dostaliśmy łopatologiczne recytowanie poglądów czy emocji, trochę fajerwerków i gościnną wizytę Lady Sif (Jaimie Alexander). Nie przeczę, na papierze musiało to wyglądać naprawdę nieźle, choć w przypadku serialu stacji ABC akurat tego można się było spodziewać.
Za to ostatnio…
…w "The Big Bang Theory" w domu rodzinnym Howarda (Simon Helberg) zabrakło prądu, co stało się przyczyną wyjątkowej kolacji w wyjątkowym miejscu. Niezmiernie się cieszę, że jeszcze raz odwiedziliśmy ten niezwykły dom, gdzie często działy się rzeczy straszne i w którym dwuosobowa rodzina Wolowitzów krzykiem komunikowała swoje emocje. Przez wszystkie te lata owa posesja była miejscem, w którym rozgrywały się często najlepsze sceny poszczególnych odcinków; w którym doszło do wielu pamiętnych rozmów oraz zdarzeń. Dobrze, że twórcy o tym pamiętali.
Całkiem możliwe, że…
…praktycznie wszyscy przewracają już oczami, gdy na początku akapitu pojawia się cokolwiek z "NCIS" w tytule. Niemniej wciąż będę o "NCIS" pisać, a o tym prawdopodobnie ulubionym serialu amerykańskich emerytów chcę dzisiaj wspomnieć z dwóch powodów. Po pierwsze całkowicie rozbroiło mnie stwierdzenie, że mała Victoria Palmer zwracać się będzie do Ducky'ego (David McCallum) per Granducky. Po drugie, za każdym razem, gdy do produkcji CBS wraca DiNozzo Sr. (Robert Wagner), nie mogę się nadziwić, jak dobrze zrobione są te gościnne wizyty. Jego historia oraz relacje z synem wciąż udaje się wzbogacić o kolejne detale, a i za każdym razem scenarzyści znajdują mu coś ciekawego do roboty. No dobrze, wystarczy tego chwalenia…
Na marginesie…
…w normalnej sytuacji obecny w ostatnim odcinku "Rizzoli & Isles" wielokrotny morderca znany pośród swoich rówieśników z moczenia łóżka, mógłby zostać uznany za wpadkę tygodnia. Jednak jak już pisałem, ostatnie dni trudno zaliczyć do zwykłych, więc specjalna nagroda za osiągnięcie zdecydowanego szczytu głupoty należy się twórcom "Scorpion".
W "Once Bitten, Twice Die" Kraków leżał na Białorusi, a Kościół Mariacki i potylica Adama Mickiewicza całkiem nieźle się prezentowały jako tło fikcyjnego programu informacyjnego. Ponadto do jednego worka wrzucono Słowian i Bałtów, a na teren Stanów Zjednoczonych przemycono kilku prezydentów. Żeby było zabawniej, przy owym spotkaniu nie było nikogo, kto byłby świadomy istnienia protokołu dyplomatycznego, więc w co trudniejszych momentach posiłkowano się pracą zaliczeniową pewnej studentki. Ach, zapomniałem dodać: odbyło się też polowanie na węże…
Niesamowite, ile bredni da się upchnąć w niecałe trzy kwadranse telewizyjnej rozrywki.
W telewizji zabrzmiało…
…"What Makes A Good Man?". Utwór grupy The Heavy wykorzystano w ostatnim odcinku "Battle Creek" w czasie montowania niezbyt poręcznego zestawu do produkcji syropu klonowego. Wykorzystanie soku do utopienia denata tygodnia sugeruje, że kiedyś przyjdzie nam także przełknąć zbrodnię dokonaną za pomocą płatków kukurydzianych. Niestety.
Tradycyjnie już dajcie znać, jak Wam minęły ostatnie dni. Piszcie w komentarzach, tweetujcie, obserwujcie mnie oraz Serialową na Twitterze, a jak coś fajnego oglądacie i chcecie się tym podzielić, używajcie w tweetach hashtagu #serialowa.
RIP, Mr. Pratchett.
Do zobaczenia!