Ekipa "The West Wing" pomaga Obamie [wideo]
Michał Kolanko
21 stycznia 2015, 12:04
"The West Wing" ma cały czas ogromny wpływ na amerykańską politykę. I to w bardzo praktyczny sposób. Sztab prezydenta Obamy już po raz drugi zastosuje pomysł, który pojawił się w tym kultowym serialu.
"The West Wing" ma cały czas ogromny wpływ na amerykańską politykę. I to w bardzo praktyczny sposób. Sztab prezydenta Obamy już po raz drugi zastosuje pomysł, który pojawił się w tym kultowym serialu.
Doroczne przemówienie "State of the Union", które wygłosił wczoraj Obama, jest "obudowane" wieloma inicjatywami politycznymi. Pomysł na jedną z nich został wymyślony w serialu "The West Wing". W specjalnym klipie reklamują go aktorzy z tego serialu. Występuje w nim też prawdziwy rzecznik Białego Domu.
Pomysł jest inspirowany serialem, ale dotyczy prawdziwego wydarzania z historii USA. W 1837 roku prezydent Andrew Jackson zorganizował coś w rodzaju "dnia otwartego" Białego Domu. Ustawił ważący ponad dwie tony blok sera w głównym foyer – i zaprosił mieszkańców stolicy, by się nim poczęstowali. Jak oceniają historycy, zrobiło to około 10000 ludzi. Ser był prezentem dla prezydenta od jednego z farmerów. To prawdziwe wydarzenie zainspirowało twórcę "West Winga", Aarona Sorkina.
W serialu to Leo McGarry (John Spencer) zmusza swoich podwładnych, by raz na jakiś czas – w imię otwartości administracji na obywateli – wysłuchiwali próśb od przedstawicieli grup, które zwykle nie mają wstępu do Białego Domu. Chodzi m.in o wierzących w UFO, czy organizację, które celem jest zbudowanie specjalnej autostrady dla wilków.
Już w 2014 roku idea internetowego Dnia Wielkiego Bloku Sera zainspirowała Biały Dom Obamy. Jego doradcy uznali, że to dobra nazwa na specjalne wydarzenie, w którym pracownicy administracji będą odpowiadać na pytania w internecie – w trakcie specjalnej sesji. W 2015 roku ten pomysł powrócił, razem z hashtagiem #AskTheWH. Na Twitterze, Instagramie, Facebooku i Tumblerze można zadawać pytania, na które dzisiaj – w ciągu całego dnia – będą odpowiadać doradcy prezydenta. To jedna z inicjatyw, które mają sprawić, że przemówienie "State of the Union" będzie bardziej interaktywne.
A ponieważ dotyczy pomysłu ze znanego serialu, nie jest jednocześnie tak nudne jak większość tego typu przedsięwzięć rządowych i może trafić do szerszej publiczności. Taki przynajmniej jest zamysł.