Kit tygodnia: "Gotham"
Redakcja
30 listopada 2014, 15:07
W tym tygodniu kit mamy tylko jeden, ale za to mocny. Po serii odcinków przeciętnych "Gotham" w zimowym finale sięgnęło dna, serwując bezładną bieganinę i tandetny młodzieżowy dramat.
W tym tygodniu kit mamy tylko jeden, ale za to mocny. Po serii odcinków przeciętnych "Gotham" w zimowym finale sięgnęło dna, serwując bezładną bieganinę i tandetny młodzieżowy dramat.
Gotham (1×10 – "LoveCraft")
Andrzej Mandel: Nie zawaham się użyć w odniesieniu do tego odcinka słowa "dno". Niezborna historia – od zawodowej zabójczyni beztrosko zostawiającej licznych świadków (pod pretekstem, że nie ma na nich kontraktu), po kompletne idiotyzmy wyczyniane przez młodego Gordona aż po teen dramę, w której Bruce i Kot razem wędrują przez miasto, wpadając w końcu w oczywistą pułapkę. A na sam "deser" zaserwowano nam kotkę całującą się z młodym Wayne'em. Gdyby nie wątek Alfreda, który wyciągnął ten odcinek ponad poziom mułu, całość oglądałbym w pozie znanej jako facepalm, a tak "tylko" jakieś trzy czwarte odcinka spędziłem w tej pozycji.
Ani dobrego aktorstwa, ani dobrego scenariusza, ani nawet komiksowego klimatu. Parafrazując klasyka, nie ma niczego.
Marta Wawrzyn: Oj, czekaliśmy od pilota na okazję, żeby porządnie dołożyć "Gotham". I teraz wreszcie rzeczywiście możemy to uczynić z czystym sumieniem. Poprzednie odcinki, wiadomo, do dzieł wybitnych zaliczyć trudno, ale jednak stanowiły oglądalną mieszankę średnio interesujących spraw kryminalnych ze stojącymi na przyzwoitym poziomie odniesieniami do tego wszystkiego, za co tak lubimy świat Batmana.
"LoveCraft" to po prostu 43 minuty bezładnej bieganiny. Zabrakło logiki, napięcia i jakiegokolwiek powodu, żeby trwać przed ekranem do końca. Teen drama była płyciutka i głupiutka, zabójczyni karykaturalna, Gordona jak zwykle przespałam, tego, jak drewniany i mało subtelny jest przyszły czarny charakter Dwie Twarze, znów nie mogłam znieść… i rzeczywiście tylko wierny sługa Alfred sprawił, że jakoś obejrzałam całość. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że najsłabszy odcinek sezonu był zarazem jego zimowym finałem. Już widać, że wydłużenie 1. sezonu zdecydowanie nie wyszło "Gotham" na zdrowie.