Seryjnie oglądając #28: Oglądanie przerywane
Andrzej Mandel
7 listopada 2014, 22:29
Koncentracja różnych zawodowych i prywatnych spraw niemal uniemożliwiła mi oglądanie seriali. Na szczęście istnieje możliwość oglądania po kawałku, choć przyjemność z takich przerywanych kontaktów jest mniejsza, niż z pochłaniania całego odcinka bez pauz. Mało spoilerów, ale jeżeli już, to duże.
Koncentracja różnych zawodowych i prywatnych spraw niemal uniemożliwiła mi oglądanie seriali. Na szczęście istnieje możliwość oglądania po kawałku, choć przyjemność z takich przerywanych kontaktów jest mniejsza, niż z pochłaniania całego odcinka bez pauz. Mało spoilerów, ale jeżeli już, to duże.
W tym zalatanym tygodniu na szczęście seriali było nieco mniej. Mam więc szansę wrócić do bycia na bieżąco jeszcze przed końcem weekendu. Tymczasem jednak z całkiem sporą ilością rzeczy zdążyłem być na bieżąco. I przyznam, że w tym tygodniu naprawdę dobrze było tylko w "Gotham".
Nie żeby mnie cokolwiek w "Gotham" specjalnie zaskoczyło, ale muszę przyznać, że wreszcie mam tam postać, którą polubiłem bez żadnego "ale" i jest to Don Falcone. Naprawdę, ten dobrotliwy ojcowski uśmiech mnie zwodzi, zapewne dlatego, że postać Don Falcone jest tą, która najczęściej mówi z sensem. Ten (nie)kwestionowany władca Gotham wie, jak rządzić tym miastem i doskonale zdaje sobie sprawę, że trzeba odzyskać zachwianą śmiercią Wayne'ów równowagę. Rozumie to, czego nie rozumie naiwny harcerzyk Gordon, ani mająca chrapkę na schedę po Falcone Fish. Don byłby świetnym prezydentem niejednego kraju, a jego ambicje zadziwiająco ograniczają się do Gotham i sterowania demokracją zza kulis.
'A propos demokracji, to bardzo interesujący dialog pojawił się w "Sleepy Hollow", gdy Abbie poszła głosować. Ichabod był niezwykle zawiedziony tym, że Amerykanom głosować się nie chce, gardłując w swoim stylu, że za jego czasów były kolejki do lokali wyborczych. Mills bardzo celnie wypomniała mu, że jako czarna kobieta w czasach Crane'a byłby podwójnie wykluczona z praw wyborczych. Właśnie takich smaczków od "Sleepy Hollow" oczekuję, bo na pewno nie bzdury pod tytułem syn zapładnia matkę demonem, a tata ratuje, tworząc zorzę polarną. Nie żeby to się słabo oglądało, bo w ostatecznym rozrachunku kupy się to trzyma, ale po zakończeniu odcinka miałem wrażenie, że jedna trzecia odcinka była horrorem klasy F. "Jeździec bez głowy" dryfuje mi w stronę guilty pleasure, bo sensu niestety chwilowo w tym serialu lekki deficyt.
Za to coraz więcej sensu nabiera "The Blacklist" co mocno mnie dziwi, gdy przypomnę sobie poprzedni sezon. Co prawda zwroty akcji mnie jakoś specjalnie nie zaskakują, ale ich detale sprawiają, że ten serial robi się coraz ciekawszy. Poszczególne wątki łączą się w na tyle interesujący sposób, że oczekiwanie na następny odcinek będzie dość nieznośne. No chyba że jesienny finał zostanie koncertowo schrzaniony, to wtedy nie będzie mi żal, że od 10 listopada muszę czekać do 10 lutego.
A co Wy widzieliście w tym tygodniu? Piszcie w komentarzach, tweetujcie i obserwujcie mnie, a także Serialową na Twitterze, bo to właśnie tam mamy zwyczaj prawie na żywo pisać o tym, co oglądamy. Jeśli też coś fajnego oglądacie i chcecie podzielić się tym z nami, używajcie w tweetach hashtagu #serialowa. My Wasze wpisy odnajdziemy i oczywiście na nie odpowiemy.
Do następnego.