Z nosem przy ekranie #46: Powtórzone wspomnienia
Bartosz Wieremiej
1 listopada 2014, 21:09
Świętujemy znowu i wspominamy trochę. Tłoczymy się na cmentarzach i namiętnie pstrykamy fotki zniczom. Wszystko zgodnie z planem, jak co roku o tej samej porze – zresztą nawet w telewizyjnym świecie zaroiło się w ostatnich dniach od wspomnień i powtórzeń. Spoilery.
Świętujemy znowu i wspominamy trochę. Tłoczymy się na cmentarzach i namiętnie pstrykamy fotki zniczom. Wszystko zgodnie z planem, jak co roku o tej samej porze – zresztą nawet w telewizyjnym świecie zaroiło się w ostatnich dniach od wspomnień i powtórzeń. Spoilery.
W owym natłoku rzeczy spodziewanych w świecie za oknem zaskoczył mnie jedynie tłum ludzi wędrujących gdzieś z torbami, plecakami i kuframi. Przez ładne kilka godzin nie dawało mi spokoju, po co wszystkim te walizki. Krótka informacja: "święta idą" dotarła do mózgu zdecydowanie zbyt późno.
Nie wiem, dlaczego akurat weekendowi podróżnicy tak mocno przykuli moją uwagę. Przecież w gruncie rzeczy jest to typowy przedświąteczny obrazek, który praktycznie każdy ileś razy widział, zarówno jako zwykły przechodzień, jak i dumny uczestnik marszu z tobołami. Może sama scena spowszedniała tak bardzo, że aż niepostrzeżenie wypadła z pamięci?
Jest również drugie wytłumaczenie: podążanie w kierunku odwrotnym niż kolejne zastępy śpieszących się ludzi z walizeczkami to po prostu całkiem przerażające doświadczenie.
A tymczasem…
…w "Forever" postanowiono opowiedzieć historię, która trafiała na ekran wielokrotnie i za każdym razem rozczarowywała. Zaciekawiony próbowałem dotrzeć do momentu, w którym tego typu opowieści przestały działać, niestety wciąż nie namierzyłem konkretnej przyczyny.
Wiem jednak, że powodem nie jest wtórność. Oglądanie w kółko tych samych historii nigdy mi nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Nawet w trakcie emisji ostatniego odcinka "Once Upon a Time" ucieszyłem się, że los raz jeszcze dał Reginie (Lana Parrilla) i Emmie (Jennifer Morrison) możliwość pogadania o życiu, wszechświe… Innemu gadatliwemu duetowi, czyli Elsie (Georgina Haig) i Królowej Śniegu (Elizabeth Mitchell), plotkowanie szło nieco gorzej.
Duety, pojedynki i wielokrotnie powtarzane interakcje – jeszcze trochę, a serial stacji ABC będzie można spokojnie opisywać za pomocą terminów zaczerpniętych z wrestlingu. Już teraz dałoby się sensownie wykorzystać takie określenia jak: heel, face, tweener, gimmick, feud, turn, job, botch czy blow off…
Za to ostatnio…
…w "The Big Bang Theory" odwiedziliśmy tzw. fortecę samotności należącą do niesamowitego dra Lorvisa (Billy Bob Thornton). To cudowne i przerażające (gdzieś tam za ścianą musi się kryć sala tortur albo dwie) miejsce okazało się pełne niezwykle cennych wspomnień, rzadkich eksponatów oraz automatów do gier, o których w dawnych czasach marzyło wielu i do których, również obecnie, wiele osób wzdycha.
Kiedy widzi się takie piwnice, człowiek od razu zaczyna żałować, że kiedyś nie wybrał jakiejś poważanej i lukratywnej ścieżki kariery.
Całkiem możliwe, że…
…dużo korzyści przyniósłby nawet tylko częściowy powrót do medycznego świata Joan Watson (Lucy Liu). Wszystko dlatego, że jej obecne mieszkanie, w określonych godzinach zwane biurem, wydaje się raczej sterylne i niczym nie odróżnia się od pustego hotelowego pokoju czy lekarskiego gabinetu.
Do wskrzeszenia praktyki niepotrzebny byłby nawet remont. Wystarczyłoby dostawić jakąś ładną leżankę, trochę sprzętu, a następnie ustalić klarowne godziny przyjęć i wprowadzić telefoniczną rejestrację pacjentów. W końcu już teraz niesamowicie uporządkowany sposób działania Watson powoduje, że klient z troską prowadzony jest od pierwszych sekund do pożegnalnego spotkania; od przedstawienia problemu do ostatniego raportu; od powitania do wystawienia rachunku.
Na marginesie…
…należy wspomnieć o gościnnych odwiedzinach Henrietty Lange (Linda Hunt) w "Scorpion". Ogólnie "True Colors" wypadło raczej przeciętnie – szczególnie jeśli pamięta się, jak wiele uroczych rzeczy można wrzucić do odcinków o ginących obrazach (np. "Leverage" – 5×10 "The Frame-Up Job"). Wypada jednak docenić, że to właśnie u ramówkowego sąsiada Hetty wreszcie mogła być sobą.
Nawet nie przypuszczałem, jak bardzo będzie mi brakować Hetty w wersji z pierwszych sezonów "NCIS: Los Angeles".
W telewizji zabrzmiało…
…"Pendulum" grupy Pearl Jam. Utwór pojawił się w ostatnim odcinku "Hawaii Five-0" w czasie, gdy detektyw Williams (Scott Caan) przesiadywał na murku i wpatrywał się w okolicę. Nie powinno nas jednak dziwić zachowanie drogiego Danno. Po ostatnich wydarzeniach prawdopodobnie większość widzów powinna znaleźć sobie murek i na coś się pogapić. Tym bardziej że po spokojnej scenie nad oceanem przyszedł czas na swobodne rozrzucanie losowo wybranych części ciała oraz, niestety, na cierpliwe wysłuchiwanie marudzącego Grovera (Chi McBride).
I (tradycyjnie) dajcie znać, jak Wam minęły ostatnie dni. Piszcie w komentarzach, tweetujcie, obserwujcie mnie oraz Serialową na Twitterze, a jak coś fajnego oglądacie i chcecie się tym podzielić, używajcie w tweetach hashtagu #serialowa.
Do zobaczenia!