10 najgorętszych zakazanych związków z seriali
Redakcja
30 października 2014, 19:50
UWAGA NA SPOILERY Z NASTĘPUJĄCYCH SERIALI: "Gra o tron", "The Affair", "Skandal", "Orange Is the New Black", "Pretty Little Liars", "Downton Abbey", "Masters of Sex", "The Knick", "Homeland", "Banshee".
"Gra o tron" – Cersei Lannister i Jaime Lannister (Lena Headey i Nikolaj Coster-Waldau)
Nikodem Pankowiak: Zakazanych romansów było w "Grze o tron" więcej, ale to ten wzbudzał największe emocje, w końcu siostra romansowała ze swoim bratem bliźniakiem. Ich chora relacja, sprowadziła wiele kłopotów na innych bohaterów, zwłaszcza na Brana, który poznanie prawdy przypłacił kalectwem.
Z czasem można zauważyć, że rodzeństwo coraz częściej zwraca się przeciwko sobie. Wciąż widać między nimi ogromną chemię i pożądanie, ale także gniew, a potem wręcz nienawiść. Scena, gdy Jaime praktycznie gwałci Cersei tuż obok zwłok ich syna, przejdzie do historii serialu jako jedna z najbardziej pokręconych.
Związek Cersei i Jaimego to tajemnica, o której wiedzą wszyscy, ale nikt nie mówi o tym głośno z obawy przed Lannisterami. Tyrion jako jedyny potrafi powiedzieć im o tym w twarz, z kolei jego ojciec odpycha od siebie prawdę i woli udawać, że o niczym nie ma pojęcia. Ten romans może wysadzić w powietrze całą potęgę rodu Lannisterów, ale jak wiemy, pożądanie bywa silniejsze od racjonalnego myślenia.
"The Affair" – Alison Lockhart i Noah Solloway (Ruth Wilson i Dominic West)
Marta Wawrzyn: Osią fabuły najseksowniejszego serialu tej jesieni jest romans pomiędzy dwójką zupełnie zwyczajnych ludzi. Alison pracuje jako kelnerka w kurorcie w Montauk, Noah jest nauczycielem/pisarzem z czwórką dzieci, który przyjechał tu na wakacje i któremu wyraźnie czegoś w życiu brakuje. Jedno spotkanie, drugie spotkanie – i już nie mogą oderwać się od siebie. Najciekawsze jest to, że w zasadzie żadne z nich nie wydaje się nieszczęśliwe w małżeństwie, tu chodzi o splot mnóstwa innych czynników i okoliczności.
Ale "The Affair" jest świetne nie dlatego, że to serial o romansie. To mógłby być serial o czymkolwiek, bo najważniejszy jest tu sposób narracji, polegający na przedstawianiu tych samych wydarzeń z różnych perspektyw. Kiedy poznajemy bohaterów, oboje są przesłuchiwani w związku z jakimś morderstwem, które miało miejsce tego lata, kiedy się spotkali. I oboje przedstawiają policjantowi znacząco różniące się od siebie wersje rzeczywistości. Obserwowanie tych, czasem subtelnych, a czasem bardzo dużych, różnic niesamowicie wciąga.
Portrety psychologiczne głównych bohaterów zostały dogłębnie przemyślane i doskonale napisane, a Ruth Wilson i Dominic West sprawiają, że to, co się dzieje na ekranie, wydaje się czystą magią.
"Downton Abbey" – Lady Sybil Crawley i Tom Branson (Jessica Brown Findlay i Allen Leech)
Nikodem Pankowiak: Gdy Sybil i Tom się poznali, ona była panienką o uprzywilejowanej pozycji, a on zwykłym kierowcą. Mimo to udało im się nawiązać więź, którą przerwała dopiero śmierć. Duża w tym zasługa jej buntowniczej natury – Sybil nigdy nie chciała zamknąć się w złotej klatce, jak jej najstarsza siostra. Oczywiście związek arystokratki z przedstawicielem plebsu musiał skończyć się potępieniem, zwłaszcza ze strony ojca. Lord Grantham próbował nawet przekupić Toma, aby ten zostawił jego córkę, ale jego zamiary spełzły na niczym. Później przyszedł cichy ślub i szokująca ciąża, które jeszcze bardziej podzieliły rodzinę. Jakiś czas po powrocie do Downton Sybil zmarła w najsmutniejszym w historii odcinku "Downton Abbey".
Warto zauważyć, że teraz twórcy zafundowali nam swego rodzaju powtórkę z rozrywki. Różnica polega na tym, że teraz to Tom zajmuje uprzywilejowaną pozycję w społeczeństwie, a rewolucjonistką jest jego przyjaciółka nauczycielka, którą bezustannie zaprasza na przyjęcia, choć wszyscy wiedzą, że nie jest to najlepszy pomysł. Jak to zwykle bywa w przypadku kopii, nie dorównuje ona oryginałowi ani trochę.
"Masters of Sex" – Virginia Johnson i Bill Masters (Lizzy Caplan i Michael Sheen)
Marta Wawrzyn: Ten romans jest cholernie seksowny i szalenie pokręcony z wielu powodów. Bo on ma żonę, z którą stara się spłodzić dziecko. Bo ona jest jego podwładną. Bo po raz pierwszy do seksu między nimi dochodzi tylko dlatego, że on z tego zrobił część jej obowiązków zawodowych. Bo były lata 50. i ona nie bardzo mogła odmówić, jeśli chciała dalej mieć pracę. To, że ta praca polegała na oglądaniu masturbujących się ludzkich jednostek i kopulujących par, niewątpliwie też dodaje pieprzyku romansowi Billa i Virginii.
Jak dalej potoczy się ta relacja, można przeczytać choćby w Wikipedii. W serialu jednak wygląda to trochę inaczej, niż wyglądało w rzeczywistości. Przede wszystkim między tą parą pojawia się błyskawiczna chemia. Lizzy Caplan i Michael Sheen praktycznie od początku grają tak, jakby ich bohaterowie nie byli w stanie oprzeć się sobie nawzajem. Ich relacja ma wiele barw, a mniej i bardziej subtelne gierki tej pary obserwuje się rewelacyjnie, ale ani przez moment nie da się zapomnieć o tym, jakimi oboje są hipokrytami. On ani myśli rozwodzić się z żoną, ona przerabia kolejnych facetów, których imion już nawet specjalnie nie pamięta.
I jeśli twórcy serialu będą dalej w miarę trzymać się prawdziwej historii, to się jeszcze przez lata nie zmieni.
"Homeland" – Carrie Mathison i Nicholas Brody (Claire Danes i Damian Lewis)
Nikodem Pankowiak: Wow, to było naprawdę coś. Nicholas Brody wraca do domu jako bohater narodowy i tylko Carrie podejrzewa, że coś może być z nim nie tak. Aby to udowodnić, sięga po skrajne metody – nawiązuje z nim romans. To, co najpierw jest jedynie wyrachowaną grą, zmienia się w prawdziwe uczucie i sprowadza na bohaterów spore kłopoty.
Chemia między Brodym i Carrie była widoczna przez cały czas, nawet gdy serial osiągnął niemalże poziom dna w drugiej połowie 2. sezonu. Niestety, problem polegał na tym, że to, co na początku wydawało się sexy, z czasem takie być przestało. Ze szkodą dla serialu wątek tej dwójki został przeciągnięty do granic możliwości, na szczęście wszystko się kiedyś kończy. Obawiam się tylko, że drugiego równie intrygującego romansu Carrie już nigdy nie nawiąże.
Marta Wawrzyn: O, tak, "Homeland" przekonał mnie do siebie tak naprawdę dopiero wtedy, kiedy do gry pomiędzy Carrie a Brodym doszło coś na kształt prawdziwego uczucia. To było fantastyczne – dwójka ludzi w jakiś sposób wybrakowanych czy też uszkodzonych zaczęła przyciągać się z niesamowitą siłą, a my nigdy do końca nie byliśmy pewni, czy w danym momencie oni są ze sobą całkowicie szczerzy, czy tylko tak świetnie grają.
Gdyby Brody'ego zgodnie z pierwotnym planem zabito w finale 1. sezonu, to z jednej strony nie mielibyśmy genialnego odcinka z przesłuchaniem, a z drugiej – pewnie nie znienawidzilibyśmy w końcu tego romansu.
"The Knick" – Cornelia Robertson i dr Algernon Edwards (Juliet Rylance i Andre Holland)
Marta Wawrzyn: Jest rok 1900, ona jest biała, on czarnoskóry – i to w zasadzie zamyka sprawę. Nieważne, że Algernon jest lekarzem w nowojorskim szpitalu, a Cornelia niezależną panienką z bogatego domu, kwestii rasowych wtedy nie dało się przeskoczyć tak po prostu.
Mimo iż wątek ich romansu w "The Knick" do szczególnie zaskakujących nie należał – i zakończył się dokładnie tak, jak zakończyć się musiał – przyznaję, że była tam scena, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Ta, w której ona przyszła do niego z prośbą, aby dokonał aborcji na ich wspólnym dziecku – i to nie dlatego, że go nie chciała.
Aż trudno uwierzyć, że tak koszmarne historie były na porządku dziennym w cywilizowanym świecie zaledwie 100 lat temu.
"Pretty Little Liars" – Aria Montgomery i Ezra Fitz (Lucy Hale i Ian Harding)
Marta Rosenblatt: Ona jest uczennicą, on nauczycielem – czyli klasyka zakazanych związków. Co prawda kiedy Aria poznaje Ezrę w barze w Hollis nie ma pojęcia, kim jest ten chłopak. Dowiaduje się tego dopiero na następny dzień w szkole, kiedy to pan Fitz okazuje się nowym nauczycielem języka angielskiego. Niespodzianka!
I tak zaczyna się ta burzliwa relacja pełna rozstań i powrotów. W historii ich związku są też dwa szantaże i jedno nieślubne dziecko, które ostatecznie okazuje się dzieckiem kogoś innego, uff. Najpoważniejszy kryzys miał jednak miejsce sezon temu kiedy to zakapturzony Ezra biegał przez pół Rosewood z groźną miną. Niestety Fitz nie okazał się Big A, ale za to wyszło na jaw, że nie jest tym, za kogo się podawał. Wydaje się jednak, że te drobne niedomówienia poszły w niepamięć, kiedy w finale 4. serii uratował kłamczuchom tyłki.
Aria Montgomery i Ezra Fitz to bratnie dusze, zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia i wszystko wskazuje na to, że będą żyli długo i szczęśliwie. Marlene King ma słabość do tej pary, a amerykańskie nastolatki kochają Iana Hardinga. To nie może skończyć się źle.
"Banshee" – Lucas Hood i Anastasia/Carrie Hopewell (Antony Starr i Ivana Miličević)
Nikodem Pankowiak: Chyba żaden inny romans nie spowodował takiego rozlewu krwi. On, złodziej jakich mało. Ona, również świetna w tym fachu, na dodatek córka gangstera. To nie mogło skończyć się dobrze. Ich romansu nie zaakceptował Rabbit, ojciec Anastasii i przy okazji jeden z najgorszych gangsterów, jakich mogliście kiedykolwiek spotkać. Zakochani próbują uwolnić się spod jego opieki, ale cały plan się sypie i główny bohater trafia do więzienia, a Anastasia jest zmuszona do ucieczki i zmiany swoich danych.
15 lat później ich drogi krzyżują się ponownie. Bezimienny zostaje Lucasem Hoodem – szeryfem w Banshee, gdzie "przypadkiem" mieszka Anastasia, teraz Carrie. Ich ponowne spotkanie wprowadza oczywiście sporo zamieszania, on nadal jest ścigany przez Rabbita i tym samym ściąga niebezpieczeństwo na całe miasteczko, ona wiedzie z pozoru perfekcyjne życie – ma męża i dwójkę dzieci.
To nie jest typowa historia o dwójce ludzi, którzy chcą, ale nie mogą być razem. Tutaj historia miłosna została okupiona hektolitrami przelanej krwi, tysiącami wystrzelonych nabojów i setkami wymierzonych kopniaków. I właśnie dlatego jest to jeden z moich ulubionych serialowych romansów.
"Orange Is the New Black" – Daya Diaz i John Bennett (Dascha Polanco i Matt McGorry)
Marta Wawrzyn: Daya, dziewczyna ze ślicznymi, dużymi ustami, zakochuje się w młodym strażniku więziennym. Ona trafiła za kratki, bo kobiety w jej rodzinie już tak mają, on pracuje tu, gdzie pracuje, bo stracił nogę w Afganistanie z powodu infekcji, którą złapał na Florydzie. Oboje są bardzo młodzi, dość naiwni i nieziemsko napaleni. Ukradkowy, szybki seks prowadzi do ciąży, a potem zaczynają się prawdziwe schody, bo obojgu grożą poważne konsekwencje. Tyle że ona jest gotowa stawić im czoła, a on… no cóż.
Trudno powiedzieć, jaki skończy się ten romans – zwłaszcza że Matt McGorry teraz gra w "How to Get Away with Murder" – ale oczekiwanie choćby namiastki happy endu na tym etapie wydaje mi się zbytnią naiwnością. Zwłaszcza że "Orange Is the New Black", mimo dość lekkiego tonu, nie jest bajką z obowiązkowym "i żyli długo i szczęśliwie".
"Skandal" – Olivia Pope i Fitzgerald Thomas Grant III (Kerry Washington i Tony Goldwyn)
Nikodem Pankowiak: Jak już Shonda Rhimes się za coś bierze, to musi być to z pompą i odpowiednią dawką patosu. Zatem gdy główna bohaterka jej serialu nawiązuje romans, nikogo nie powinno dziwić, że kochanek pracuje w Białym Domu, a konkretnie jest prezydentem. Oczywiście, Fitzgerald Thomas Grant III to nie pierwsza głowa państwa w historii, która nie jest wierna swojej żonie. Ale takie związki na boku zawsze powodują oburzenie.
Związek Olivii i Fitza to ciągła huśtawka, która zaczęła się jeszcze zanim ten został prezydentem. Raz są razem, raz nie są, raz Fitz, bez zważania na opinię publiczną, prosi o rozwód, aby za chwilę zrezygnować z tego pomysłu. Fani ciągnących się w nieskończoność wątków miłosnych powinni być zachwyceni, całej reszcie polecam omijać "Skandal" szerokim łukiem.