"Intruders" (1×08): Labirynt bez wyjścia
Michał Kolanko
16 października 2014, 12:03
Finał "Intruders" był najbardziej frustrującym odcinkiem tego i tak frustrującego serialu. Dowiedzieliśmy się kilku rzeczy, ale zabrakło satysfakcjonującej konkluzji. Pytań przybyło dużo więcej niż odpowiedzi. Spoilery!
Finał "Intruders" był najbardziej frustrującym odcinkiem tego i tak frustrującego serialu. Dowiedzieliśmy się kilku rzeczy, ale zabrakło satysfakcjonującej konkluzji. Pytań przybyło dużo więcej niż odpowiedzi. Spoilery!
"Dziwny" – to pierwsze i najlepsze skojarzenie, jeśli chodzi o cały serial. "Intruders" to historia byłego policjanta Jacka Whelana (John Simm), który wplątuje się w działalność grupy Qui Reverti – jak się okazuje w trakcie sezonu, jej członkowie mogą przywrócić do życia dusze zmarłych osób w ciałach żyjących, zapewniając sobie faktyczną nieśmiertelność. Stąd tytuł serialu i książki, na której został oparty. Whelan chce wyciągnąć ze szponów organizacji – tak mu się przynajmniej wydaje – swoją żonę Amy (Mira Sorvino). Później okazuje się, że jej zaangażowanie to dużo bardziej skomplikowana sprawa.
Cały mechanizm "inwazji" jest niejasny, w serialu pokazano tylko jego podstawowe zasady. Są one na tyle nietypowe, że nie da się ich pomylić z niczym innym, co niewątpliwie przemawia korzyść na serialu. Członkowie Qui Reverti, tajemniczej i potężnej organizacji, żyją wiecznie, chociaż muszą przenosić się co jakiś czas z jednego ciała do drugiego. Szkoda, że nie dowiadujemy się o nich więcej, a wątek spiskowy nie ma tu znaczenia politycznego czy społecznego.
Motywacja Jacka jest prosta – jego żona Amy (a raczej jej ciało) została "przejęta" przez kobietę z organizacji. Jack chce, żeby jego życie wróciło do normy, ale szybko okazuje się, że to nie jest możliwe. Drugi wątek to sytuacja wokół jednego z członków organizacji, który za duże pieniądze łamie jedną z jej podstawowych zasad, sprowadzając kogoś do życia. Kończy się to tym, że ciało małej dziewczynki opanowuje dusza żyjącego już setki lat seryjnego mordercy. Ta transformacja Madison w Marcusa Foxa jest zresztą jednym z najbardziej wyrazistych elementów całego serialu.
Innym bardzo wyrazistym bohaterem jest Richard Shepherd (James Frain), czyli jeden z morderców i ludzi od mokrej roboty w Qui Reverti. Zadaniem Shepherda jest też "przenoszenie i budzenie" dusz członków Qui Reverti, gdy nadejdzie odpowiedni czas (jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało). Shepherd łamie jednak zasady, by pomóc swojemu bratu.
"Intruders" to serial, w którym nic nie jest do końca jasne, a całość opiera się na nadmiernych, frustrujących niedopowiedzeniach. Pod koniec dostajemy kilka odpowiedzi, ale poszukiwanie ich na własną rękę okazuje się męczące. To, co było ciekawe na początku, staje się odrzucające po ośmiu odcinkach. I tu chodzi nie tylko o brak odpowiedzi, ale też o nieumiejętnie poprowadzone wątki. Całość przypomina chaotycznie rozrzucone pola szachownicy, na których widz od czasu do czasu widzi przemykające w mgle postacie, co do których nie możemy być niczego pewni. Tak nie da się przykuć uwagi nawet najbardziej zainteresowanego tego typu tematyką odbiorcy. Tu twórca "Intruders" Glen Morgan – autor kilku świetnych odcinków "Z Archwium X" – zawiódł na całej linii.
Pomysł na serial jest ciekawy. Klimat i atmosfera tajemniczości rodem z serialu "Z Archiwum X" czy klasycznych gier przygodowych, takich jak "Gabriel Knight", też może być czymś atrakcyjnym. Ale ostatecznie w "Intruders" tak nie jest. Wszystko zepsuł brak ciekawego, spójnego scenariusza. I to najlepiej widać w ostatnim odcinku sezonu ("There is No End"), który pozostawia zdecydowanie zbyt wiele otwartych wątków, bez żadnej satysfakcjonującej konkluzji. W finałowym odcinku Amy – wokół której toczy się akcja głównego wątku – nie odgrywa ważnej roli, co może budzić zdziwienie. To tylko jeden z przykładów niekonsekwencji scenariuszowych. Nie ma się wrażenia, że to jest finał sezonu, poza zakończeniem wątku Madison. I to dość ckliwym jak na mroczny ton całości.
"Intruders" BBC America przypomina bardziej ciekawy eksperyment telewizyjny, niż udany, prawdziwy serial z widokami na kontynuację. Nawet końcówka odcinka, w której główny bohater dostaje propozycję przyłączenia się do Qui Reverti, tego nie zmienia.