"Castle" (7×01): Bez pamięci
Andrzej Mandel
30 września 2014, 19:33
Bardzo sprytnie, panie Marlowe. Bardzo sprytnie. Teraz mamy sporą zagadkę do rozwiązania. Grunt w każdym razie, że "Castle" wraca w dobrej formie. Spoilery.
Bardzo sprytnie, panie Marlowe. Bardzo sprytnie. Teraz mamy sporą zagadkę do rozwiązania. Grunt w każdym razie, że "Castle" wraca w dobrej formie. Spoilery.
Kilka miesięcy temu zobaczyliśmy, jak Castle nie dojechał na własny ślub, a jego samochód płonął żywym ogniem. Premiera 7. sezonu rozpoczęła się w tym samym momencie. Beckett próbująca się dostać do płonącego auta, Esposito i Ryan usiłujący ją powstrzymać i do tego jeszcze strażacy. Ta scena miała potężny emocjonalny ładunek, szybko na szczęście rozładowany przez fakt, którego łatwo było się domyślić – Ricka nie było w aucie. Błyskawicznie zaczęło się więc śledztwo.
Trzeba przyznać, że twórcom "Castle" udało się tu nami nieco zakręcić. Na pewno nie zaskoczył nikogo fakt, że główny bohater przeżył, ale już okoliczności jego zniknięcia wyglądają więcej niż tajemniczo. Pojawiła się skomplikowana zagadka (mam nadzieję, że rozwiązanie też nie będzie proste), w której mamy Castle'a samodzielnie płacącego za zgniecenie auta, w którym był wywieziony z miejsca wypadku, tajemnicze pojawienie się Ricka na środku Atlantyku i parę pomniejszych problemów, które będą istotne przy rozplątywaniu tych wątków.
Sprawa jest utrudniona o tyle, że Castle nie pamięta dwóch miesięcy swojego życia. W co początkowo nikt nie chciał mu uwierzyć. I trudno się dziwić, biorąc pod uwagę okoliczności – w obliczu faktów nawet Kate ma kłopot z uwierzeniem, że Rick nie chciał tak po prostu zwiać sprzed ołtarza. Castle ma jednak odrobinę szczęścia, bo…
Bałem się trochę, że Marlowe i spółka będą chcieli rozwiązać zniknięcie głównego bohatera w jednym odcinku. Zdarzało im się już bowiem chodzić na taką łatwiznę. Jednak zgrabnie skomplikowali sprawę, dając nam odcinek, od którego nie dało się oderwać. Dzięki temu czuję, że warto było czekać tak długo i z olbrzymią niecierpliwością oczekuję następnego odcinka. Liczę przy tym po cichu na to, że rozwiązywanie tej zagadki pociągnie się jeszcze przynajmniej parę odcinków. Podoba mi się też pomysł z amnezją Ricka.
Bardzo dobrze wypadła w "Driven" Stana Katic. Miała sporo do zagrania – rozpacz, brak nadziei, złość i (a jakże) słabą kobietkę. Wyszła z tego zwycięsko, oglądało się to z przyjemnością. Szczególnie moment przesłuchiwania jednego pewnego bandyty. To nie pierwszy raz, w którym Kate Beckett pokazuje, że gdy chodzi o jej bliskich nie waha się przed niczym.
Po takim odcinku z optymizmem patrzę na 7. sezon. Nie powinien nas zawieść, bo "Castle" nadal zachowuje świeżość. A fani Caskett jeszcze trochę na ślub muszą poczekać. I bardzo dobrze.