10 powodów, by obejrzeć "The Honourable Woman"
Marta Wawrzyn
14 września 2014, 18:31
Ostatnie odcinki obejrzałam z opóźnieniem, więc recenzji finału już nie będzie. Ale miniserial BBC o kobiecie prowadzącej interesy w Strefie Gazy nie zasługuje na to, abyśmy o nim już teraz zapomnieli, bo to jedna z najlepszych premier tego roku. Oto 10 powodów, dla których te kilka dni, jakie zostały do startu nowego sezonu, powinniście poświęcić na "The Honourable Woman".
Ostatnie odcinki obejrzałam z opóźnieniem, więc recenzji finału już nie będzie. Ale miniserial BBC o kobiecie prowadzącej interesy w Strefie Gazy nie zasługuje na to, abyśmy o nim już teraz zapomnieli, bo to jedna z najlepszych premier tego roku. Oto 10 powodów, dla których te kilka dni, jakie zostały do startu nowego sezonu, powinniście poświęcić na "The Honourable Woman".
1. Izrael i Palestyna – czyli temat na czasie
Hugo Blick, twórca "The Honourable Woman", nie mógł wiedzieć, że latem 2014 kryzys izraelsko-palestyński znów się zaostrzy, ale nie da się ukryć, iż trafił z tematem w dziesiątkę. Jego miniserial pokazuje, jak skomplikowane są tamtejsze stosunki, ile stron jest tak naprawdę zamieszanych w ten konflikt i dlaczego wszelkie idealistyczne próby zaprowadzenia pokoju w regionie są z góry skazane na niepowodzenie.
Główna bohaterka serialu, Nessa Stein (Maggie Gyllenhaal), jest Brytyjką izraelskiego pochodzenia i stoi na czele firmy prowadzącej interesy w Izraelu i Palestynie. Firmy, która kiedyś zaopatrywała Izrael w broń, a teraz chce dostarczać szerokopasmowy internet, edukację i wszystko, co może przyczynić się do zaprowadzenia pokoju w Strefie Gazy. Ale to oczywiście nie jest takie proste – zarówno ze względu na sytuację w regionie, jak i na przeszłość samej Nessy.
2. Skomplikowana, ale logiczna fabuła
"The Honourable Woman" wrzuca widza w środek wydarzeń, dlatego na początku jest pewne zdezorientowanie, wrażenie, że to wszystko jest zbyt enigmatyczne. Serial ma pogmatwaną, skomplikowaną fabułę, w której widz porusza się trochę po omacku, próbując zgadnąć, kto tu właściwie jest kim i jaką pełni rolę. To może denerwować – ale to nie powód, aby serial BBC sobie odpuścić. Zwłaszcza że im dalej w las, tym łatwiej. Produkcja Hugo Blicka – który sam ją napisał i wyreżyserował – ma, wbrew pozorom, bardzo logiczną strukturę. Nic nie pozostaje bez wyjaśnienia, każda zagadka, która pojawia się po drodze, zostaje rozwiązana, nie pozostawiając żadnych niedomówień. To bardzo dobrze napisany serial.
3. Niespieszny dramat, który przechodzi w emocjonujący thriller
Na początku akcja "The Honourable Woman" toczy się niespiesznie. Bohaterowie prowadzą rozmowy i przechadzają się po chłodnych wnętrzach, pojawiają się pierwsze retrospekcje ze Strefy Gazy, rzucane są pierwsze tropy dotyczące głównego wątku. Wydaje się, że jest to serial, w którym niewiele się dzieje. Błąd! To tylko cisza przed burzą – w ostatnich odcinkach przyspieszenie jest wręcz szalone, a zwrot akcji goni zwrot akcji. Dotrwajcie do końca, a będziecie nieraz zbierać szczękę z podłogi
4. Maggie Gyllenhaal i jej bohaterka
Nigdy nie uważałam Maggie Gyllenhaal za wielką aktorkę, ale chyba już czas zacząć. Oczywiście, Nessa Stein to rewelacyjnie napisana postać. Kobieta, która kieruje firmą, operującą w jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc świata. Istota piękna, elegancka i rozsądna, z niezwykłą starannością dobierająca słowa i garderobę. Ale jej publiczny wizerunek nie do końca pokrywa się z rzeczywistością, ona ma wiele różnych oblicz. I skrywa tajemnicę, której ujawnienie mogłoby mieć straszne skutki.
Absolutnie uwielbiam Maggie Gyllenhaal w tej roli – w eleganckich żakietach, z krótkimi włosami i idealnym brytyjskim akcentem. Nie jest co prawda tak szalona, jak Claire Danes w "Homeland", ale świetnie sobie radzi i z mocno emocjonalnymi scenami, i z sytuacjami, kiedy trzeba przekazać coś bez słów. W "The Honourable Woman" wiele dzieje się poza słowami i również dzięki Maggie Gyllenhaal to działa.
5. Stephen Rea
Fantastyczny aktor, który zagrał w swojej karierze mnóstwo wielowarstwowych postaci uwikłanych w skomplikowane intrygi. I tak też jest tutaj. Stephen Rea jako sir Hugh Hayden-Hoyle z MI6 jest jakiś, nawet kiedy nic specjalnego nie robi na ekranie. Facet ma niesamowitą charyzmę i potrafi wybierać interesujące role. Tym razem też się udało.
6. Gry polityczno-szpiegowskie
Gdybym miała w trzech słowach opisać "The Honourable Woman", powiedziałabym, że to thriller polityczno-szpiegowski. Nessa Stein co prawda nie jest politykiem, jest kobietą biznesu, ale nie zmaga się ze "zwyczajnymi" problemami businesswoman, typu: jak więcej zarobić i wykończyć konkurencję. Nie, tutaj mamy do czynienia z grami, prowadzonymi przez państwa, których interesy krzyżują się na Bliskim Wschodzie. W serialu roi się od szpiegów, bojowników o wolność i wszelkiego rodzaju osób, które w jakiś sposób należą do szaro-szarego świata polityki.
7. Ludzkie dramaty pośród politycznej zawieruchy
Gdybym miała w dwóch słowach powiedzieć, czym "The Honourable Woman" różni się od większości politycznych i szpiegowskich seriali, powiedziałabym, że ma duszę. Zazwyczaj w tego typu produkcjach intrygi na poziomie ludzkim są spłycone, a bohaterowie jak roboty wykonują swoje zadania. Tutaj niemal każdy zadaje pytania, ma dylematy moralne i jest najpierw człowiekiem, a dopiero potem biznesmenem czy agentem. Najważniejszy dramat to ten, który dotyczy Nessy i jej rodziny, ale na tym nie koniec, przez 8 odcinków zdążycie nieźle poznać też innych bohaterów.
8. Klimat usprawiedliwionej paranoi
Na początku każdego odcinka Nessa zadaje pytanie, czy można jeszcze komukolwiek ufać. Odpowiedź jest skomplikowana, jak wszystko w tym serialu. Bo oczywiście chciałoby się odpowiedzieć, że nie należy ufać nikomu. I teoretycznie mielibyśmy rację, bo pod koniec prawie każdy okazuje się być kim innym, niż wydawał się na początku. Ale "bycie kimś innym" niekoniecznie oznacza "bycie kimś pozbawionym ludzkich odruchów". "The Honourable Woman" widzi tę różnicę – i również dlatego to taki dobry serial.
9. Serial jest dopieszczony wizualnie
Niby w dzisiejszych czasach to już standard, ale warto podkreślić: produkcja Hugo Blicka świetnie wygląda. Kiedy trzeba, emanuje chłodną brytyjską elegancją, kiedy trzeba, przechodzi gładko na przykurzony bliskowschodni klimat. Nie ma tu tysiąca wymyślnych sztuczek operatorskich, ale każdy kadr wygląda na przemyślany. I o to właśnie chodzi.
10. To miniserial – 8 odcinków i koniec
"Seriale oglądamy tylko dlatego, że się kończą. Gdybym chciał długą, nudną historię bez żadnego celu, mam swoje życie" – oznajmił kiedyś Jerry Seinfeld. Amerykańskie stacje zdają się tego nie rozumieć, ale na szczęście rozumieją to Brytyjczycy, którzy robią krótkie sezony i bardzo dobre miniseriale. "The Honourable Woman" to taka właśnie produkcja – krótka, przemyślana i doskonała pod każdym względem.