"Pozostawieni" (1×10): Tego nie da się poskładać
Michał Kolanko
12 września 2014, 12:24
"Pozostawieni" – to miało być najnowsze arcydzieło HBO. 10 odcinków później nie jesteśmy bliżej rozwiązania kluczowej zagadki w serialu, ale wiemy przynajmniej, czy to rzeczywiście taka wybitna produkcja. Uwaga na spoilery z finału sezonu.
"Pozostawieni" – to miało być najnowsze arcydzieło HBO. 10 odcinków później nie jesteśmy bliżej rozwiązania kluczowej zagadki w serialu, ale wiemy przynajmniej, czy to rzeczywiście taka wybitna produkcja. Uwaga na spoilery z finału sezonu.
Z "Pozostawionymi" jest ogólnie pewien problem. Krytykom serial raczej się spodobał, ale już reakcje widzów były bardziej zróżnicowane. Rzadko się zdarza, by była aż taka dysproporcja między odbiorem krytyków a wrażeniami odbiorców. Jedno jest pewne: nie wykształciła się jednolita opinia, że "Pozostawieni" to serial na miarę kultowych produkcji HBO, takich jak "Rodzina Soprano" czy "Sześć stóp pod ziemią". Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że dwa ostatnie odcinki – finałowy "The Prodigal Son Returns" i wcześniejsza retrospekcja "The Garveys at Their Best" – to dwie bardzo mocne, pełne emocji godziny, wybijające się ponad poziom całego sezonu.
Wiemy na pewno, czym "Pozostawieni" nie są – to nie jest typowy serial o ogólnoświatowej katastrofie i jej konsekwencjach. Zniknięcie 2% populacji nie zostało w jakikolwiek sposób wyjaśnione, twórcy nie podejmują żadnych prób przedstawienia takiego wyjaśnienia. W finale sezonu nie dowiadujemy się nic – co byłoby normalne dla innych produkcji tego typu – co może nas naprowadzić na rozwiązanie zagadki. Bo nie o to tutaj chodzi.
Finał o tyle przypomina zwykłe odcinki kończące sezon, że zamyka niektóre z wątków rozpoczętych 10 godzin wcześniej. Tom wraca do domu (on jest tytułowym synem marnotrawnym), mieszkańcy Mapleton w nieodwracalny sposób zwracają się przeciwko Winnym Pozostawionym, dokonując zbiorowego linczu. Nora chce wreszcie zacząć życie od nowa, Kevin, niczym na spowiedzi, wyznaje winy ze swojej przeszłości i tak dalej. To wszystko jednak nie zmienia faktu, że jeśli oceniać cały sezon w klasyczny sposób, to jest to serial przeciętny, z mało angażującymi postaciami, którym tak naprawdę nie wiadomo, o co chodzi, z miastem bez klimatu itd. O tym wszystkim pisała na Serialowej Marta Wawrzyn i trudno się z jej ocenami nie zgodzić.
Finał niewiele zmienił w tej sytuacji, chociaż trzeba przyznać, że dramat wokół Winnych Pozstawionych nabrał zupełnie nowego wymiaru. Nie da się ukryć, że sceny, w których mieszkańcy spokojnego małego miasteczka mordują ludzi na ulicach i niszczą ich siedzibę robią spore wrażenie – podobnie jak zachowanie Laurie, która potrafiła w krytycznej chwili przełamać narzucone sobie reguły.
"Pozostawieni" nie działają jako "dobry serial". Ale są bardzo dobrym studium reakcji na niemożliwą do wytłumaczenia katastrofę. W pewnym sensie, śmierć każdej bliskiej osoby to "Zniknięcie" dla dotkniętej nią rodziny, zwłaszcza jeśli była to śmierć nagła. W świecie "Pozostawionych" taka katastrofa dotknęła całą ludzkość – i to bez żadnego racjonalnego wyjaśnienia. Nie ma żadnej metody, żadnego klucza (mimo pojawiających się teorii fanów), który by wyjaśniał to, dlaczego niektórzy ludzie zniknęli, a inni nie. Rezultaty to pojawiające się kulty, wrażenie utraty sensu życia przez innych, ucieczka w hedonizm czy wreszcie pojawienie się całego przemysłu wokół "Zniknięcia" (to zobaczyliśmy w odcinku "Guest"). To w pewnym sensie naturalna reakcja społeczna – i jeśli można mieć zarzuty wobec serialu, to na pewno brak pokazania szerszego tła jest jednym z nich. Zostało ono zaledwie zarysowane.
Ale jedno jest pewne: społeczeństwo stało się zbiorem elementów, które nie działają już razem i których nie da się poskładać. Tak samo jest z serialem – to kolekcja scen, wątków, dialogów, luźno łączących się w jedną całość, które nie prowadzą często w żadnym konkretnym kierunku. To właśnie sygnał, że ci, którzy pozostali na świecie, nie mogą wrócić do normalności po takiej katastrofie.
Można powiedzieć, że to bardzo trywialny wniosek. Ale pokazano to w sposób, który daje do myślenia. I mimo wszystkich wad, to serial, który działa na emocje, chociaż jednocześnie w konwencjonalnym sensie tego słowa to bardzo przeciętna produkcja. Ale finał pokazuje, że "Pozostawieni" jeszcze mogą stać się czymś naprawdę wybitnym.