"Intruders" (1×01-02): Teoria wielkiego spisku
Michał Kolanko
31 sierpnia 2014, 19:48
Jack Whelan nowym Foxem Mulderem? Nie do końca, ale nowy serial BBC America i tak wciąga. I bardzo przypomina kultową produkcję sprzed lat.
Jack Whelan nowym Foxem Mulderem? Nie do końca, ale nowy serial BBC America i tak wciąga. I bardzo przypomina kultową produkcję sprzed lat.
"Intruders" nie jest serialem oryginalnym. Nowy projekt BBC America to mieszanka "Z Archiwum X", "Millenium" i innych tego typu produkcji. Całość bardzo przypomina klimatem właśnie "Z Archiwum X" – i to nie przypadek. Twórcą "Intruders" jest Glen Morgan, autor niezapomnianych odcinków przygód Muldera i Scully: "Ice", "E.B.E.", "Musings of a Cigarette Smoking Man" i wielu innych. Morgan współodpowiadał też m.in. za "Millenium" i "Space: Above and Beyond".
Brak oryginalności w niczym nie przeszkadza. "Intruders" broni się mrocznym klimatem i kilkoma ciekawymi własnymi pomysłami. Problem leży gdzie indziej: pierwsze dwa odcinki po prostu trudno się ogląda. Widać, że to mroczny serial, ale tajemnica i spisek (w skrócie: chodzi o organizację, której członkowie są nieśmiertelni, bo wracają poprzez ciała innych ludzi) pokazane są niemal bez ekspozycji. Nie dowiadujemy się niczego od razu, nic nie jest powiedziane wprost. Dla miłośników współczesnych seriali może to być niełatwe do zaakceptowania. Zresztą nawet koneserom tego typu produkcji przydałoby się jedno, dwa zdania wyjaśnienia, o co chodzi. Zwłaszcza w pierwszym odcinku.
Ale nie da się ukryć, że "Intruders" to bardzo wciągająca produkcja. Ponieważ nic nie zostaje podane na tacy, trzeba bardzo uważnie śledzić to, co się dzieje. Niczym w oldskulowej grze przygodowej, trzeba samodzielnie łączyć fakty i wydarzenia. I to jest bardzo fajne. W serialu są trzy główne wątki, które w mniejszym lub większym stopniu zazębiają się.
Jeden z nich dotyczy Jacka Whelana (w tej roli John Simm). To były policjant z Los Angeles, którego poznajemy, gdy w tajemniczych okolicznościach znika jego żona Amy (Mira Sorvino). Natychmiast Jack zaczyna prowadzić na własną rękę śledztwo, które sprawia, że styka się z odpowiadającą za całe zamieszanie organizacją Qui Reverti. W tym samym czasie śledzimy historię 9-letniej dziewczynki Madison, która (jak się wydaje) jest w rzeczywistości kimś zupełnie innym, przywróconym do życia człowiekiem zamieszkującym ciało dziecka. I to dziecko szybko ucieka od swoich niczego nie podejrzewających rodziców.
"Intruders" to dość brutalny serial. W pierwszych odcinkach jesteśmy świadkami kilku morderstw, które dokonuje powiązany ze spiskowcami, udający agenta FBI Richard Shephard (James Frain, czyli Franklin Mott z "True Blood" albo Thomas Cromwell z "Tudorów"). To on też wprowadza niesamowity klimat w serialu, w którym wszystkie elementy układanki widz musi poukładać sobie sam. Pierwsze dwa odcinki nie przynoszą jednoznacznej odpowiedzi, jaka jest jego rola w organizacji.
Serial bardzo przypomina "Z Archwium X" – jeśli chodzi o klimat, ale nie tylko. Pojawiają się w nim także postacie, które zachowują się podobnie jak Wolni Strzelcy – niestrudzeni poszukiwacze prawdy o różnych spiskach. Dzięki jednemu z nich udaje się zresztą poznać strzępki informacji o tym, co się naprawdę dzieje w serialu.
"Intruders" nie jest oczywiście serialem osadzonym w realistycznych teoriach spiskowych, jak na przykład "Rubikon" AMC. Reprezentuje inny nurt tego gatunku, ale dzięki specyficznemu podejściu jest dziwnie wciągający. Bardzo łatwo wejść w grę "o co tu chodzi", a dzięki znakomitym aktorom całość bardzo przyjemnie się ogląda. Nie jest to produkcja dla każdego, ale warto ją sprawdzić. Bo to jak powrót do klimatu paranormalno-spiskowego w starym dobrym stylu.