"Pan Am": A mnie podoba się ta bajka
Marta Wawrzyn
29 września 2011, 18:01
Nowy gatunek kobiet, który pokazała telewizja ABC, to coś fantastycznego. Ale "Pan Am" to nie tylko śliczne buzie i obcisłe mundurki. To też cudna, klimatyczna bajka, która zapewne będzie mieć niejeden mroczny moment.
Nowy gatunek kobiet, który pokazała telewizja ABC, to coś fantastycznego. Ale "Pan Am" to nie tylko śliczne buzie i obcisłe mundurki. To też cudna, klimatyczna bajka, która zapewne będzie mieć niejeden mroczny moment.
Marcela oceniła pilota "Pan Am" dość ostro, moim zdaniem zupełnie niesłusznie. Jest to bowiem jeśli nie najlepszy, to jeden z najlepszych pilotów tej jesieni. "Pan Am" to bajka, która na razie nie udaje, że nie jest bajką. Kobiety są tu piękne, mundurki błękitne jak niebo, dekoracje dopracowane, muzyka i zdjęcia jak w starych filmach, dialogi nie leżą, akcja… akcji jak na razie jest aż za dużo. Nie ma tu tandety jak w "The Playboy Club", bo na "Pan Am" nie pożałowano pieniędzy – pierwszy odcinek kosztował ok. 10 mln dolarów, co czyni go jednym z najdroższych pilotów w historii.
Nie zgadzam się, że jest to tylko przebranie, bo w takim razie bohaterowie "Mad Men" też byliby przebierańcami. "Pan Am" na razie nie jest tak wielopłaszczyznowe jak dramat AMC, nie tu też żadnego cynicznego Dona Drapera, nie ma pożywki dla feministek w postaci seksistowskich tekstów czy molestowania w miejscu pracy, nie ma nawet wszechobecnych papierosów. Czy to oznacza, że bohaterki nowego serialu ABC są tylko lalkami wśród ładnych dekoracji? Nie. One są silne, dobrze wiedzą, czego chcą i zapewne będą mieć swoje problemy – kto wie, może nawet większe, niż kolejne romanse i aborcje Joan Holloway (z całym szacunkiem dla tej postaci).
One na razie nie są jeszcze kobietami, są obietnicą kobiet. I mam nadzieję, że ABC tę obietnicę spełni, pokazując nam w kolejnych odcinkach prawdziwe twarze i prawdziwe problemy stewardess z Pan Am. Mam nadzieję, że porządny wątek – jak to określiła Marcela – "polityczno-patriotyczny" nie będzie tylko tłem, bo uważam, że szpiegostwo w czasach zimnej wojny to doskonały temat, który trudno zepsuć, zwłaszcza jeśli ma się do dyspozycji takie dziewczyny jak bohaterki "Pan Am". Mam też nadzieję, że nie będzie tu łatwych rozwiązań – w końcu słodka Kate, którą tak pięknie zrobili w balona panowie z CIA i MI6, raczej nie odróżnia szpiega brytyjskiego od radzieckiego. A skoro nie odróżnia, to jest tu duże pole do popisu dla scenarzystów.
Liczę też na piękne stroje, sielankowe obrazki z różnych zakątków świata i niekoniecznie rzeczywiste chwile szczęścia łapane w pośpiechu, to tu, to tam. Niech nam śpiewa Frank Sinatra, niech dziewczyny się uśmiechają, niech będzie jak w bajce i niech scenarzyści nie boją się tej bajki uczynić koszmarem dla głównych bohaterek, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Po pilocie "Pan Am" moje wrażenia są jednoznacznie pozytywne i w skali szkolnej wystawiam najwyższą w tym sezonie ocenę – 5. Oby tak dalej.