"The Good Wife": Od dobrej żony do złej dziewczynki
Marta Wawrzyn
27 września 2011, 18:04
3. sezon "The Good Wife" zaczyna się znakomitym odcinkiem, w którym króluje powściągliwość, niedopowiedzenie i świetnie pokazane gierki. Uwaga na spoilery.
3. sezon "The Good Wife" zaczyna się znakomitym odcinkiem, w którym króluje powściągliwość, niedopowiedzenie i świetnie pokazane gierki. Uwaga na spoilery.
"The Good Wife" to serial, który nie ma wad. Jakiś czas co prawda się rozkręcał, ale za to w 2. sezonie z odcinka na odcinek stawał się coraz lepszy i lepszy. Sposób, w jaki pokazywano kampanię od kuchni wbijał w fotel, sprawy w sądzie nie nużyły, a stosunki między bohaterami nabierały coraz więcej barw. Nawet sędziowie stali się ludźmi z krwi i kości, z których każdy ma swoje dziwactwa. No i przede wszystkim ona. Nic dziwnego, że Julianna Margulies właśnie dostała za rolę Alicii nagrodę Emmy, bo gra coraz bardziej koncertowo.
Muszę jednak przyznać, że trochę obawiałam się zapowiadanej przemiany głównej bohaterki "The Good Wife" w roznegliżowanego wampa z plakatów i zdjęć promocyjnych. Niesłusznie. Ona rzeczywiście znacznie się zmieniła po szalonej nocy w hotelu z Willem. Ma nową fryzurę, nieco inaczej, odważniej się ubiera i maluje, chętniej eksponuje dekolt. Wydaje się szczęśliwsza i pewniejsza siebie, co widać nawet w sądzie. To faktycznie jest dla niej "The New Day".
Ale to wciąż ta sama Alicia Florrick. Ostrożna, powściągliwa, nieobnosząca się na prawo i lewo ze swoimi emocjami, przemieniająca się w prawdziwą seksbombę tylko wtedy, kiedy nikt poza sekretnym kochankiem nie widzi. Gierka, w którą Alicia i Will zabawili się zarówno z widzami, jak i współpracownikami z firmy Lockhart – Gardner, wyszła perfekcyjnie. Cieszę się, że wątek ich romansu zaczyna się właśnie tak, bo wyobrażam sobie, że właśnie tak by to zrobiła kobieta, która przez 15 lat zajmowała się prowadzeniem domu u boku męża polityka. W tej powściągliwości jest wielka siła Alicii.
Chciałabym, żeby w 3. sezonie dokonała się krok po kroku prawdziwa przemiana z dobrej żony, która nie miała przez lata swojego życia, do kobiety świadomej, czego chce i potrafiącej bez ceregieli po prostu to wziąć. Możemy ją nazwać złą dziewczynką, możemy ją równie dobrze nazwać kobietą po przejściach. Chciałabym, żeby feministki patrzyły, jak ona kwitnie, podczas jej mąż nie może znaleźć szczęścia, miłości ani miejsca na świecie, i krzyczały: dobrze mu tak!
Ciekawa jestem, jak potoczą się sprawy między Kalindą i Alicią, a także między Kalindą a Eli Goldem, który zadomowił się już w firmie i zgodnie z zapowiedziami twórców serialu ma zainteresować się Kalindą, choć nie w sensie seksualnym. To może być naprawdę fajna przyjaźń dwojga piekielnie inteligentnych cyników. Z przyjemnością będę też oglądać potyczki Alicii na sali sądowej z Carym i – zwłaszcza! – Peterem.
To niewiarygodne, że po dwóch 23-odcinkowych sezonach "The Good Wife" zostało jeszcze tak wiele do powiedzenia. Choć ciągle coś się w życiu głównych bohaterów dzieje, to tak naprawdę przecież ledwie ich znamy. Nie wiemy wiele o przeszłości Diane czy Willa. Nie wiemy, czemu Eli ma aż tak fatalną reputację w niektórych kręgach. Coś tam wiemy o jego życiu prywatnym, ale też nie za dużo. Kalinda też została rozszyfrowana tylko częściowo.
Spokojnie tego wszystkiego wystarczy na jeszcze kilka świetnych sezonów.