15 najgorszych serialowych ojców
Redakcja
23 czerwca 2014, 20:03
UWAGA NA SPOILERY z "Arrested Development", "Banshee", "Breaking Bad", "Californication", "Dextera", "Family Guya", "Gry o tron", "Homeland", "Mad Men", "Revenge", "Rodziny Soprano", "Simpsonów", "Shameless", "Świata według Bundych" i "The Good Wife".
Tywin Lannister (Charles Dance) – "Gra o tron"
Nikodem Pankowiak: Tywin cały czas powtarza, że najważniejsza jest rodzina, ale w tym samym czasie politykę i własne interesy przedkłada nad dobro swoich dzieci. Córkę wydał za mąż za wiecznie niezaspokojonego pijaka, który gdy nie pił, odwiedzał burdele. Gdy pijak umiera, postanawia wydać ją za mąż ponownie, tym razem za geja. Ze starszym synem toczy nieustanne spory co do jego przyszłości, a młodszego darzy czystą nienawiścią i w pewnym momencie skazuje nawet na śmierć. Kochany tatuś.
No i nie zapominajmy o tym, że Tywin cały czas przymykał oczy na to, że jego córka i syn są kochankami. Nie oszukujmy się, facet, który wiedział o wszystkim, musiał wiedzieć i o tym. Jak bardzo nie wypierałby się prawdy, wszyscy wiemy, że zdaje sobie sprawę, jak ona wygląda. Tywin to facet, który pozbawiony jest wszelakich uczuć, kieruje nim żądza władzy i chęć sterowania wszystkimi. Jeśli trzeba poświęcić swoje dzieci, by osiągnąć cel, trudno.
Walter White (Bryan Cranston) – "Breaking Bad"
Marta Wawrzyn: Na początku wydawało się, że akurat na rodzinie Walterowi zależy. Kiedy dowiedział się, że ma niedającego się operować raka płuc, pierwszą jego myślą było: muszę zrobić wszystko, żeby żona i dzieci nie zostali bez środków do życia.
Ale im bardziej pan White wsiąkał w narkobiznes, tym bardziej było widać, że przeżywa najlepsze chwile swojego życia, a to, co się dzieje z rodziną, schodzi na drugi plan. Jest śniadanie na stole? Jest. To o resztę niech już się martwią sami. W kolejnych sezonach oglądamy coraz bardziej paskudne sceny z Waltem, jego żoną i dziećmi w rolach głównych, a kulminacja następuje w finałowym sezonie.
Sama nie wiem, co było najgorsze. Porwanie malutkiej Holly z łóżeczka? Scena, w której zdesperowany Walt Jr. musiał bronić swojej matki przed ojcem, bo ten się na nią rzucił? Informacja, że z winy taty zginął wujek Hank? Życie tej rodziny stało się koszmarem, którego nie były już w stanie naprawić żadne pieniądze. A przecież tatuś cały czas chciał dobrze…
Dexter Morgan (Michael C. Hall) – "Dexter"
Nikodem Pankowiak: No cóż, bądźmy szczerzy, seryjny morderca, nawet jeśli kieruje się w swoim życiu kodeksem, nie może być dobrym ojcem. Taki fach w ręku musi utrudniać wychowywanie dziecka. Dextera już na samym początku poznaliśmy jako znakomitego kłamcę, który co prawda stąpa po cienkiej linie tuż nad krawędzią, ale do pewnego stopnia udaje mu się łączyć rodzicielskie obowiązki ze swoją pracą po godzinach. Problem w tym, że jeśli jedną z tych rzeczy trzeba było poświęcić, Dexter zawsze poświęcał rodzinę.
To przez jego działania zostaje zamordowana Rita, a na końcu serialu Harry Junior trafia pod opiekę morderczyni, którą Dexter jest zafascynowany. Im dłużej trwał cały serial, tym bardziej jego główny bohater zachowywał się jak dziecko – robił rzeczy, o których doskonale wiedział, że robić ich nie powinien. To tylko i wyłącznie jego wina, że cała rodzina została rozdzielona, a on sam pracuje jako drwal gdzieś daleko od Miami.
Frank Gallagher (William H. Macy) – "Shameless"
Marta Wawrzyn: To, co wyprawia głowa rodziny Gallagherów, trudno mierzyć wg jakiejkolwiek skali, bo tu prostu brakuje skali. Frank latami chlał na umór, ćpał, urządzał szalone imprezy, okradał własne dzieci i nigdy w życiu nie przyniósł do domu ani grosza. Jeśli już w ogóle się w nim pojawił, bo większość czasu spędzał w barze Alibi i na różnych mniej lub bardziej określonych włóczęgach.
Gromadkę rodzeństwa wychowała najstarsza córka, Fiona, która nie miała czasu skończyć szkoły w terminie ani tym bardziej iść na studia, bo zajęta była niańczeniem dzieci Franka. Tatuś nie zmienił się nawet kiedy wysiadły mu w końcu nerki. On już tak ma: zajęty jest przede wszystkim sobą i liczeniem swoich krzywd. Bo skrzywdzili go wszyscy, począwszy od własnej rodziny, która ciągle czegoś od niego chce, a skończywszy na państwie amerykańskim.
Peter Griffin (Seth MacFarlane) – "Family Guy"
Nikodem Pankowiak: Jeden z tych kreskówkowych ojców, którzy do grona normalnych zdecydowanie się nie zaliczają. Peter robi zbyt dużo głupich żartów, a zbyt mało uwagi poświęca swoim dzieciom – Meg, Chrisowi i przede wszystkim Stewiemu, który ma zadatki na bycie największym dyktatorem w historii świata. Dla niego wszystko wydaje się ciekawsze od poświęcania uwagi swoim dzieciom, a gdy już przez moment skupi się na nich, zwykle kończy się to mało wybrednymi żartami na ich temat.
Największy problem polega chyba na tym, że Peter nigdy nie wie, jak się zachować. Jego mózg jest wielkości orzeszka, co z pewnością nie pomaga w byciu dobrym ojcem i mężem. No i jeszcze mały drobiazg: Peter zdecydowanie nie może być dla swoich dzieci wzorem w kwestii zdrowego odżywianiu. Gościu, weź się za siebie!
Peter Florrick (Chris Noth) – "The Good Wife"
Marta Wawrzyn: "The Good Wife" rozpoczyna się skandalem z Peterem i prostytutką w rolach głównych. Widzów ma interesować głównie to, co dzieje się z jego żoną, Alicią, zmuszoną do zarabiania na siebie i całą rodzinę po latach spędzonych w domu – ale dzieciaki też cierpią. Najpierw zmuszone są do przeprowadzki i co za tym idzie, zmiany szkoły. Potem okazuje się, że nigdzie nie będą wolne od tego, co zrobił ojciec, każdy będzie na nie patrzył przez pryzmat seksskandalu.
Logiczne wydawałoby się, że kiedy takiego skompromitowanego polityka już wypuszczą z więzienia, pierwsze co robi, to zajmuje się rodziną. Ale nie Peter! Peter od domowego spokoju woli politykę, w której ma coś do udowodnienia. Mimo że Florrickowie cały czas powtarzają, iż dzieci nigdy nie będą elementem kampanii, w życie Zacha i Grace polityka wdziera się raz po raz. I to ta najbrudniejsza z możliwych – w końcu rzecz dzieje się w Chicago.
Al Bundy (Ed O'Neill) – "Świat według Bundych"
Nikodem Pankowiak: Jak dobrym ojcem i autorytetem dla swoich dzieci może być facet, który pracuje w sklepie obuwniczym, a po powrocie do domu siada przed telewizorem, narzeka i kłóci się z żoną? No właśnie… Al nie ma absolutnie niczego, co mógłby przekazać swoim dzieciom. Nie chodzi już nawet o pieniądze, w końcu wszyscy znamy czołówkę serialu, ale o życiową wiedzę.
Al to rozżalony nieudacznik, któremu w życiu nie wyszło nic poza kilkoma przyłożeniami w jednej grze – i jego dzieci będą dokładnie takie same. Ciężko stwierdzić, żeby Kelly i Bud byli w ogóle przez niego wychowywani, bo gdyby faktycznie przykładał do ich wychowania rękę, ona nie byłaby tak tępą blondynką, a on frajerem, z którego śmieje się cała szkoła. Być może wystarczyłoby po prostu czasem wstać z tej kanapy…
Hank Moody (David Duchovny) – "Californication")
Marta Wawrzyn: Hank Moody zawsze chciał dobrze. I robił, co mógł, żeby było dobrze, tylko jakoś nie wychodziło. Wspólne spacery nad kanałem i wielkie gesty, na które od czasu mu się zbierało, nie wynagrodziły tego, że w jego rodzinie po prostu nie było normalności. Mała Becca nie raz, nie dwa oglądała ojca zalanego w sztok, mamroczącego albo rzygającego gdzie popadnie. Oglądała też, jak wygląda związek dwojga ludzi, którzy przecież się kochają, ale za nic nie potrafią ze sobą żyć.
Codzienne spotkania ze słabościami rodziców niewątpliwie czegoś ją nauczyły, ale pewnie lepiej by się miała, gdyby takich nauk nigdy nie zaznała. I gdyby nie spotkała swojego nowego brata, obleśnego młodzieńca, któremu tata niedawno zafundował wieczór z prostytutką.
Nic dziwnego, że w finale serialu zobaczymy taki oto sen Hanka. To wszystko, co córka mu tutaj mówi, to czysta prawda. Becca jest niegłupią osobą, ale jest też uszkodzona, a winę za to ponosi w dużej mierze jej ojciec.
Tony Soprano (James Gandolfini) – "Rodzina Soprano"
Nikodem Pankowiak: Kolejny bohater tego rankingu, który nadaje się do niego już choćby ze względu na prowadzony zawód. Ciężko być gangsterem i dobrym ojcem jednocześnie – i faktycznie Tony'emu trudno jest znaleźć złoty środek. Dzieci nie cieszą się wystarczającą uwagą z jego strony, gangsterskie obowiązki pochłaniają go bez reszty.
Meadow i Tony Junior wiedzą o działalności ojca, co z pewnością sprawia, że boją się go jeszcze bardziej, ale niekoniecznie muszą darzyć go większym szacunkiem. To, czym się zajmuje, naraża ich głównie na niebezpieczeństwo, choć jednocześnie zapewnia wysoki standard życia, co pomaga w przymykaniu oka. Nie możemy Tony'ego uznać za wzór ojca, no chyba że wzorem jest ktoś, kto udowadnia, że moralność jest w życiu przereklamowana.
Don Draper (Jon Hamm) – "Mad Men"
Jest taka scena w 6. sezonie – o, w tym odcinku – kiedy Don mówi Megan, że właściwie nigdy nie kochał swoich dzieci. Były mu obojętne, dopiero z czasem zaczął rozumieć, o co w tym chodzi. Nie trzeba było monologu i płaczącej małżonki, żeby zauważyć ten doskonały brak ojcowskich uczuć u Dona. Owszem, przez lata dbał o to, żeby rodzina miała co do garnka włożyć, zdarzało mu się też hamować Betty, kiedy ta zabierała się za rozdawanie klapsów, ale nigdy nie było widać w tym domu wielkiej miłości. Większą miłością zdarzało mu się obdarzać urodziwe nauczycielki.
Z biegiem czasu Don się zmienia, a przynajmniej próbuje się zmienić. Zaczyna dostrzegać w dzieciakach to co najlepsze i myśleć o nich jak o młodych ludziach, a nie kolejnym ciężarze, który na niego spadł. Tylko co z tego, skoro okoliczności nie sprzyjają. To, co zobaczyła Sally w sypialni sąsiadki, było koszmarem. Jeszcze bardziej koszmarne okazały się starania Dona, by jakoś z tego wybrnąć. Internat faktycznie wydaje się w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem – i tylko szkoda młodszych chłopców, którzy nie mają jeszcze tyle wolności co Sally i ciągle są przerzucani z jednego domu do drugiego.
Mr. Rabbit (Ben Cross) – "Banshee"
Nikodem Pankowiak: Dla Rabbita, podobnie jak dla Tywina Lannistera, najważniejsza jest rodzina i jej dobro. I podobnie jak w przypadku czarnego charakteru z "Gry o tron", możemy to włożyć między bajki. Rodzina liczy się tylko do czasu, gdy podporządkowuje się roli Rabbita. Niestety, przyszedł taki moment, gdy córka tego bezwzględnego bandyty postanowiła od niego uciec.
Opętany wizją zemsty Rabbit cierpliwie czeka, ale gdy wreszcie ją znajduje, nie ma oporów, by zlecić jej zamordowanie lub porwać swojego wnuka. To człowiek mający w sobie tyle gniewu, że zupełnie zatracił kontakt z rzeczywistością. Jedyne, co się dla niego liczy, to znalezienie Carrie, Hooda i zabicie ich obojga. Musi być z tobą coś zdrowo nie tak, skoro zlecasz zabójstwo własnej córki. Ale dla Rabbita nie liczy się już nic innego, jest gotowy umrzeć, byleby wymierzyć "sprawiedliwość". Trzeba przyznać, że chociaż ta jedna rzecz mu się udała.
Conrad Grayson (Henry Czerny) – "Revenge"
Marta Wawrzyn: Conrad i Victoria Graysonowie mieli wszystko, co dało się kupić za pieniądze. Ich dzieci wychowywały się w luksusie, nie było takich marzeń, których nie dało się zaspokoić. A jednak za nic w świecie bym się z nimi nie zamieniła.
Zwłaszcza z Charlotte, której prawdziwego ojca Conrad wrobił w terroryzm i usiłował zabić. Zdarzyło mu się też grozić córce na antenie telewizji. Ohyda, której nie da się odkupić za pomocą żadnych pieniędzy.
Nicholas Brody (Damian Lewis – "Homeland")
Nikodem Pankowiak: "Kim jest twój tata?". "Terrorystą i zdrajcą narodu". Trudno oczywiście wyobrazić sobie taki dialog, ale w przypadku dzieci Brody'ego jest on jak najbardziej możliwy. Brody po ośmiu latach niewoli wrócił do kraju jako bohater. Ale zamiast spędzić więcej czasu z rodziną, poświęcił się romansowi z niestabilną emocjonalnie agentką CIA i przygotowywaniu zamachu, który wstrząsnąłby całą Ameryką. Jego rodzinne życie to stek kłamstw i niemożność nawiązania bliższego kontaktu z dziećmi i żoną.
Brody był skazany na zniszczenie rodzinnych relacji od samego początku. Facet wybrał Allaha i świętą wojnę – i nawet jeśli z czasem zmienił zdanie, było za późno, by cokolwiek zmienić. Choć później, przynajmniej częściowo, odkupił swoje grzechy, przez świat i swoje dzieci będzie zapamiętany jako człowiek, który był odpowiedzialny za śmierć setek innych osób.
George Bluth Sr. (Jeffrey Tambor) – "Arrested Development"
Marta Wawrzyn: Facet, który spowodował tak wielki bałagan w życiu rodziny, że żadne słowa tego nie oddadzą. Zamiłowanie do kreatywnej księgowości i interesy z niejakim Saddamem Husajnem zaprowadziły go za kratki, ale na tym cała przygoda się nie kończyła. George Sr. uciekł, sfingował własną śmierć i zaczął harcowanie od nowa.
Zanim go zamknęli, George też wzorem rodzica nie był. Pamiętacie te przerażające "lekcje życia", których udzielał swoim dzieciom, kiedy były małe? A boyfights pamiętacie? Aż cud, że Michael wyrósł na całkiem rozsądną istotę ludzką. Pozostałym niestety nie udała się ta sztuka.
Homer Simpson (Dan Castellaneta) – "Simpsonowie"
Nikodem Pankowiak: Bądźmy szczerzy, Homer nie należy do szczególnie inteligentnych osób. To facet spędzający pół dnia w pracy, której nienawidzi, a drugie pół nie robiąc nic produktywnego. Leniwy do granic możliwości, za dobrą metodę wychowawczą uważający duszenie dziecka. Homer jest totalnie nieodpowiedzialny, w jego głowie co chwilę rodzą się nowe pomysły, jeden głupszy od drugiego.
Lisa przerasta swojego ojca inteligencją kilkukrotnie, natomiast Burt… No cóż, tu naprawdę przydałaby się ojcowska ręka. I to nie taka, która złapie za szyję i zacznie dusić. Pozostaje tylko współczuć małej Maggie, która póki co patrzy na to wszystko bez szczególnego zrozumienia, ale kiedyś i ona dojdzie do wniosku, że jej ojca normalnym nazwać nie można.