10 powodów, dla których warto oglądać "Rectify"
Marta Wawrzyn
16 czerwca 2014, 20:04
"Rectify" to jeden z tych seriali, których wielkość trudno jest uchwycić w dziesięciu suchych punktach, ale spróbujmy. Produkcja Sundance Channel wraca już 19 czerwca, a Wy do tego czasu koniecznie musicie nadrobić 1. sezon.
"Rectify" to jeden z tych seriali, których wielkość trudno jest uchwycić w dziesięciu suchych punktach, ale spróbujmy. Produkcja Sundance Channel wraca już 19 czerwca, a Wy do tego czasu koniecznie musicie nadrobić 1. sezon.
1. Niebanalny pomysł na serial
Daniel Holden (Aden Young) spędził 19 lat w samotności, w celi śmierci, zamknięty za morderstwo, które być może popełnił, ale prawdopodobnie jednak nie popełnił, jako nastolatek. Teraz wychodzi na wolność i poznaje świat na nowo. Bo zmieniło się wszystko, począwszy od jego rodziny i najbliższego otoczenia, a skończywszy na nowych technologiach, ubraniach, sprzęcie domowym itd. Jednocześnie musi stawić czoła tym, którzy zrobią wszystko, żeby otworzyć znów jego sprawę i z powrotem wsadzić go za kratki. Tak można w najprostszy sposób streścić, o czym jest "Rectify". Ale to zaledwie początek.
2. Portret człowieka, który uczy się świata od nowa
Tym, co najpierw przyciąga widza do "Rectify", jest jego tematyka. Tym, co powoduje, że nie możemy oderwać się od ekranu przez 6 odcinków, jest ta nie do końca uchwytna w słowach, ale niewątpliwie – pozwolicie, że pożyczę trafne określenie Bartka – hipnotyzująca moc tej produkcji. Oglądamy kolejne dni z życia człowieka, który narodził się na nowo i nie do końca jeszcze potrafi w to uwierzyć. Wdzieramy się w najbardziej intymne zakamarki, zaglądamy raz po raz do jego głowy, tarzamy się z nim nago w pierzu, leżymy na trawie i wciąż rozumiemy z tego wszystkiego tyle co nic. Odzyskanie wolności po 19 lat niepewności, czy za chwilę nie ogłoszą daty egzekucji, to po prostu coś niepojętego. I "Rectify" mierzy się z tą niepojętością w sposób tak prosty, tak kameralny i tak niesamowicie wciągający, że chce się to oglądać i oglądać.
3. Wspaniałe zdjęcia
"Rectify" czerpie pełnymi garściami z kina niezależnego. Fabuła przyjemnie się wlecze, dając nam czas na podziwianie wschodu słońca, zapomnianej rzeźby stojącej w krzakach czy zwiewnej sukienki i wiatru we włosach Abigail Spencer (której poświęcimy za chwilę osobny punkt). Przepiękne, artystyczne zdjęcia z jednej strony oddają urodę otoczenia, które Daniel ledwie już pamięta, z drugiej, potęgują wrażenie, że jest on totalnie zagubiony i widzi wszystko oczami nowo narodzonego dziecka. Ale nie cieszy się jak dziecko, nie cieszy się w ogóle. Nie wie, co robić, nie jest nawet pewien, czy jeszcze żyje.
4. Mroki ludzkiego umysłu
Przez 6 odcinków nie da się powiedzieć wiele o tym, jak zmienia się człowiek, który siedzi dwie dekady w miniaturowej klatce, czekając na egzekucję. Prawdziwe koszmary dopiero przed nami, ale to, co dostaliśmy w pierwszym sezonie, wystarczy, żeby poczuć dreszcze. Daniel żył w piekle, a kiedy został wypuszczony na wolność, wcale go nie opuścił. To, co w nim siedzi, przeraża otoczenie – nawet tych, którzy wierzą, że jest niewinny – przeraża jego samego i nas też przeraża. Bo gdzieś tam przebiega nam przez myśl, że ktoś, kto przeżył takie rzeczy, nie może już być człowiekiem.
5. Tajemnice, wszędzie tajemnice
Sprawa gwałtu i morderstwa sprzed lat, która po wypuszczeniu Daniela zostaje rozgrzebana na nowo, to prawdziwa puszka Pandory. Już od początku widać, że są ludzie, którzy wiedzą więcej, niż powiedzieli, i że są ludzie, którzy zrobią co w ich mocy, aby prawda nigdy nie wyszła na jaw. Przebijanie się przez kolejne warstwy kłamstw i tajemnic jest fascynujące, choć pewnie nieprędko doprowadzi nas do prawdy o wydarzeniach z przeszłości. Zresztą najdziwniejsza z tajemnic i tak siedzi w samym Danielu: jeśli nie popełnił tego morderstwa, to dlaczego do niego się przyznał?
6. Balansowanie na granicy rzeczywistości
Jest taki odcinek, w którym główny bohater w środku nocy znajduje się w ciężarówce obcego człowieka. Razem zaganiają kozy, Daniel ucina sobie drzemkę, znajduje w krzakach coś zachwycającego i pyta, czy to wszystko faktycznie się wydarzyło. To nie jedyna taka sytuacja. Często jest tak, że i on, i my czujemy się jak w surrealistycznym transie, który raz po raz próbuje przerwać rzeczywistość. "Rectify" po mistrzowsku radzi sobie z pokazywaniem tego, co nieuchwytne – do tego stopnia, że kiedy rzeczywistość puka, przez moment czujemy się jak wybudzeni. I nieco zawiedzeni, że to już koniec błądzenia.
7. Małe miasteczko na Południu i jego mieszkańcy
Kocham małe miasteczka amerykańskiego Południa. Kocham tę ich bujną przyrodę, to niesamowite słońce, które latem non stop grzeje, te ich zapyziałe bary i tych rednecków kierujących się prostą filozofią. Paulie w stanie Georgia, gdzie dzieje się akcja "Rectify", jak najbardziej do tego schematu pasuje. Są tu panowie w kraciastych koszulach handlujący oponami, jest krewka młodzież, są śliczne blondynki w pastelowych sukienkach, które życie spędzają pomiędzy kuchnią, kościołem i małżeńskim łożem. Daniel, który przez 19 lat zajmował się czytaniem mądrych książek w pozbawionej słońca klatce, wydaje się górować nad nimi intelektualnie. Z jednej strony budzi zainteresowanie, a z drugiej przerażenie, również u tych, którzy go kochają i którzy poświęcili mnóstwo czasu, żeby go wydostać z więzienia.
8. Nic się nie dzieje, a napięcie rośnie
W "Rectify" na dobrą sprawę nie ma akcji. Nie dzieje się wiele, przynajmniej nie w tym najbardziej realnym ze światów. Więcej czasu spędzamy w ludzkich głowach niż poza nimi. I to fascynujące, jak z każdym odcinkiem coraz bardziej rośnie napięcie i coraz bardziej wzmacnia się wrażenie, że musi dojść do jakiegoś dramatycznego wydarzenia. Lubię seriale, które tak potrafią.
9. Kawał dobrego aktorstwa
Największe brawa za "Rectify" należą się Rayowi McKinnonowi, który serial stworzył, napisał większość scenariuszy i wyreżyserował jeden z odcinków. Ale i obsada, złożona w większości z mało znanych aktorów, daje radę. Aden Young swoją oszczędną grą tworzy doskonały portret człowieka, w którym siedzi coś nieokreślonego, strasznego, ale i pociągającego. Clayne Crawford budzi niechęć jako Ted Talbot Junior, przyrodni brat Daniela. Adelaide Clemens jest trochę sympatyczna, a trochę irytująca jako Tawney Talbot, małżonka Teda Juniora, która najchętniej zbawiłaby cały świat.
10. Silna i eteryczna Abigail Spencer
Ale najdoskonalszą rzeczą, jaka przytrafiła się "Rectify", jest Abigail Spencer, grająca Amanthę, młodszą siostrę Daniela, która przez lata walczyła, żeby wyszedł na wolność. Amantha to z jednej strony zjawiskowa istota – jak cały ten serial. Wygląda prześlicznie z zwiewnych sukienkach, ma potargane włosy i zdecydowanie za dużo pali. Z drugiej strony, ma w sobie tyle siły, energii i zwykłego ludzkiego gniewu, że mogłaby obdzielić tym wszystkich bohaterów. Jeśli wciąż jeszcze nie jesteście pewni, że "Rectify" może Wam się spodobać, jedno wiem na pewno: w tej dziewczynie się zakochacie.