"The Night Shift" (1×01): Na bezrybiu i rak ryba
Andrzej Mandel
29 maja 2014, 17:59
Nowy serial NBC wydaje się sprawdzać jako propozycja na lato. Nie dorasta do pięt innym produkcjom medycznym, a schematów i klisz mamy tu wręcz zatrzęsienie – jest nawet gej, który nie może zdecydować się coming out – ale ogląda się to bez większego znudzenia. Fascynacji też specjalnej nie ma. Spoilery.
Nowy serial NBC wydaje się sprawdzać jako propozycja na lato. Nie dorasta do pięt innym produkcjom medycznym, a schematów i klisz mamy tu wręcz zatrzęsienie – jest nawet gej, który nie może zdecydować się coming out – ale ogląda się to bez większego znudzenia. Fascynacji też specjalnej nie ma. Spoilery.
"Nocna zmiana" ma w ramówce NBC wypełniać letnią lukę i w tej roli nawet się sprawdza. Serial nie zapowiada się rewelacyjnie, ani nawet specjalnie interesująco, ale da się go oglądać bez specjalnego bólu czy znudzenia. Ot, po prostu, schemat na schemacie i standardowe przypadki w serialach medycznych (czyli to, co w szpitalach jest rzadkością).
Co nam oferuje "The Night Shift"? Wkraczamy w świat ostrego dyżuru w szpitalu San Antonio Memorial, a skoro tak, to od razu szuka się podobieństwa raczej do "Ostrego dyżuru" niż "Chirurgów". Mało tu miejsca na zaplanowane zabiegi, dużo na ratowanie życia w nagłych przypadkach i użeranie się z korporacyjną logiką oraz biurokracją. W końcu w USA, tak jak w Polsce, wielu ludzi nie ma ubezpieczenia zdrowotnego, a życie ratować trzeba. I tak dalej, wszystko według starego schematu.
Schematów jest tu zresztą bardzo dużo. Mamy nieopierzonych stażystów, którym robi się dowcipy i którzy uczą się, że pacjentów się traci. Mamy też geja, który się nie ujawni, bo "armia jest dla niego wszystkim" (sympatycznie grający Brednan Fehr, znany z "Roswell" czy "CSI: Miami"), jest też korporacyjny dupek, który oczywiście wcale nie jest aż tak zły, jak go malują, bo przecież jest niespełnionym chirurgiem z słabymi oczami (o operacjach oczu nie słyszał, czy jego ubezpieczenie ich nie pokrywa?) – i tak dalej. Mamy wreszcie głównego bohatera, który jest weteranem z Afganistanu (był tam wojskowym lekarzem), jeździ na pięknym motocyklu, sypia w areszcie i ciągle ma jakieś problemy. Było? Było.
Oczywiście jest też zapowiedź miłosnego trójkąta i wielu innych kombinacji. Szczególnie, że główna postać kobieca (przyzwoita Jill Flint) ma się ku głównemu bohaterowi, bo jakżeby inaczej. Wszystko zapakowane zgrabnie i nie wyglądające najgorzej. O ile nie będziemy przyglądać się zbyt uważnie.
Nie powiem jednak, że się nudziłem. Odcinek obejrzałem od początku do końca bez specjalnych przerw, ani razu nawet nie ziewnąłem, bo i nie było powodu. Scenariusz mógłby być trochę lepszy, ale też nie oczekiwałem niczego na wyższym poziomie. Serial nie jest na szczęście tragicznie słaby i spokojnie da się oglądać. Nie widzę większych szans na to, by kiedykolwiek mógł trafić do hitów tygodnia, ale też i do kitów trafić nie powinien.
Jeżeli więc nie macie niczego lepszego do oglądania, to spokojnie możecie się za "The Night Shift" wziąć. Ale tylko wtedy, bo więcej niż szkolnej trójki ta produkcja ode mnie nie dostanie.