"The Americans" (2×13): W imię wyższych celów
Andrzej Mandel
23 maja 2014, 19:02
Finał 2. sezonu serialu "Zawód: Amerykanin" zostawił mnie zaskoczonego. Żaden wątek nie skończył się tak, jak podejrzewałem, że się skończy, a i szczęśliwego zakończenia brak. Brawo! Uwaga na spoilery.
Finał 2. sezonu serialu "Zawód: Amerykanin" zostawił mnie zaskoczonego. Żaden wątek nie skończył się tak, jak podejrzewałem, że się skończy, a i szczęśliwego zakończenia brak. Brawo! Uwaga na spoilery.
Cały 2. sezon "The Americans" podobał mi się bardziej niż pierwszy. Skomplikowane relacje między bohaterami pokomplikowały się jeszcze bardziej, a wszystkie wątki, tak szpiegowskie jak i uczuciowe, były wiarygodne. Bardzo mi się spodobało też to, że dużo uwagi poświęcono relacjom wśród pracowników KGB w radzieckiej ambasadzie. Mam przy tym nadzieję, że twórcy wezmą pod uwagę, że w latach 80. procesy agentów, którzy zawiedli, ale próbowali naprawić swoje grzechy, rzadko kończyły się czapą.
Ale to akurat mniej istotne, bo sam finał oglądałem prawie że z otwartymi ze zdziwienia ustami. Po pierwsze, wciąż zaskakuje mnie, że można tak spokojnie prowadzić tak napiętą akcję. Z jednej strony, działo się naprawdę dużo, a z drugiej, jak w życiu – niespiesznie, jakby przypadkiem.
Po drugie, naprawdę zaskoczyło mnie rozwiązanie zagadki zabójstwa dwójki szpiegów – Emmeta i Leanne. Podejrzewałem to co prawda od samego początku, ale brutalny i psychopatyczny Larrick skutecznie mnie zmylił. Muszę też przyznać, że zwrot akcji związany z Jaredem został dobrze wykorzystany. Phillip i Elisabeth wciąż muszą obawiać się o swoje dzieci, ale tym razem niebezpieczeństwo zbliża się z drugiej strony. I chyba już można się domyślać, kim jest tajemniczy pastor – choć mam nadzieję, że to jednak zmyłka.
Bardzo ciekawie zakończył się też wątek relacji Niny z Beemanem i Olegiem. Do ostatniej chwili byłem pewien, że Beeman jednak zrobi to, o co prosił go Arkadij, ale niestety – zdobył się on tylko na przekazanie kartki z przeprosinami. Wszystko to, jak z rekrutacją Jareda przez KGB czy żądaniem przygotowania do niej Paige, w imię wyższych celów.
I to właśnie to większe dobro dominowało w rozmowach odcinka "Echo". Poświęcają się tu wszyscy i robią to przekonująco. Ale nawet to większe dobro nie przekonuje Phillipa do poświęcenia własnej córki, która miałaby zostać agentką-śpiochem w drugim pokoleniu. Co innego Elisabeth, która poważnie rozważa pójście Moskwie na rękę w tej sprawie.
Zapowiada się więc ciekawy 3. sezon, bo przecież coś z tą kwestią zrobić trzeba, a i trafią się na pewno kolejne szpiegowskie czy polityczne sprawy, które będą mogły stać się aluzją do dzisiejszych czasów. Ciekawe, że Weisberg mówił, iż "The Americans" to opowieść o małżeństwie, a ja widzę tu przede wszystkim opowieść o szpiegach i Rosjanach takich jak my. Cóż, może widzę zbyt mało lub zbyt wiele.