Nic śmiesznego #9: Wszystko w cieniu "HIMYM"
Nikodem Pankowiak
4 kwietnia 2014, 19:09
Trzeba przyznać, że bez "How I Met Your Mother" komediowy krajobraz będzie wyglądał nieco inaczej, bardziej ubogo. No ale cóż, karawana jedzie dalej, wiele innych produkcji wciąż pozostało w ramówce. Spoilery.
Trzeba przyznać, że bez "How I Met Your Mother" komediowy krajobraz będzie wyglądał nieco inaczej, bardziej ubogo. No ale cóż, karawana jedzie dalej, wiele innych produkcji wciąż pozostało w ramówce. Spoilery.
W Stanach Zjednoczonych komediowy tydzień rozpoczął się w poniedziałek o 20:00, zakończył godzinę później. Finał "How I Met Your Mother" był ogromnym wydarzeniem, budzącym skrajne emocje wśród widzów. Odwrócić uwagę widzów od niego mogłaby chyba jedynie śmierć Sheldona Coopera. Ale że do tej nie doszło, wszystko odbywało się w cieniu finałowego rozdziału opowieści o tym, jak Ted poznał matkę swoich dzieci.
No ale pomińmy już "HIMYM", w tym tygodniu poświęcaliśmy temu serialowi wystarczająco dużo uwagi. Najpierw był Marty i mój ranking 10 najlepszych odcinków w historii tego serialu, później moja recenzja, do której swoje więcej niż trzy grosze dodała Marta. Na tym może więc zakończymy, przynajmniej do czasu, aż zaprezentowane zostanie nam te 18 minut, które z finału wycięto. Bo chyba nikt nie wyrzuci ich tak po prostu do kosza, prawda?
Ostatnie dwa sezony "HIMYM" spotykały się na łamach Serialowej niemal wyłącznie z krytyką, nie ma sensu, mimo naszych zachwytów nad finałem, udawać, że było inaczej. Trzeba jednak twórcom oddać jedno – od (niemal) początku wiedzieli, dokąd ten serial zmierza i jakie ma być jego zakończenie. Oczywiście wiele dyskutuje się teraz o tym, czy aby na pewno było to zakończenie właściwe, ale jednego odmówić im nie można – mieli swoją wizję, którą konsekwentnie zrealizowali.
Dlaczego o tym mówię? Przed chwilą obejrzałem najnowszy, całkiem niezły zresztą, odcinek "The Big Bang Theory" i zacząłem zastanawiać się, jaką wizję mają twórcy tej produkcji? Czy mają jakąkolwiek? W jakim miejscu za trzy lata (wtedy dobiegał końca będzie 10. sezon) będą jej bohaterowie? Mam wrażenie, że Chuck Lorre takimi rzeczami zupełnie się nie przejmuje i po prostu ciągnie ten wózek od odcinka do odcinka z nastawieniem, że "jakoś to będzie". Aż strach pomyśleć, jakie będą kolejne sezony, bo widać, że scenarzyści i producenci coraz częściej cierpią na twórczą impotencję.
Weny za to ciągle nie brakuje Danowi Harmonowi, który zabrał nas w tym tygodniu do kreskówki z lat 80., uwypuklając wszystkie te absurdy, których nie zauważamy będąc dzieciakami, a które bawią nas do łez, gdy już trochę podrośniemy. Błędy w synchronizacji głosu i animacji, strzelanie tak, by nigdy nie kogo nie zabić… A jak już zabijesz to choćby był to najgroźniejszy terrorysta na świecie, możesz trafić do więzienia. No i do tego te przerywniki w stylu reklam zabawek… Miodzio! Nie był to najlepszy z animowanych odcinków "Community" – ciężko przebić 8-bitową grę komputerową, ale z całą pewnością było to wspaniałe 20 minut. Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy Harmon potrafi stworzyć jeszcze coś świeżego, oto dowód.
Zgodnie z przewidywaniami, rozczarowało mnie "Modern Family". Odcinek z zeszłego tygodnia zasługiwał na miano hitu, więc tym razem musiało być gorzej. Jay ma problemy z docenianiem pracy innych i w ogóle bycie miłym (jego negatywne cechy to wątek oklepany do bólu) i oczywiście na końcu okazuje się, że ma ku temu powody i wszystko należy mu wybaczyć. Nie sposób policzyć, ile razy przerabialiśmy już podobny wątek. Spisałbym cały odcinek na straty, gdyby nie piekielnie dobry plan Camerona.
W zeszłym tygodniu pytałem was, jaką komedię powinienem oglądać w ramach nadrabiania zaległości. Muszę przyznać szczerze, że wybór był trudny, a większość z waszych propozycji już wcześniej przyszła mi do głowy. Ostatecznie wybrałem coś, co nie pojawiło się w żadnych z komentarzy. Spodziewajcie się, że od przyszłego tygodnia zacznę częściej wspominać o "Curb Your Enthusiasm".
A Wy macie pomysł, jak mógłby wyglądać finał "The Big Bang Theory"? Lubicie "Community" i te wszystkie odloty Dana Harmona? A może ktoś z was uważa, że nie ma sensu sięgać po "Curb Your Enhusiasm"? O tym i wszystkim innym możecie dać mi o tym znać w komentarzach lub na Twitterze, pisząc bezpośrednio do mnie lub używając hashtaga #serialowa. Nasza redakcja jest czujna, staramy się wychwytywać wszystkie Wasze wpisy i w miarę możliwości na nie odpowiadać. To tyle, widzimy się tu za tydzień.
Cześć i czołem.