"How I Met Your Mother": 7. sezon już się zaczął. I jak?
Daniel Nogal
20 września 2011, 22:25
Piątka przyjaciół wraca na ekrany w kolejnym sezonie "How I Met Your Mother". Czy potrafią nas jeszcze rozbawić?
Piątka przyjaciół wraca na ekrany w kolejnym sezonie "How I Met Your Mother". Czy potrafią nas jeszcze rozbawić?
Pierwsze trzy sezony "Jak poznałem waszą matkę" bardzo, ale to bardzo mi się podobały. Odkryłem serial dość późno, lecz zaległości nadrobiłem błyskawicznie, oglądając odcinek za odcinkiem. Od czasów moich ulubionych "Przyjaciół" nic mnie tak nie bawiło. Oczywiście najbardziej przypadła mi do gustu postać Barneya, choć i reszta paczki miała swoje momenty – jak choćby Marshall przeżywający rozstanie z Lily.
4. sezon już jednak mnie nie zachwycił. Robiło się coraz poważniej, bardziej obyczajowo, czasem romantycznie aż do mdłości. Humoru było w tym mniej i mniej. Przede wszystkim – zakochany Barney to już zupełnie nie to.
Niestety później ani serial, ani Barney nie wrócili już na swój dawny poziom. No może był jeden przebłysk: odcinek "The Playbook" (5. sezon) z podrywem "na płetwonurka", lecz potem znów zrobiło się nudniej.
6. seria nie spodobała mi się już wcale. Kolejne nieciekawe wątki miłosne, Barney bez formy, mało dowcipnych tekstów. Do premiery 7. sezonu przystępowałem więc bez optymizmu. Z żalem muszę stwierdzić, że słusznie. Sceny w zamierzeniu komiczne, niby owszem, widziałem. Tylko jakoś mnie nie rozbawiły. Mało przekonujące, oparte na zgranych motywach, bez polotu.
Fakt, Barney próbuje w premierowym odcinku podrywu na kilka nowych, głupich sposobów – lecz gdzie im tam choćby do wspomnianego wcześniej "płetwonurka"! Są po prostu głupie, a nie śmieszne.
Na dodatek, co chwilę wzruszająca scena, która ma z widza wycisnąć łzy. Ogląda się to jak kiepską komedię romantyczną i obrazu całości nie ratuje nawet całkiem udany moment tańca Barneya i Robin. Udany, choć nie zabawny, zaznaczmy.
Niestety – nic nie wskazuje, by "How I Met Your Mother" mogło jeszcze wspiąć się na poziom z pierwszych sezonów. Oby choć pojawił się jakiś odcinek na miarę "The Playbook"! Ale, tak szczerze pisząc, nawet w to jakoś wątpię.