Seryjnie oglądając #13: Ach, te igrzyska
Andrzej Mandel
13 lutego 2014, 19:08
Soczi, Soczi i jeszcze raz Soczi. Dobrze, Amerykanie mają powód by oglądać igrzyska – szans medalowych mają jednak sporo. Jednak ja nie mam przez to czego oglądać. Dobrze, że wciąż jest Andy.
Soczi, Soczi i jeszcze raz Soczi. Dobrze, Amerykanie mają powód by oglądać igrzyska – szans medalowych mają jednak sporo. Jednak ja nie mam przez to czego oglądać. Dobrze, że wciąż jest Andy.
Po tygodniowej przerwie spowodowanej awarią internetu (sorry, taki mamy klimat) oraz komputera (sorry, laptopa nie powinien pan wszędzie ze sobą wozić, przecież on nie jest od tego, aby go przewozić), wreszcie jestem z powrotem. Tyle że nie bardzo mam co oglądać, bo wszędzie igrzyska.
Igrzyska igrzyskami, ale za oknem jakby cieplejszy powiał wiatr i moja ukochana zima najwyraźniej jest w odwrocie. Zamiast białego śniegu jest błoto, psie miny przeciwpiechotne wszędzie no i kompletny brak ochoty na cokolwiek. Na szczęście jest Andy.
Andy Samberg dostarcza mi w roli Peralty dużo zabawy. Dowcip może nie jest zawsze najwyższych lotów, ale trzeba scenarzystom "Brooklyn Nine-Nine" przyznać, że pomysły mają naprawdę dobre. Motyw Jake'a powstrzymującego Boyle'a przed nadmiernym tempem w związku był dobrze poprowadzony. Kto by się spodziewał tak dojrzałego działania po tak niedojrzałym kolesiu jak Peralta? Na pewno nie Amy i tu dochodzimy do tego, o czym jakiś czas temu pisała Marta – że będziemy czekać, aż wreszcie się pocałują. Ja już czekam.
Jednak tym razem w "Brooklyn Nine-Nine" najbardziej rozbawił mnie dowcip kapitana Holta, wygłoszony, rzecz jasna, z kamienną miną przy okazji wyborów na szefa organizacji afroamerykańskich gejów i lesbijek policjantów. Już wypowiadanie samej nazwy tej organizacji (z tradycyjną miną) było zabawne samo w sobie. Jeszcze trochę takich scen i kapitan Holt będzie moją ulubioną postacią z 99. posterunku. Chociaż… i tak nikt i nic nie przebije Rosy.
Niestety, tak miło nie jest już z "Almost Human", które zaczyna się robić nudnawe. Co prawda wchodzą nowe wątki, poszerza się świat w serialu – pomysł z podziałem na ludzi "naturalnych" i tych "poprawionych" ("Chromes") jest fajny, ale tak naprawdę nic z tego nie wynika. Sama zagadka tygodnia była raczej nudnawa i do wyjaśnienia od momentu, w którym wprowadzono postać mordercy. Karl Urban mógły również poprawić grę aktorską – ileż można słuchać jego recytowania? To było fajne w "Władcy Pierścieni", ale na pewno nie w "Almost Human".
Przy okazji, legenda głosi, że piraci z "Black Sails" wreszcie wypłyną z portu. Popłyną do tawerny gadać dalej.
A co Wy widzieliście w tym tygodniu? Piszcie w komentarzach, tweetujcie i obserwujcie mnie, a także Serialową na Twitterze, bo to właśnie tam mamy zwyczaj prawie na żywo pisać o tym, co oglądamy. Jeśli też coś fajnego oglądacie i chcecie podzielić się tym z nami, używajcie w tweetach hashtagu #serialowa. My Wasze wpisy odnajdziemy i oczywiście na nie odpowiemy.
Do następnego!