"Pretty Little Liars" (4×15-16): Psycho Ezra Show
Marta Rosenblatt
27 stycznia 2014, 17:56
Odcinek otwierający drugą część sezonu był niewypałem. Jak teraz radzą sobie nasze kłamczuchy?
Odcinek otwierający drugą część sezonu był niewypałem. Jak teraz radzą sobie nasze kłamczuchy?
O dziwo, nie najgorzej. A może po prostu na tle słabego "Who's in the Box?" każdy odcinek będzie wyglądał dobrze?
Ale zacznijmy od początku. Odcinek "Love ShAck, Baby" powinien być zatytułowany "Psycho Ezra Show". Fitz przez większość czasu wgapiał się w dziewczęta swoim psychopatycznym wzrokiem. A właściwie wgapiał się w pamiętnik Ali, który Hanna ukryła przez przyjaciółkami. Oczywiście nieszczęsny dziennik dziewczyny musiały przytargać ze sobą do szkoły. I naturalnie mieć go na widoku, przecież zdrowy rozsądek nigdy nie był ich mocną stroną. Jedynie Spencer zachowała resztki rozumu i zrobiła zdjęcia. Dobre i to.
Sam pamiętnik był okazją do retrospektyw i rozdrapywania starych ran. Po pierwsze, Emily. To ją najbardziej zraniła Alison, nic więc dziwnego, że ten wątek dominował. Nie ma się też co dziwić, że to właśnie Ems Ali odwiedziła we śnie. Kolejny raz Alison robi za nocną zjawę. Niedługo naprawdę uwierzę w jej supermoce. Tak na marginesie, chciałabym mieć takie włosy jak E. zaraz po przebudzeniu.
Drugą sprawą, która wyszła dzięki notatkom DiLaurentis, był romans Mike'a i Hanny. Co prawda skończył się, zanim się w ogóle zaczął, ale trudno dziwić się Hannie, że chciała to ukryć. Dobrze byłoby, gdyby takich brudnych sekrecików wychodziło na jaw jak najwięcej. W końcu zdążyliśmy już zapomnieć o tym, że nasze kłamczuchy mają sporo za uszami.
Kolejna sprawa: zejście się Arii i Ezry. Mieliście rację, dopatrywanie się drugiego dna w tym powrocie było naiwne. Panna Montgomery wciąż kocha swojego byłego/obecnego faceta. Niestety będziemy musieli z tym żyć. Marlene nie odpuści. Mam nadzieję, że Aria w końcu zorientuje się, z kim ma do czynienia, bo E. posuwa się coraz dalej (przeszukiwanie pokoju Hanny). Przyłapanie na gorącym uczynku jest, więc kwestią czasu. Choć z drugiej strony skoro nikt nie zauważył hasającej po mieście dziewczyny w czerwonym płaszczu, może i Fitz pozostanie bezkarny.
Kulminacją odcinka był wyjazd do Busy Bee Inn, w którym mogła przebywać Ali. Oczywista oczywistość – dziewczyny nie dotarły na miejsce. Znowu noc i znowu burza. Na szczęście i nieszczęście mogły zatrzymać się w tytułowej miłosnej kryjówce. Nie wiem, dlaczego panna Montgomery znowu okłamuje swoje przyjaciółki.
Czy one się kiedyś nauczą, że muszą mówić sobie wszystko, aby uniknąć kłopotów? Dobrze by też było, jakby tak ważne rzeczy jak dziennik z zapiskami zaginionej koleżanki nosiły zawsze przy sobie. No ale bez tego wszystkiego nie byłoby sceny jak z kiepskiego horroru i kradzieży pamiętnika. Całe "Pretty Little Liars". Na szczęście całość oglądało się całkiem przyjemnie, nie było przestojów i czczej gadaniny jak w "Who's in the Box?".
W "Close Encounters" zobaczyliśmy kontynuację wątków z poprzedniego odcinka. Emily rozpamiętywała dawne zauroczenie, Hanna próbowała poradzić sobie z rozstaniem rzucając się na pierwszego lepszego chłopaka, Spence zastanawiała się co kombinuje jej ojciec, a Aria brnęła dalej w swój sekretny związek. No i Ezra wciąż był złym Ezrą.
Jednak pytanie odcinka brzmi: w co gra Alison? Czy manipuluje dziewczynami, czy naprawdę jest w potrzebie? A jeśli nawet, to czy kłamczuchy powinny jej pomagać? Liczę na to, że scenarzyści nie zrobią z Ali biednej zastraszonej dziewuszki. To wstrętna manipulatorka, mająca zadatki na psychopatkę (ona i Ezra to dopiero byłaby para).
Pamiętacie, jak chwaliłam Emily za to, że ostatnio zachowuje się najrozsądniej? Niestety, powróciła stara naiwna Ems. Dziewczyno, ogarnij się! Zamiast szykować się jak na randkę, a potem lecieć jak na skrzydłach do Alison, pomyśl trochę. Jak dobrze, że w serialu jest jeszcze Spencer.
Skoro jesteśmy przy niej, to ciekawie rozwija się sytuacja z jej ojcem. Jaki interes ma w tym, żeby chronić Radley? A raczej dlaczego tak nagle zmienił zdanie i zdecydował się na ugodę. Co tak naprawdę łączy go z panią DiLaurentis? Dobrze byłoby też wiedzieć, po której stronie stoi matka Ali. Coś czuję, że niekoniecznie po stronie córki.
No i na koniec Shana, która okazała się być przyjaciółką Ali z dzieciństwa. Szczerze mówiąc, wolałabym zobaczyć Monę. Dodatkowo irytuje mnie ta rozległa siatka powiązań. To gorsze niż mafia. Niedługo okaże się, że macki Ali sięgają poza granicę USA.
A co czeka nas w następnych odcinkach? Zapewne Emily i jej zbolała mina, Hanna i Aria i ich miłosne rozterki . No i Spencer. Miejmy nadzieję, że zrobi użytek z zapisków, które udało jej się sfotografować.