Kity tygodnia: "Killer Women", "Pretty Little Liars"
Redakcja
12 stycznia 2014, 17:17
"Killer Women" (1×01 – "La Sicaria")
Marta Wawrzyn: Sam koncept jest dla mnie super: to latynoski format, przerobiony tak, by pasował do amerykańskich realiów. Mamy tu Molly Parker, strażniczkę Teksasu, która specjalizuje się w sprawach kryminalnych z kobietami w roli głównej. Specjalizuje się, bo podobno jak nikt inny rozumie kobiece emocje i motywacje. Na dodatek w roli strażniczki występuje Tricia Helfer z "Battlestar Galactica" – czy może być lepiej? Na papierze nie może.
W rzeczywistości "Killer Women" to niestety straszna męczarnia. Nic nie działa i nawet Tricia nie jest w stanie sprawić, żeby zaczęło. A stara się bardzo. Dialogi są tak drętwe i czerstwe, że słuchanie tego aż boli. Do tego dochodzą wszelkiego rodzaju schematy, kalki i banały, płytkie emocje, kompletnie nieciekawa sprawa tygodnia, brak jakichkolwiek interesujących bohaterów, może poza samą Molly (która pewnie też nie dawałaby rady, gdyby nie grała jej Tricia). Amerykanie kompletnie odarli latynoski serial z wdzięku, który sprawiał, że publiczność się w nim zakochała, i stworzyli nudny, nijaki koszmarek.
Zresztą chyba nikt nie jest zdziwiony, że "Killer Women" to gniot. Złym znakiem było już to, że serial nachalnie promowano nazwiskiem Sofii Vergary, która jest jedną z producentek. Tymczasem fakty są takie, że twórczynią serialu ABC jest Hannah Shakespeare, która do tej pory niczym szczególnym się nie wyróżniła. Nie mówię, że nie czeka jej wielka kariera, ale zdecydowanie nie zacznie się ona od "Killer Women".
"Pretty Little Liars" (4×14 – "Who's in the Box?")
Marta Rosenblatt: Gdyby nie fakt, że "Who's in the Box?" otwierał drugą połowę czwartego sezonu, to pewnie nie znalazłby się w kitach. A tak? Co z tego, że kłamczuchy poznały prawdę o Alison, skoro nic z tego nie wynikło?
Trzeba też wspomnieć o fatalnym wątku Hanna/Caleb – chyba gorzej nie dało się tego poprowadzić. Rozstanie tej pary samo w sobie było beznadziejnym pomysłem, a jeśli dodamy do tego sceny jak z telenoweli i płaczącego Caleba, mamy kiczowaty koszmarek. Nie wspominając już o nachalnej reklamie R'wood. Ten serial to nieporozumienie i nic go już nie uratuje. Czy Marlene musi mieszać te dwa światy? Do tej pory "PLL" rozgrywał się w "rzeczywistej" rzeczywistości, bez duchów i wampirów, i chciałabym, żeby tak pozostało.
Tak naprawdę tylko sama końcówka zachęciła nas do dalszego oglądania. Ale to zdecydowanie za mało po tylu miesiącach czekania.