5 rzeczy, które uczyniły mój tydzień lepszym
Marta Rosenblatt
16 grudnia 2013, 20:33
To, że "Glee" zapadło w zimowy sen, nie oznacza, że nie będzie go w moim zestawieniu.
To, że "Glee" zapadło w zimowy sen, nie oznacza, że nie będzie go w moim zestawieniu.
1. Lea Michele – "Cannonball". Łatwo mnie rozszyfrować. Jak było do przewidzenia, jedną z 5 rzeczy jest debiut Lei. "Cannonball" to zgrabna popowa piosenka. Nie przepadam za twórczością Sii, zawsze mi czegoś brakuje w jej piosenkach. O wiele bardziej cenią sobie Lindę Perry. W tym przypadku również nie popadam w zachwyt. Nie jest źle, ale raczej nie będę katowała przycisku "replay". Tak czy inaczej czekam na debiutancki album Lei i trzymam kciuki za jej dalszą karierę. Jeśli tęsknicie za "Glee", zobaczcie występ u Ellen:
http://www.youtube.com/watch?v=GvGbG4RaE4I
2. Finałowa trójka "The Voice". Oczywiście jestem zawiedziona, że paru moich faworytów nie dotarło do finału. Jednak odpadli oni dużo wcześniej i jeśli miałabym wybierać z Top 5 finałową trójkę, to byłaby ona identyczna jak ta, którą wybrali amerykańscy widzowie. Will, Tessanne i Jacquie po prostu zasłużyli na finał. Jeśli macie wątpliwości, to zapraszam do obejrzenia półfinałowych występów:
Na początek wielka faworytka, Tessanne Chin w piosence Simon & Garfunkel "Bridge Over Troubled Water". Wspaniały głos, który doceniam. Amerykanie kochają takie silne damskie wokale, a jeśli jeszcze taka wokalistka zaśpiewa balladę to wygraną ma się w kieszeni:
http://www.youtube.com/watch?v=QEEptdQ2vlg
Następny członek teamu Adama, Will Champlin piosence "Carry On" zespołu Fun. Will doszedł do finału, a mógł odpaść już w pierwszym tygodniu, ale na szczęście uratowała go Christina. Muzę przyznać, że to mój ulubiony wokalista w tej edycji "The Voice". Cieszę się, że to właśnie on, a nie nudny James przeszedł do finału.
http://www.youtube.com/watch?v=IDhxhtSAbOc
Finał będzie wielkim pojedynkiem Adama z Christiną, której ostała się jedynie 16-latka z New Jersey. Wciąż nie wiem, jak do tego doszło, że w finałowej piątce Levine miał aż trójkę zawodników. Jacquie ma co prawda tendencje do krzykliwego wokalu, ale to kwestia praktyki. Cieszę się, że Xtina daje jej dojrzały repertuar (zapewne widząc w dziewczynie samą siebie). Tym razem była to Sarah McLachlan:
http://www.youtube.com/watch?v=e-GcZ83aMyw
3. Amy Poehler i Tina Fey. Wszelkie gale filmowe są nudne jak flaki z olejem. Wszystko jedno, czy to Złote Globy czy inne Oscary. Zazwyczaj można usnąć, no chyba że rozdanie nagród prowadzi duet Amy i Tina. Jeśli ktoś oglądał zeszłoroczne rozdanie Złotych Globów, to wie o czym mówię. Jak dla mnie mogłyby prowadzić tę galę dożywotnio. Na razie musi nam starczyć rok 2013 i mały przedsmak tutaj.
P.S. Jeśli kochacie Amy jak ja, koniecznie musicie obejrzeć ostatnią sesję dla magazynu Paper. Cały artykuł tutaj.
4. Tatiana Maslany z nominacją do Złotego Globu.
W końcu! Byłam niepocieszona, gdy okazało się, że Tatiana nie dostała nawet nominacji do Emmy. Oliwa sprawiedliwa i tak dalej – dostrzeżono talent Tats. Nie mam pojęcia, czy ma ona jakiekolwiek szanse w starciu z Julianną "The Good Wife" Margulies, ale wyeliminowanie z gry Claire Danes jest znaczące.
BBC America reaguje natychmiast nawet na najmniejsze wydarzenia związane z Tatianą, nic więc dziwnego, że postanowiło pogratulować swojej gwieździe:
5. "Lost Girl" się rozkręca. OMG. Co w tej Kanadzie się wyprawia! Oczywiście w każdym sezonie podejście do związków/miłości/seksu było dosyć swobodne, ale to, co dzieje się w czwórce przechodzi ludzkie pojęcie. Nie mówię, że to źle. Wręcz przeciwnie. Pruderyjni Amerykanie powinni uczyć się, jak nie robić z serialu telenoweli. Jednym z głównych wątków serialu jest trójkąt Bo – Dyson – Lauren. Tyle że ten trójkąt już dawno przestał być klasycznym trójkątem. Stacja Showcase próbuje coraz to liczniejszych konfiguracji. O dziwo, przy takim nagromadzeniu wątków miłosnych ogląda się to lekko i przyjemnie. Brawo, Kanada!