Seryjnie oglądając #8: Zapadając w świąteczny sen
Andrzej Mandel
12 grudnia 2013, 19:07
Seriale idą na urlop, więc i ja nie mam wyjścia. Czekają mnie maratony starych seriali i nocne granie w stare gry. Mogę też pozastanawiać się nad granicami człowieczeństwa… a nie, to w "Almost Human", też zaraz na urlopie.
Seriale idą na urlop, więc i ja nie mam wyjścia. Czekają mnie maratony starych seriali i nocne granie w stare gry. Mogę też pozastanawiać się nad granicami człowieczeństwa… a nie, to w "Almost Human", też zaraz na urlopie.
Niestety, wraz ze zbliżającymi się chrześcijańskimi świętami seriale zapadają powoli w krótki zimowy sen. Jeszcze czeka na mnie w tym tygodniu finał "A Young Doctor's Notebook", a w następnym ostatni przed przerwą "Almost Human" i niczego nowego do oglądania nie widzę. Na szczęście wciąż można odkurzyć płyty i pooglądać stare, pasujące do klimatu świąt seriale. Na przykład "Fringe".
A gdyby zdarzyło się, że świąteczna muzyka wprowadzi mnie w odpowiedni nastrój, to i Call of Duty też zawsze można odpalić. Nie ma niczego bardziej świątecznego niż szczęk zamka Garanda czy Tokariewa.
Na szczęście w ostatnim tygodniu wreszcie odkryłem "Almost Human", gdyż miałbym naprawdę niewiele do oglądania. Szczęśliwie porzuciłem już "Homeland" i wracać nie zamierzam (chociaż Saul, och, jak Mandy Patinkin świetnie gra!), a coś z wolnym czasem robić trzeba. Zbliża się jednak moment, gdy czasu będzie zbyt mało. Święta, tak?
"Almost Human" zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie. Nie spodziewałem się, że w tak lekkiej formie można ująć problematykę stosunków człowiek – robot. Motyw rodzącej się prawdziwej męskiej przyjaźni pomiędzy człowiekiem a androidem jest wciąż jeszcze niedostatecznie wyeksploatowany w popkulturze. Niedoścignionym wzorem pozostaje para Elijah Baley i Daneel R. Olivav, ale John Kennex i Dorian całkiem dobrze sobie radzą. I naprawdę rodzi się między nimi męska przyjaźń, taka z porównywaniem rozmiarów włącznie. Swoją drogą… tak, ten motyw Asimov też poruszył.
Nie ukrywajmy jednak, że "Almost Human" nie jest tak ambitnym dziełem, jak seria Asimova. Jednak i tu znajdziemy problemy z jakimi musimy zmierzyć się wraz z rozwojem nauki. Nie chodzi tu tylko o wzajemne stosunki robotów i ludzi, ale także o kwestie bioetyczne, takie jak te związane z klonowaniem. Muszę przyznać, że "Blood Brothers" dało tu do myślenia.
Do myślenia dało też "South Park". O ile poprzednie trzy odcinki były orgią nabijania się z "Gry o tron", to tym razem dostaliśmy naprawdę solidny kawałek krytyki świata, w którym wyretuszowane zdjęcia traktuje się jako bardziej rzeczywiste od prawdziwego obrazu. Ostatnia scena gorzko podsumowała współczesny świat.
Gorzkie bywają też rozrachunki z własną przeszłością, o czym przekonuje się główny bohater "A Young Doctor's Notebook". Czarny humor niech nie przesłoni nikomu faktu, że z tego odcinka aż wylewały się wyrzuty sumienia. Zaś Jon Hamm i Daniel Radcliffe pokazują, że są więcej niż dobrymi aktorami. Ten serial to perełka pod każdym względem i żałuję, że tak mało jest takich w telewizji. Szczególnie w polskiej telewizji.
Na szczęście będę miał czas, aby sobie odświeżyć poprzedni, słabszy niż obecny, sezon tego serialu. Będę mógł jeszcze mocniej wniknąć w klimat literatury Bułhakowa. A potem znów zajrzę na Patriarsze Prudy.
A co Wy widzieliście w tym tygodniu? Piszcie w komentarzach, tweetujcie i obserwujcie mnie, a także Serialową na Twitterze, bo to właśnie tam mamy zwyczaj prawie na żywo pisać o tym, co oglądamy. Jeśli też coś fajnego oglądacie i chcecie podzielić się tym z nami, używajcie w tweetach hashtagu #serialowa. My Wasze wpisy odnajdziemy i oczywiście na nie odpowiemy.
Do następnego, już po Nowym Roku.