"A Young Doctor's Notebook" (2×01-02): Toż to czysty spirytus!
Andrzej Mandel
2 grudnia 2013, 17:34
Pierwsze słowo, które ciśnie się na usta w czasie oglądania drugiego sezonu "Zapisków młodego lekarza", to "cudowne". Dalsze zachwyty następują później.
Pierwsze słowo, które ciśnie się na usta w czasie oglądania drugiego sezonu "Zapisków młodego lekarza", to "cudowne". Dalsze zachwyty następują później.
Na początek bijemy się w piersi – przegapiliśmy powrót tej cudownej serialowej perełki z Jonem Hammem i Danielem Radcliffem. Nie wiem, jak to się stało, ale się stało. "Pokuta" polegała na obejrzeniu obu odcinków jednym ciągiem.
Wszystko, czego brakowało mi w zeszłym roku, pojawiło się w tym. Okazuje się, że nawet Anglosasi są w stanie (niemal, ale zawsze) oddać rosyjską duszę. Wkroczyli na tereny zastrzeżone dla Polaków i Rosjan i muszę powiedzieć, że dobrze mi z tym, gdyż "A Young Doctor's Notebook" jest po prostu serialem doskonałym. Każdy element gra tu perfekcyjnie, a klimat wprost wylewa się z ekranu i tak ma być, prosimy nie regulować odbiorników.
Trudno powiedzieć, czy wielkie zasługi są tu po stronie scenarzystów, czy po stronie odtwórców głównej roli. Zarówno scenariusz, jak i gra Jona Hamma (tak, Don Draper z "Mad Men") i Daniela Radcliffe'a (tak, Harry Potter, ale można o tym kompletnie zapomnieć) jest perfekcyjna. Tu nie ma przesadnego szarżowania, choć trochę jest, w końcu trzeba oddać słowiańską duszę, więc Hamm szarżuje wychodząc ze szpitala (zwróćcie uwagę, jak można to zrobić oszczędnie), a Radcliffe szarżuje z mosinem (czego to człowiek nie robi, aby popisać się przed kobietą…). Efekt mnie powala niemal na kolana. Chciałbym oglądać więcej takich seriali.
Twórcy oddali bardzo dobrze zarówno rosyjskość, jak i charakterystyczny dla Bułhakowa humor. Świetne są sceny z flagą, peruką czy inspektorem, zresztą, wszystko jest po prostu znakomite. I gdybym mógł, to oglądałbym to bez końca.
Bardzo dobrze zrobiło "Zapiskom młodego lekarza" zrezygnowanie z pokazywania bez przerwy padającego śniegu. Ktoś poszedł po rozum do głowy i uznał, że rosyjski klimat lepiej można oddać w dialogach, i na jeszcze inne sposoby. Bardzo dobra decyzja, która procentuje moim (jeszcze większym niż rok temu) zachwytem.
Patrzę na "A Young Doctor's Notebook" i myślę sobie, że właśnie tak powinno się ekranizować rosyjską literaturę. Rozpływam się w zachwytach i domagam się od polskich stacji, aby ten serial kupiły jak najszybciej. Czy "misyjna" TVP mnie słyszy?