Z nosem przy ekranie #28: Wróżby, czerepy, indyki
Bartosz Wieremiej
30 listopada 2013, 18:08
Święta wczoraj i przedwczoraj. Święta dzisiaj, jutro, a nawet i pojutrze. Wróżby, martwe indyki i rozmaite zabawy z woskiem. Na dodatek ledwo listopad się kończy, a już Mikołaje i przerośnięte świecące drzewa zaczynają straszyć spokojnych ludzi. Spoilery.
Święta wczoraj i przedwczoraj. Święta dzisiaj, jutro, a nawet i pojutrze. Wróżby, martwe indyki i rozmaite zabawy z woskiem. Na dodatek ledwo listopad się kończy, a już Mikołaje i przerośnięte świecące drzewa zaczynają straszyć spokojnych ludzi. Spoilery.
Pieczone indyki, futbol amerykański, a i zarówno za oceanem, jak w innych częściach świata do kompletu wypada dodać jeszcze Chanukę. W Polsce chwilowo na afiszach Andrzejki, choć z jakiegoś powodu odbywają się dopiero dzisiaj. Nie przejmujmy się jednak – co tam dzień w jedną czy w drugą stronę.
W telewizji też święto, w końcu 50. urodziny "Doktora Who" na długo pozostaną w pamięci wszystkich miłośników zalegania przed ekranami. Słusznie, przecież było to naprawdę wyjątkowe spotkanie i zarazem wspaniałe doświadczenie.
I nie da się ukryć, że w tym chwilowym natłoku świąt można wręcz stracić głowę. Głowę, która niewątpliwie przyda się nam w najbliższych tygodniach… – w czasie kolejnego przedświątecznego szału zakupów.
A tymczasem…
…w "Sleepy Hollow" współczesne świętowanie nieco załamało Ichaboda (Tom Mison). O ile takie rzeczy jak rum spotkały z pełną akceptacją naszego przybysza z okolic XVIII wieku, to już zupełnie niewinne indyki i całkiem smaczne ciasta dyniowe kompletnie go rozsierdziły.
Nie martwmy się tym Ichabodowskim oburzeniem. Jeszcze ze dwa sezony i mu przejdzie, a następne trzy i sam będzie stał w długiej sklepowej kolejce przy okazji kolejnego tzw. czarnego piątku.
Lecz nie wszędzie świętowano w ostatnim tygodniu. W "Person of Interest" rozpoczął się okres żałoby i po ostatnim odcinku muszę przyznać, że Finch (Michael Emerson), Reese (Jim Caviezel), Fusco (Kevin Chapman), Shaw (Sarah Shahi) i Root (Amy Acker) bywają czasem naprawdę groźni.
Za to ostatnio…
…w "NCIS: Los Angeles" poleciały głowy – dosłownie i w przenośni. O ile nowe zadanie dla Kensi (Daniela Ruah) należy powitać ze zrozumieniem, to pokazanie główki odpadającej od korpusika było czymś zupełnie nowym.
Owszem Callen (Chris O'Donnell) i spółka często strzelają, a nawet trafiają kulami w swoich przeciwników, jednak "NCIS:Los Angeles" nie "Grimm", a dekapitacje czy haratanie gardełek nie należą do stałego serialowego menu w tej produkcji.
Z drugiej strony może nie należy się dziwić, tylko warto skorzystać z okazji i chwilowo wolnego, nadprogramowego czerepu. Przykładowo w takim "Mentaliście" wielu widzom nie pasowała główka Red Johna – czy ktokolwiek by się obraził, gdybyśmy podmienili to i owo?
Zaledwie kilka sekund…
…wystarczyło, aby ponownie docenić świętowanie "Hart of Dixie". Tym razem w Bluebell odbyły się dożynki, a Joel (Josh Cooke) i Zoe (Rachel Bilson) zorganizowali Chanukę. Szczególnie miłym dodatkiem w tym wyjątkowym epizodzie było pojawienie się starszych przedstawicieli poszczególnych rodów. Babcia Joela i Vernon Wilkes (Lawrence Pressman) wypadli świetnie, a sceny z ich udziałem były pełne ciepła i uroku.
I tylko wezwana na ratunek Bettie Breeland (Maree Cheatham) mogła być niezadowolona z wizyty u syna i wnuczki, a jej nieszczęśliwie połamane biodro na jakiś czas pozbawi widzów przyjemności płynącej z oglądania kolejnych wyczynów Lemon (Jaime King). Ach te rzuty monetą.
Co zaskakujące…
…do "Supernatural" zawitała Vesta (Lindy Booth) i szczerze mówiąc, nie przypuszczałem, że do serialu kiedykolwiek powrócą wiekowi już bogowie dawnych i nieistniejących światów. Owszem, o ile imprezy rodem z "Hammer of the Gods" (5×19) nie zdarzały się zbyt często, to jednak tak po tamtych wydarzeniach, jak i po kilku odcinkach w kolejnych seriach, trzeba przyznać, że liczba wędrujących po ziemi bóstw wszelakich została znacząco ograniczona.
Pomimo całego zdziwienia należy wspomnieć, że owa rzymska bogini całkiem nieźle się zorganizowała we współczesnej Ameryce. W nowych, ciężkich czasach, gdy trudno o własną świątynię, a o regularnych dostawach dziewic nie ma nawet co marzyć, udało jej się zdobyć własną namiastkę amerykańskiego snu i gdyby nie ci nieszczęśni Winchesterowie, to (prawie) wszyscy żyliby długo i szczęśliwie.
W telewizji zabrzmiało…
…"Bennie and the Jets". Utwór zaśpiewany został przez Eltona Johna w asyście Doriana (Michael Ealy) w ostatnim odcinku "Almost Human". Śpiewanie w samochodzie zawsze ma swój urok, jednak jeśli w tej nieodległej przyszłości androidy rzeczywiście służą za radio, to albo miniaturyzacja jest strasznie przereklamowana, albo w którymś momencie coś zdecydowanie poszło nie tak.
A Wam jak minęły ostatnie dni? Piszcie w komentarzach, tweetujcie, obserwujcie mnie oraz Serialową na Twitterze, a jak coś fajnego oglądacie i chcecie się tym podzielić, używajcie w tweetach hashtagu #serialowa. Z pewnością wasze wpisy odnajdziemy, bo i bardzo często na owym Twitterze rozmawiamy o serialach, dzielimy się wrażeniami i żartujemy. Czasem także nieco marudzimy, a nawet się spieramy, choć tylko wtedy, gdy w okolicy zaczyna brakować kawy.