"Kości" wróciły do formy, ale jest zagrożenie
Andrzej Mandel
14 listopada 2013, 17:09
"Kości" post-pelantem dają się oglądać. Serial wrócił na dawne tory i, choć wyraźnie słabszy, to wreszcie znów nie powoduje bólu zębów. Niestety… jest zagrożenie. Uwaga na spoiler.
"Kości" post-pelantem dają się oglądać. Serial wrócił na dawne tory i, choć wyraźnie słabszy, to wreszcie znów nie powoduje bólu zębów. Niestety… jest zagrożenie. Uwaga na spoiler.
Odejście Pelanta, najnudniejszego z przeciwników Bones i Bootha, sprawiło, że fatalna telenowela, jaką stały się w ostatnim czasie "Kości" złapała jakby drugi oddech. Dowcipy odzyskały część dawnej świeżości, Bones i jej teksty znów zaczęły śmieszyć, a zagadki kryminalne stały się nieco ciekawsze. Po staremu oczywiście należy siadać do "Kości" z obiadem, w oczekiwaniu na widok zwłok.
Ta zmiana, przyznaję, jest zaskakująca i zaczęła się już w odcinku ze ślubem. Jeden odcinek wiosny jednak nie czynił i z opinią, czy to trwała poprawa, przydało się poczekać dłużej. Miłą niespodzianką jest to, że "Kości" naprawdę wróciły do formy. Nawet jeżeli nie jest ona najwyższa, to jednak serial ten znów można spokojnie oglądać i wrócił do moich łask.
Nadal jednak tym co najlepsze są pomysły Hodginsa (TJ Thyne). Zadziwia mnie fantazja scenarzystów, którzy co i rusz wymyślają niesamowite rzeczy, które potem realizowane są przez tą postać. Wyciąganie kawałków zwłok ze zniszczonego samochodu w stylu "Mission Impossible"? Proszę bardzo, odhaczone i w to w dowcipny sposób. Choć i tak w ostatnich odcinkach najlepsze było to, co było równocześnie najbardziej obrzydliwe – poród larwy wyhodowanej na karku Hodginsa był naprawdę perełką, podobnie jak stosunek całego zespołu do tego wydarzenia. Tę scenę trzeba zobaczyć, jej się nie da opowiedzieć..
Niestety, dobra forma "Kości" wydaje się być zagrożona. Okazuje się bowiem, że na początku 2014 roku w jednym z odcinków ma powrócić Pelant. Może to oznaczać, że zespół Jeffersonian znów straci 80 procent swojego intelektu w obliczu "geniusza". Z czego będzie z kolei wynikać obniżenie poziomu dowcipów, zagadek kryminalnych oraz ogólny wzrost telenowelizacji "Kości". O ile będzie to powrót dłuższy niż jeden odcinek i inny niż retrospekcja.
Z drugiej strony, powrót żywego Pelanta oznaczałby, że zakończenie historii tego "geniusza" nie byłoby tak idiotyczne, jak nam zaserwowano. Pamiętamy, że umiejętnie przewidujący każdy krok przeciwnika Pelant dał się złapać jak dziecko, co kompletnie nie pasowało do jego postaci.
Co z tego wyniknie, zobaczymy wkrótce. Tymczasem cieszę się, że "Kości" wróciły do formy.