Seryjnie oglądając #3: Błądzenie po manowcach
Andrzej Mandel
7 listopada 2013, 19:43
I znów mamy czwartek, i znów jestem zadowolony. Nawet jeżeli nie wszystko, z czym się zetknąłem, było dobre, to moje ulubione seriale przyniosły mi miłe wrażenia i porządne emocje. Nie mówiąc o tym, że spędzenie 1 listopada z dala od cmentarzy też było dobrym pomysłem. Uwaga na spoilery.
I znów mamy czwartek, i znów jestem zadowolony. Nawet jeżeli nie wszystko, z czym się zetknąłem, było dobre, to moje ulubione seriale przyniosły mi miłe wrażenia i porządne emocje. Nie mówiąc o tym, że spędzenie 1 listopada z dala od cmentarzy też było dobrym pomysłem. Uwaga na spoilery.
Oszukałbym jednak, gdybym stwierdził, że nie znalazłem się 1 listopada w pobliżu żadnego cmentarza. Podróżując do wypełnionego kościołami i ruinami Piotrkowa, kilkanaście minut spędziłem przemieszczając się w żółwim tempie koło cmentarza. Przyznam, iż cieszę się, że w tym roku odpuściłem sobie, gdyż patrzenie na ludzi ogarniętych cmentarnym amokiem było dziwnym przeżyciem (naprawdę taki bywam?), a liczba wypadków, jakich cudem uniknęliśmy dzięki kierowcy autobusu, była zatrważająca. A wszystko na odcinku raptem kilometra, może półtora.
Jakoś jednak udało się dotrzeć do uroczego, skądinąd, miasta, w którym kościoły stoją niebezpiecznie blisko przedszkoli, a w kościelnych tunelach kryją się plastikowe zamki-zabawki. Oczywiście musiałem się zagłębić w kazamaty. Na szczęście znaleźć też można tam przyzwoite knajpki z dobrym piwem i jedzeniem.
Ruiny w rejonie piotrkowskiego getta przypomniały mi się w czasie oglądania "Kości", które kolejny już raz zaskoczyły dobrą formą. Zakończenie wątku Pelanta przyniosło może nie tyle powrót, co wzrost formy "Kości". Bones i Booth znów są śmieszni, nawet gdy ich śledztwo odkrywa, że ofiara morderstwa zasłużyła na śmierć. Z zaskoczeniem przy okazji stwierdziłem, że twórcom "Kości" udało się całkiem poprawnie stworzyć postać nazisty mieszkającego w Argentynie i będącego oprawcą z Majdanka. Co więcej, prawidłowo umieścili Majdanek koło Lublina i nie nazwali go "polskim obozem śmierci". Ba, byli nawet w stanie przekazać, że ginęli tam Polacy i Żydzi. Przyznam, że przy lapsusach i błędach popełnianych przez amerykańskich polityków to naprawdę miła niespodzianka.
Tych zresztą miałem w tym tygodniu więcej. "The Blacklist" przez jakieś 30 minut było na dobrej drodze, by uzyskać mój prywatny tytuł kitu tygodnia. Ale końcowe sceny sprawiły, że ocena zmieniła się niemal o 180 stopni. James Spader jest naprawdę rewelacyjnym aktorem. I ta muzyka!
Kolejną niespodzianką (z małym zgrzytem) był "Mentalista", w którym do Red Johna zbliżyliśmy się tak bardzo, jak to tylko możliwe bez poznania jego tożsamości. Wybieramy z trzech podejrzanych, a wybuchowy finał odcinka sprawił, że opadła mi szczęka i zapadłem w pozytywny stupor.
Nie da się tego powiedzieć o podobnej sytuacji, gdy miła studentka postanowiła zapoznać mnie z "Projektantami na start", który to talent show ma w założeniu promować projektantów i Łódź. Aktualnie mam wrażenie, że promuje on co najwyżej żenujący poziom gustu prowadzących oraz powoduje utrwalanie stereotypu, że każdy młody człowiek może być sławny projektantem pod warunkiem, że jest zmanierowanym do granic przerysowania gejem, najlepiej bezczelnym i pozbawionym jakiegokolwiek smaku. I tak, dziękuję twórcom programu za przypomnienie, że w Łodzi jest dużo malowniczych opuszczonych fabryk. W zrewitalizowanych, jak rozumiem, zbyt drogo byłoby kręcić. Początkowo nawet się śmiałem sądząc, że to jakiś kabaret, ale szybko wyprowadzono mnie z błędu…
Błądzić przestaje też "Revolution", które ostatnio z odcinka na odcinek staje się serialem, który nie dość, że da się oglądać, to jeszcze zaczyna trzymać się kupy. Jak już pisaliśmy z Agnieszką (na Twitterze i Serialowej), dużo daje tu dobrze prowadzone i skomplikowane relacje Monroe z pozostałymi bohaterami. Dodatkowo nawet wnerwiający Aaron zaczyna być postacią, która ma cień sensu. A przynajmniej obecność tej postaci w serialu zaczyna mieć większy sens, choć nadal jest on mocno wydumany. Przyznam się wstydliwie, że zaczynam czekać na kolejne odcinki "Revolution". Rok temu bym tak nie napisał…
A co Wy widzieliście w tym tygodniu? Piszcie w komentarzach, tweetujcie i obserwujcie mnie, a także Serialową na Twitterze, bo to właśnie tam mamy zwyczaj prawie na żywo pisać o tym, co oglądamy. Jeśli też coś fajnego oglądacie i chcecie podzielić się tym z nami, używajcie w tweetach hashtagu #serialowa. My Wasze wpisy odnajdziemy i oczywiście na nie odpowiemy.
Do następnego.