10 serialowych miast i miasteczek, w których chcielibyśmy spędzić Halloween
Redakcja
31 października 2013, 19:33
Nowy Orlean – "The Originals", "American Horror Story: Coven"
Marta Wawrzyn: Kocham Nowy Orlean w każdym filmie i serialu (a najbardziej w "Treme") i nie potrafię sobie wyobrazić lepszego miejsca do imprezowania. Liczę na to, że w halloweenową noc byłoby tam tak, jak w "The Originals": z każdego kąta pobrzmiewałby jazz, imprezowicze wyglądaliby jak marzenie, zabawa trwałaby do białego rana, wampiry dyskretnie pozbawiałyby ludzi krwi na parkiecie, wiedźmy knułyby po kątach, Klaus za uśmiechem skrywałby kolejny zabójczy plan. A nad ranem łyk wampirzej krwi – i możemy się bawić od nowa.
Wersja z "American Horror Story: Coven", jako bardziej przerażająca niż pociągająca, pasuje mi trochę mniej. Ale ją też mogłabym przyjąć, pod warunkiem że spotkałabym osobiście Jessicę Lange.
Twin Peaks – "Miasteczko Twin Peaks"
Nikodem Pankowiak: Nie jestem jednym z tych, którzy ukradkiem oglądali "Twin Peaks" w telewizji, gdy rodzice nie patrzyli, bo… czasów emisji tego serialu zwyczajnie nie pamiętam. Oglądałem go później, dużo później, już jako świadomy (przynajmniej w części) widz. To, co na ekranie przedstawił duet Frost i Lynch, działa na wyobraźnię niesamowicie – od klimatycznej czołówki przez tajemniczych mieszkańców, aż po szumiące lasy skrywające BOBA.
Wyobrażacie sobie imprezę w jakiejś leśnej chatce na skraju miasta, z nieznaną siłą czającą się za oknem? Mielibyśmy ciarki podczas oglądania takiej na ekranie, ze świadomością, że zaraz coś się stanie. A co dopiero gdybyśmy mieli w niej uczestniczyć…
Sleepy Hollow – "Sleepy Hollow"
Agnieszka Jędrzejczyk: W Sleepy Hollow teoretycznie wszystko powinno być właśnie takie – senne. Tymczasem niewielkie nowojorskie miasteczko aż kipi od uśpionych strachów, które czyhają na nadejście biblijnej apokalipsy. Sam wieczorny spacer po łakocie może się dla niektórych okazać ponad siły, kiedy na drodze staną mrożące krew w żyłach jesienne liście. Lepiej też trzymać się z daleka od przylegających do miasta lasów, jeszcze trafi się na samuraja rozprzestrzeniającego śmiertelną zarazę. Szczęśliwi będą też ci, którzy unikną spotkania z bezgłowym jeźdźcem na białym koniu – jeśli ktoś taki dzierży w ręku automatyczny karabin, z całą pewnością nie jest pierwszym lepszym przebierańcem.
A gdy nadejdzie już koniec zabaw, przytulenie poduszki może okazać się wstępem prosto do piekielnych koszmarów. Tak, Sleepy Hollow to zdecydowanie idealne miejsce na celebrowanie święta strachów. Kto raz się w nim obudzi, nie zazna już spokoju.
Bon Temps – "True Blood"
Nikodem Pankowiak: Wampiry, wróżki, wilkołaki, zmiennokształtni… Przyznacie, że Halloween w takim towarzystwie mogłoby być świetnym przeżyciem. Kto nie chciałby strzelić kilku drinków z Jasonem i Lafayette'em podczas imprezy w barze Sama? Położone na południowej amerykańskiej prowincji Bon Temps samo w sobie jest niezwykle klimatyczne. Pomyślcie, jakie mogłoby być z halloweenowymi dekoracjami, proszącymi o cukierki dzieciakami przebranymi za wampiry i prawdziwymi wampirami przebranymi… może za wilkołaki? Ten absurdalny, prowincjonalny świat w taką noc mógłby jedynie zyskać jeszcze więcej uroku.
Portland – "Grimm"
Bartosz Wieremiej: Wiem. Portland nie wydaje się zbyt interesującym miejscem na halloweenowe imprezowanie, zresztą nawet i telewizje rzadko tam zaglądają. Owszem, miasto to na co dzień pełne jest rozmaitych stworów zbiorowo zwanych Wesen, po ulicach ganiają policjanci z kuszami i toporami, a nikogo nie dziwi obecność wiedźm, upiorów czy nawet osobników zombiepodobnych, ale to właśnie tych powodów sytuacja często bywa tam napięta, a niepokój budzą chociażby doniesienia o handlu ludzkimi organami.
Jednak jeśli przymknie się oko na niektóre drobne incydenty, to świętowanie w tej zapomnianej nieco metropolii może mieć swój urok. W końcu z dużym prawdopodobieństwem bawić się będziemy wśród istot jedynie wyglądających na ludzi, a szeroki wybór rozmaitych napojów i wywarów z pewnością pomoże w skutecznym przełamaniu lodów. Do tego dochodzi jeszcze kwestia tzw. dialogu międzygatunkowego, choć o tym może innym razem…
Nie przejmujcie się także, jeżeli w Halloween nad balangi preferujecie słodycze i psikusy: Portland daje ogromne pole do popisu również w tej sferze. Przykładowo wyobraźcie sobie, że pukacie do mieszkania pełnego Eisbiberów i w odpowiedzi na pytanie: "A tak w zasadzie, to za co się przebrałeś/aś?", z uśmiechem stwierdzicie: "Za Grimma".
Woodbury – "The Walking Dead"
Nikodem Pankowiak: Miasteczko otoczone zewsząd przez hordy zombie jest już straszne na tyle, że niepotrzebne nam żadne dynie i kostiumy. Dodatkowo rządzi nim człowiek nie do końca stabilny psychicznie. Jakie byłyby atrakcje podczas halloweenowej imprezy w Woodbury? Konkurs strzelania do szwendaczy, głowy zombie zamiast dyń i lampionów na tarasach, a dla amatorów prawdziwie krwawej rozrywki – dobrze znane z ekranu walki na arenie. Jedna noc w takim miejscu i nic nie będzie już dla nas takie samo.
"Smallville" – "Tajemnice Smallville"
Agnieszka Jędrzejczyk: Wydawałoby się, że małe, przytulne miasteczko w stanie Kansas będzie ostatnim miejscem, w którym chciałoby się spędzić Halloween. W końcu farma Kentów czy też lokalna kawiarnia nie należą do najciekawszych punktów rozrywkowych na jego mapie, a wielka posiadłość zamieszkiwana przez Lexa Luthora nie pomieści wiele więcej niż jego ego.
Na szczęście Smalllvile zamieszkuje cudowny chłopiec z gwiazd, u boku którego nie ma co liczyć na spokój i harmonię. Tajemnicze mutacje, niewyjaśnione wydarzenia i sekretne eksperymenty – nie mówiąc o okazjonalnych wizytach z kosmosu – są w tej mieścinie chlebem powszednim. Trzeba tylko uważać, by nie przebrać się za ukochaną bohatera, która przyciąga do siebie kłopoty silniej niż magnes. Chociaż z drugiej strony mieć ze sobą wabik na strachy? W Halloween na pewno się przyda.
Chatswin – "Suburgatory"
Marta Wawrzyn: W tym roku ABC pozbawiło nas Halloween w Chatswin – i naprawdę jestem zła! "Suburgatory" miało genialne odcinki halloweenowe. Pamiętacie ten sprzed dwóch lat, w którym Tessa i George zrobili dekoracje tak przerażające, że w żaden sposób nie mogły one zostać zatwierdzone przez władze miasteczka? I ten sprzed roku, z absurdalną czarownicą?
Zdecydowanie chciałabym się znaleźć w Halloween na takim absurdalnym przedmieściu, choćby po to, żeby przekonać się na własne oczy, co zostaje z najbardziej przerażającego święta, kiedy jest ono odpowiednio uporządkowane i uładzone. A poza tym zwyczajnie nie ma straszniejszego miejsca na świecie niż Chatswin.
Sunnydale – "Buffy: Postrach wampirów"
Marta Rosenblatt: Jeśli przyszłoby Wam kiedyś spędzać Halloween w Kalifornii, to idealnym do tego miejscem wydaje się być Sunnydale. Dlaczego? Ano dlatego, że to właśnie tam (a dokładnie pod licealną biblioteką) znajduje się Hellmouth, czyli portal między piekłem a ziemią. Prawdopodobieństwo, że spotkacie diabelską istotę, która będzie chciała czegoś więcej niż "cukierka albo psikusa" jest więc ogromne. Na szczęście z opresji zawsze wybawi was Buffy i jej Scooby Gang. Jeden celny kopniak panny Summers i upadły anioł wraca z płaczem do piekielnej otchłani.
Mystic Falls – "Pamiętniki wampirów"
Marta Wawrzyn: Elegancka impreza, na której wszyscy byliby poprzebierani za damy i dżentelmenów z poprzednich epok, niewiele światła, przystojny Damon u boku… Zdecydowanie nie miałabym nic przeciwko spędzeniu Halloween w miasteczku z "Pamiętników wampirów". Zwłaszcza że, znając życie i serial, na imprezie wydarzyłoby się coś przerażającego i trzeba by szybko biec wprowadzać w życie kolejny szalony plan.
Oby tylko Elena była daleko. Zdecydowanie bardziej wolałabym znaleźć się w Mystic Falls bez niej niż z nią.