"Moda na House'a", czyli trauma finału
Andrzej Mandel
25 maja 2011, 10:00
To nie był dobry finał. To nie był dobry sezon. Co więcej, obawiam się, że teraz może już być tylko gorzej.
To nie był dobry finał. To nie był dobry sezon. Co więcej, obawiam się, że teraz może już być tylko gorzej.
Oglądanie finału siódmego sezonu "House'a" było traumatycznym przeżyciem. Nie, nie dlatego, że House'a spotkało coś dramatycznego, ale dlatego, że najwyraźniej scenarzyści zapatrzyli się w latynoskie telenowele.
Wątki uczuciowe House'a i Cuddy oraz Tauba i jego kobiet w tym sezonie skomplikowano do tego stopnia, że przez chwilę spodziewałem się, iż Hugh Laurie w cudowny sposób zamieni się w latynoskiego przystojniaka z cierpiętniczą miną pokazującego, jak to złamano mu serce, bo była dziewczyna je obiad z jakimś przylizanym gogusiem.
W kolejnym sezonie scenarzyści będą mieli niezłą zabawę w wyciąganiu House'a z opresji, w jaką go władowali wraz z samochodem wjeżdżającym w dom Cuddy. Po tym, jak obcięto "House'owi" budżet, Lisa Edelstein odeszła serialu, więc zakończenie siódmego sezonu nagle robi się jeszcze bardziej absurdalne niż to się na pierwszy rzut oka wydaje.
Nie mówiąc już o tym, że jak na mój gust, w ogóle nie podsumował on całego sezonu. Chociaż nie, podsumował, ale tylko jako soap operę, w której emocje i uczucia muszą wybuchać niczym wulkany na Islandii zasnuwając wszystko chmurą pyłów.
Scenarzyści będą musieli dokonać wyboru, czy w następnym sezonie chcą kontynuować serial w tej formie czy też może uspokoić wreszcie rozbuchane życie bohaterów i sprawić, że będą nieco bardziej prawdopodobni. Sądząc po tym czego mogą oczekiwać widzowie – raczej wybiorą to pierwsze. Możemy się więc spodziewać postaci, która zastąpi w życiu House'a Cuddy. Pytanie tylko, czy będzie to ktoś nowy, czy może jakaś postać wróci.
Osobiście najchętniej zobaczyłbym Masters, która była jedynym jasnym punktem całego sezonu. Jej dylematy moralne, których House jest pozbawiony, podobnie jak większość postaci, dodawały odrobiny smaku do mdłego już dania jakim stał się serial.
Powrót "Trzynastki" nie został odpowiednio przez scenarzystów wykorzystany. Ewidentnie miotają się, nie mogąc podjąć decyzji, czy ma być starą sobą, czy też choroba, więzienie i eutanazja jej brata zmieniła ją w niestabilną psychicznie osobę. W jednym odcinku jest jedna wersja, w kolejnym druga.
Wydaje się, że "House" został dotknięty przez to, co dotyka większość seriali trwających zbyt długo – przerost formy nad treścią. Wątek medycznego dochodzenia w 7. serii został już całkowicie zastąpiony soap operą z niemal wszystkimi możliwymi kombinacjami.
Hugh Laurie zapowiada, że 8. sezon będzie ostatnim. I całe szczęście, bo scenarzyści musieliby zacząć czerpać wzory z "Mody na sukces".