"Skandal", czyli jak Shonda Rhimes rządzi umysłami
Paulina Kozłowska
23 września 2013, 14:22
Za sukces "Skandalu" odpowiadają dwie kobiety – trudno sobie wyobrazić, by ta produkcja telewizyjna stała się tak popularna nie tylko w Stanach Zjednoczonych, gdyby nie to, że stworzyła go Shonda Rhimes, a w główną postać wcieliła się Kerry Washington.
Za sukces "Skandalu" odpowiadają dwie kobiety – trudno sobie wyobrazić, by ta produkcja telewizyjna stała się tak popularna nie tylko w Stanach Zjednoczonych, gdyby nie to, że stworzyła go Shonda Rhimes, a w główną postać wcieliła się Kerry Washington.
Można powiedzieć, że w 2013 roku Shonda Rhimes pełni w biznesie telewizyjnym tę samą rolę, co Aaron Sorkin 10 lat wcześniej – rządzi umysłami telewidzów. Rhimes to scenarzystka, producentka i osoba, która stworzyła jeden z telewizyjnych hitów ostatnich lat – "Chirurgów", a także jego spin-off "Prywatną praktykę". W tym roku magazyn "Time" uznał ją za jedną ze 100 najbardziej wpływowych osób na świecie.
"Skandal" zadebiutował na antenie telewizji ABC w kwietniu 2012 roku, a jego oglądalność sięgnęła 8 mln widzów. Ale na tym nie koniec – w 2. sezonie w swoim paśmie (czwartek wieczorem) "Skandal" zaczął bić w demo konkurencję. Poza USA pokazywany serial jest w 30 krajach na świecie, także w Polsce. Przy okazji stał się też jednym z najpopularniejszych seriali w social media. To jedna z tych produkcji telewizyjnych, o których niezbyt często piszą krytycy telewizyjni, ale która cieszy się popularnością wśród widzów.
Serial opowiada o Olivii Pope, spin doktorce, byłej rzeczniczce prasowej prezydenta USA i szefowej "gladiatorów", czyli współpracowników, którzy razem z nią rozwiązują kryzysy, w jakie ładują się klienci należącej do niej firmy. Postać ta jest luźno wzorowana na Judy Smith, współpracowniczce prezydenta George'a H. W. Busha, Afroamerykance, która w jego administracji była nie tylko rzeczniczką prasową, ale zajmowała się zarządzaniem kryzysowym – tym zresztą zajęła się po odejściu z Białego Domu. Wśród jej klientów można znaleźć między innymi Monikę Lewinsky czy Wesleya Snipesa. Pomagała odbudować reputację Michaelowi Vickowi, amerykańskiemu futboliście, który trafił do więzienia po tym, jak okazało się, że uwikłany był w nielegalne walki psów. Smith pracuje przy serialu jako konsultantka i współproducentka.
"Skandal" to serial obyczajowy, który wraz z rozwojem opowiadanej przez siebie historii zamienia się w polityczny thriller. Choć dzieje się w Waszyngtonie, a teorie spiskowe, zdrady, morderstwa i spiski polityczne ścielą się gęsto, to największe zainteresowanie budzi romans Olivii z republikańskim prezydentem Fitzgeraldem Grantem, w którego wciela się Tony Goldwyn. Zresztą, wizja Waszyngtonu pokazywana w "Skandalu" niewiele ma wspólnego z rzeczywistością – dość powiedzieć, że serialowy szef personelu republikańskiego Białego Domu, nie dość że jest gejem, to jeszcze ma męża, a prawdziwy polityk posiadający poglądy Fitza Granta nie miałby żadnych szans na otrzymanie prezydenckiej nominacji Partii Republikańskiej.
Przez dwa sezony "Skandalu" mogliśmy zaobserwować, jak guilty pleasure czy też wysoko uzależniający, ale niezbyt dobrej jakości serial ewoluuje i zamienia się w kawał dobrej telewizji. Nazwijcie to syndromem sztokholmskim lub przyzwyczajeniem się do histerycznego grania i sensacyjnego prowadzenia narracji, gdzie zwrot akcji goni zwrot akcji i ciągle coś nas zaskakuje, ale to jeden z tych seriali, o których się zmienia zdanie.
Wynika to po części z faktu, że Rhimes umie opowiadać historię, tak by widzowie uzależniali się od fabuły, ale także, czego nie można nie docenić, od tego, jak dobrze została obsadzona główna bohaterka – Olivia Pope. Wcielająca się w nią Kerry Washington została uznana za objawienie sezonu, choć w zasadzie wcześniej nie była aktorką mało znaną, to rola Olivii otworzyła jej wiele drzwi, także na okładki najważniejszych magazynów kobiecych (co jest jakąś miarą sukcesu w Hollywood). Aktorka pojawiła się na okładce czerwcowego numeru amerykańskiego miesięcznika "Elle", sierpniowego wydania "Vanity Fair", wkrótce pojawi się na okładce amerykańskiego "Glamour". Mówi się, że o rolę Olivii ubiegały się wszystkie czarnoskóre amerykańskie aktorki. Bo jest to rola przełomowa – od prawie 40 lat w żadnym serialu emitowanym w dużej amerykańskiej telewizji główna rola kobieca nie została powierzona Afroamerykance – po raz ostatni zdarzyło się to w 1974 roku.
Wielu krytyków uważa zresztą, że jest to serial postrasowy. Rzeczywiście rasa głównej bohaterki zasadniczo nie ma znaczenia dla opowiadanej historii, ale być może przed zwycięstwem Baracka Obamy w 2008 roku serial nie pojawiłby się na antenie telewizji z tzw. wielkiej czwórki (oprócz ABC to: CBS, FOX i NBC). Warto zauważyć także, że serial przynosi nową postać kobiecą, pokazywaną z zaskakującą świeżością. Wciąż to wyjątkowo urodziwa kobieta, która jest perfekcyjna w tym, co robi i osiąga sukcesy w swoim zawodzie i ma wyjątkowo stylową garderobę, ale tym razem zapracowana singielka nie ma czasu na przesiadywanie w kawiarniach, wielogodzinne pogaduszki z przyjaciółmi, a jej życie nie toczy się tylko wokół zdobycia mężczyzny.
Sukces "Skandalu" leży także właśnie w tym – że jego główna bohaterka jest niesłychanie inteligenta i silna, a to, osiągnęła zawdzięcza własnej pracy, a nie urodzie. Choć nie da się ukryć, że uroda Kerry Washington nie przeszkadza, zaryzykowałabym nawet twierdzenie, że serial cieszyłby się taką samą popularnością, gdyby składał się tylko z ujęć Washington i Goldwyna (choć moimi ulubieńcami są David Rosen, grany przez znanego z "Prezydenckiego pokera" Josha Malinę, i Cyrus Benee, szef prezydenckiej kancelarii, odtwarzany przez Jeffa Perry'ego).
Ale nie da się ukryć, że nie jest to serial dla każdego. To nie jest śmieciowa telewizja, ale widzom przyzwyczajonym do produkcji z wyższych półek, wyprodukowanych przez telewizje kablowe może nie przypaść do gustu. Zbyt dużo tu blichtru, pustych kalorii, za dużo histerycznej gry aktorskiej, za dużo teatralnych gestów i podkręconych na maksa emocji. Ale Shonda Rhimes posiadła wiedzę tajemną, w 2013 roku to ona wie, jak wyprodukować mainstreamowy serial, od którego łatwo się uzależnić.
Tekst pochodzi z serwisu 300polityka.