"Kości" (9×01): Nuda, martini i reklama natywna
Andrzej Mandel
18 września 2013, 14:23
"Kości" wracają w ciut lepszej formie niż odchodziły. Nadal jednak uważam, że "Zbuntowany anioł" jest ciekawszą telenowelą. Plus za martini. Spoilery.
"Kości" wracają w ciut lepszej formie niż odchodziły. Nadal jednak uważam, że "Zbuntowany anioł" jest ciekawszą telenowelą. Plus za martini. Spoilery.
Przyznam, że dla mnie "Kości" powinny były się skończyć na szóstym, w ostateczności na siódmym sezonie. Od tego czasu serial stacza się tylko na równi pochyłej, stając się coraz bardziej telenowelą, a coraz mniej serialem kryminalnym z nieodłącznymi wątkami osobistymi. Pierwsze 10 minut "The Secret in the Proposal" było jakby żywcem wyjęte z telenoweli. I tak, pewnie miało być dowcipnie, ale nawet Sweets i ulubiona pani prokurator nie pomogli.
Co gorsza, również zagadka kryminalna była słaba (choć koncept z wentylatorem akurat nie był zły). Nie wiem, jak dla Was, ale od razu było dla mnie oczywiste, kto zabił. Co oznacza, że robi się to nieco zbyt przewidywalne. Sytuację trochę ratował Hodgins i jego szalone, jak zawsze, pomysły.
Straciłem jednak zainteresowanie wątkiem głównych bohaterów. Wymizerowany Booth topi problemy w alkoholu, a Bones żałośnie przypomina mu, że ma córeczkę. Bones jako zbolała matka używająca dziecka jako elementu przetargowego? Serio? Ktoś przeglądał scenariusz przed zatwierdzeniem? A może robiła to Łepkowska?
Znajdą się jednak i pozytywy, dzięki którym jest trochę lepiej niż w 8. sezonie, który był przerażająco nudny. Po pierwsze, była scena w starym stylu Bones – gdzie próbowała ona racjonalizować to, co się dzieje, i efekt był naprawdę śmieszny. Również dzięki dołączeniu Daisy do tej rozmowy, ale nawet bez tego byłoby dobrze. Po drugie, nieźle wypada kumpel Bootha, który najwyraźniej kiedyś był księdzem, a teraz jest barmanem rzucającym, że Bóg jest draniem. O co zakład, że się nawróci?
Ponieważ jednak plusy na tym się kończą, to zastanawiam się, co będzie się działo dalej. Serial nadal jest słaby, wątek Pelanta kompletnie mnie nie rusza (serio, naprawdę nie mogą czegoś zrobić z elektroniką w domu, wiedząc, że tamten potrafi się dobrać do elektroniki?), a problemy osobiste bohaterów zaczynają mnie obchodzić mniej niż zeszłoroczny śnieg.
Przy okazji, twórcom serialu i specom od marketingu udało się niemal doprowadzić mnie do białej gorączki, gdy TJ Thyne recytował reklamę innego serialu stacji. To nie była zgrabna reklama natywna i prawie odstręczyła mnie od reklamowanego serialu.
Nie mam najmniejszego zamiaru dalej oglądać "Kości". Nie widzę powodów, dla których miałbym to robić. To, że jest trochę lepiej niż w 8. sezonie, nie oznacza, że jest dobrze.