"Continuum" (sezon 2): To był dobry sezon
Andrzej Mandel
25 sierpnia 2013, 21:25
Nie da się ukryć – "Continuum" wcisnęło w tym roku w fotel. Uwaga na spoilery.
Nie da się ukryć – "Continuum" wcisnęło w tym roku w fotel. Uwaga na spoilery.
Kiedy w zeszłym roku "Continuum" bardzo przyjemnie mnie zaskoczyło, nie spodziewałem się, że serial ten powtórzy ten wyczyn w następnym sezonie. Faktem jest, że wtedy moje oczekiwania były bardzo niskie, a w tym roku wysokie, więc tegoroczny sukces tym bardziej cieszy.
Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić w 2. sezonie "Continuum", to do nadmiaru scen, w których możemy oglądać Kierę (Rachel Nichols) ze łzami w oczach, na policzkach lub w jakiejkolwiek innej łzawej konfiguracji. O dziwo jednak, nie dało rady to zepsuć świetnego wrażenia, jakie 2. sezon wywarł.
Przede wszystkim Simon Barry dał radę całkowicie zaskoczyć wszystkich finałem sezonu, ale i wątki wprowadzane stopniowo w jego trakcie sprawiały, że na kolejne odcinki czekało się z narastającą niecierpliwością. Czekanie na 3. sezon już dłuży mi się niemiłosiernie, a jeszcze przecież z dziewięć miesięcy co najmniej…
Strzałem w dziesiątkę było stopniowe odsłanianie machinacji Aleca z 2077 (świetny Willam B. Davies) i powiązanie ich z działalnością Freelancerów, którzy okazali się być kimś więcej niż początkowo się wydawało. Wskazówki dawane przez Barry'ego i tak nie pozwoliły przewidzieć zaskakującego finału.
Z zadowoleniem obserwowałem też, jak rozwija się wreszcie postać Carlosa (Victor Webser). Z naiwnego, wodzonego za nos przez Kierę policjanta, zamienił się w równego partnera, który miał prawo znać całą prawdę. Na koniec zaś pokazał, że choć łatwo ulega cudzym wpływom, to jednak potrafi działać samodzielnie. Z tej postaci jeszcze będzie całkiem sporo.
Podobnie, jak z postaci Aleca (Erik Knudsen), który porządnie namieszał w finale, udowadniając wreszcie, że Alec z przyszłości naprawdę może być tym samym, tylko starszym człowiekiem. Zadziałał bowiem, nie licząc się z nikim i wykorzystując wszystkich. Postać ta nabrała znacznie mocniejszych barw, a przy tym i ładnie dodano rys tragiczny związany z tym, że stracił swoją ukochaną.
Ukochana Aleca, Emily (Magda Apanowicz) też była mocnym punktem 2. sezon. Postać, która początkowo wydawała się być bardzo przewidywalna (i w pewnym sensie była taka do końca), bardzo ładnie się rozwinęła. Punktem zwrotnym był moment, w którym z łatwością poradziła sobie z przeszukującym kuchnię Aleca zbirem, a moja męska natura wpadła w zachwyt nad świetną figurą młodej aktorki z Kanady o polskim pochodzeniu.
Najlepsze jednak jest to, że mimo fatalnych metod sporo sympatii budzą cele Liber8. Dzięki temu "Continuum" nie ogląda się jak czarno-białej rozgrywki między złem a dobrem, a jak starcie między równorzędnymi racjami. Co więcej, jestem bardziej skłonny sympatyzować z celami Liber8 niż celami Kiery.
Ciekawe, czy w 3. sezonie Kiera będzie musiała nauczyć się współpracować z pozostałymi przy życiu członkami Liber8? No, ale najpierw muszą się wydostać…
I jeszcze jedna rzecz, która mi przeszkadza. A raczej bohater. Problemem jest dla mnie Tezeusz (Richard Harmon). Kompletnie nie jestem w stanie "kupić" tej postaci. Coś w grającym Juliana aktorze sprawia, że jest dla mnie niewiarygodny.
Na szczęście, serial jako całość się broni. I do tego jeszcze ma dobrą oprawę muzyczną.