"Black Mirror" – wyjaśniamy zakończenie odcinka "Zwyczajni ludzie". Skąd te decyzje Amandy i Mike'a?
Jacek Werner
12 kwietnia 2025, 14:12
7. sezon "Black Mirror" rozpoczyna się od bardzo dosadnej wizji Charliego Brookera. Co oznacza zakończenie 1. odcinka pt. "Zwyczajni ludzie"? Oto co powiedziała o tym Rashida Jones, grająca Amandę. Uwaga, spoilery!
7. sezon "Black Mirror" rozpoczyna się od bardzo dosadnej wizji Charliego Brookera. Co oznacza zakończenie 1. odcinka pt. "Zwyczajni ludzie"? Oto co powiedziała o tym Rashida Jones, grająca Amandę. Uwaga, spoilery!
1. odcinek 7. sezonu "Black Mirror" pt. "Zwyczajni ludzie" zakończył się – jak to często bywa w serialu Netfliksa – naprawdę szokująco. Skąd ta decyzja Amandy (Rashida Jones) i co stanie się z Mikiem (Chris O'Dowd)? Oto co mówi sama aktorka.
Black Mirror sezon 7 – wyjaśnienie odcinka Zwyczajni ludzie
Dramatyczne zwroty akcji odcinka "Zwyczajni ludzie" bazują na wyobrażonej w serialu technologii Rivermind, która – mówiąc skrótowo – pozwala na unikanie śmierci przez… ciągłe opłacanie kosztownej subskrypcji, która na dodatek jest coraz droższa. Odcinek kończy się sceną, w której Mike dusi swoją partnerkę, po tym jak ta podejmuje decyzję, że chce umrzeć. Los samego Mike'a pozostawiono natomiast widowni do dopowiedzenia. Rashida Jones wyjaśniła, skąd decyzja Amandy.
— To interesujące, bo [Amanda] podjęła ostatecznie decyzję, ale zrobiła to pod wpływem Rivermind Luxe. Ta kwestia na pewno będzie przedmiotem debat – czy miała świadomość tej decyzji i na ile to była jej decyzja. Ja sądzę, że to była najlepsza wersja jej samej, ponieważ na końcu domagam się ukojenia i to wciąż ja – tak myślę.
To ja w bardziej świadomym wydaniu, nie zmąconym przez ból i wyczerpanie, i mam pełne rozumienie sytuacji. Dosłownie patrzę przed siebie i dostrzegam samą siebie jako część natury – akceptuję fakt, że przeciągałam to wszystko tak długo, jak się dało. Nadszedł czas, by odpuścić tę wersję naszej relacji, co jest bardzo smutne. Grając to, musiałam zaakceptować, że to nie jest smutne. To tak właściwie ulga i coś, co należało zrobić – mówiła aktorka w rozmowie ze Screen Rantem.
Jones podała swoją teorię na temat, co stało się wkrótce po ostatniej scenie – a dokładnie: co z Mikiem? Jeśli szukaliście pocieszenia po dołującym finale odcinka, aktorka wam go nie zagwarantuje – jest przekonana, że bohater odbierze sobie życie, nie mogąc poradzić sobie z faktem, że musiał uśmiercić swoją żonę.
— Jeśli chodzi o Mike'a, to moja interpretacja jest taka, że on robi to samo. To była pewnie najtrudniejsza rzecz, jaką musiał kiedykolwiek zrobić – zrobić to na moje życzenie. Ale żyć dalej beze mnie, po tym przez co przeszedł – to upokorzenie, frustrację i obezwładniające poczucie braku wyboru? Myślę, że zrobi to samo. On mówi: "Zrobię później coś specjalnego", co jest dość mroczne.
Aktorka przyznała w innym wywiadzie, że doskonale rozumie, jeśli zszokowało was zakończenie 1. odcinka. Sama miała podobną reakcję, gdy pierwszy raz przeczytała scenariusz.
— Zatkało mnie, gdy to przeczytałam. Powiedziałam: co? Czemu? To takie okrutne! Ale myślę, że musiało tak być, by uwydatnić puentę. Wyzwaniem było to, jak sprawić, że to się będzie wydawało jedynym wyborem – tłumaczyła w wywiadzie dla Radio Times.
Jak ta tragiczna końcówka 1. odcinka 7. sezonu "Black Mirror" wypada w zderzeniu z wydźwiękiem pozostałych odcinków? Sprawdźcie, co o najnowszej odsłonie antologii Netfliksa myśli Serialowa: Black Mirror sezon 7 – recenzja.