"The Newsroom" (2×01): Nowy początek
Michał Kolanko
16 lipca 2013, 20:04
"The Newsroom" powrócił. Czy kolejny rozdział historii serwowanej przez Aarona Sorkina jest lepszy od poprzedniego? Tak, chociaż nadal jest to serial, który znamy i kochamy/nienawidzimy.
"The Newsroom" powrócił. Czy kolejny rozdział historii serwowanej przez Aarona Sorkina jest lepszy od poprzedniego? Tak, chociaż nadal jest to serial, który znamy i kochamy/nienawidzimy.
Aaron Sorkin był krytykowany za pierwszy sezon "The Newsroom" – opowieści o fikcyjnym programie informacyjnym i jego ekipie, która toczy się na tle prawdziwych wydarzeń z najnowszej historii USA. Krytykowane było wszystko, od scenariusza przez irytujące postacie po nadmierne moralizatorstwo. Rzeczywiście sezon pierwszy był przede wszystkim wykładem Sorkina o tym, Jak Ma Wyglądać Prawdziwe Dziennikarstwo.
Na szczęście sezon drugi na razie jest o wiele lepszy pod tym względem, chociaż nadal jest to "The Newsroom". W skrócie, Sorkin poprawił (tak się przynajmniej zapowiada) niektóre najbardziej rażące elementy serialu, zachowując przy tym swój niepowtarzalny styl. "The Newsroom" to produkcja polaryzująca opinie – można ją uwielbiać albo nie znosić, ale trudno przejść wokół niej obojętnie.
Sezon drugi zaczyna się na kilka dni przed wyborami prezydenckimi w USA. Will McAvoy (Jeff Daniels), charyzmatyczny prowadzący programu informacyjnego "News Night", próbuje wytłumaczyć prawnikom zatrudnionym przez fikcyjną stację ACN, dlaczego w jego programie pojawił się nieprawdziwy materiał o użyciu przez USA broni chemicznej.
Użycie retrospekcji to bardzo typowy zabieg. Scena początkowa natychmiast kojarzy się z niemal identyczną sytuacją w "The Social Network" Sorkina. Ale tu mamy pierwsze odstępstwo od schematu z sezonu pierwszego – żadna stacja telewizyjna w USA nie wyemitowała w tym okresie podobnego materiału z takimi zarzutami. Operacja "Genoa" to pierwsze odejście od sztywnego trzymania się przez Sorkina wydarzeń z przeszłości. I szansa na opowiedzenie nowej historii – tego, jak bohaterowie radzą sobie z działaniem zgodnie z ideałami, o których tak często mówią, w prawdziwych życiowych sytuacjach.
Oczywiście Sorkin nie jest do końca oryginalny. W 1998 roku stacja CNN wyemitowała materiał o użyciu przez wojska USA gazu bojowego w trakcie tajnej operacji w Laosie (operacja "Tailwind"). Informacja okazała się nieprawdziwa, co zniszczyło kariery kilku dziennikarzy. Ale w ostatnich latach w USA nie było fałszywej historii o tematyce wojskowej o podobnej skali. Tu Sorkin odbiega od realiów, przez co jego serial (wreszcie) nie przypomina skomplikowanej kroniki filmowej z dołączoną warstwą komentarza politycznego.
W pierwszym sezonie postacie służyły Sorkinowi często tylko jako narzędzie do wygłaszania własnych wykładów o moralności, dziennikarstwie, mediach, polityce i tak dalej. To sprawiało, że w wielu momentach serialu nie dało się oglądać, przypominał tekst publicystyczny rozbity na dialogi wygłaszane przez różne postacie.
W tym sezonie tego nie ma. Zamiast tego załoga "News Night" po prostu stara się wykonywać swoje obowiązki i swoją misję najlepiej jak potrafią. Nowy wątek – fikcyjna historia operacji "Genoa" – jest oczywiście przeplatana prawdziwymi. Mamy początki ruchu Occupy Wall Street, jak i dyskusję o dronach czy też rozkręcającą się kampanię wyborczą w USA. Debata o dronach wyprzeda pojawienie się tematu w "prawdziwych" mediach w USA o kilkanaście miesięcy, ale przynajmniej Sorkin komentuje aktualne wydarzenia, a nie sprawy sprzed lat.
Całość jest jednak dużo sprawniej opowiedziana. Zniknęły przydługawe dialogi, wszystko jest dużo bardziej dynamiczne. To już nie jest moralitet, a całkiem "normalny" serial. "The Newsroom" jest teraz bardziej opowieścią o dziennikarzach, a mniej o idealnym informacyjnym programie telewizyjnym i o społeczno-politycznej roli mediów. I bardzo dobrze.
Dialogi w serialu nadal bywają znakomite, czego dobrym przykładem jest dyskusja między Sloan Sabbith (Olivia Munn) a dyrektorem Skinnerem (Sam Waterston) o tym, kto jest nerdem i jakie ma to konsekwencje. Sabbith wyrasta zresztą na najsympatyczniejszą postać kobiecą w całym serialu.
"The Newsroom" nadal bywa męczący, głównie za sprawą wątków obyczajowych. Ale fakt, że Sorkin zrezygnował z natrętnego moralizowania i zastosował zasadę "show, not tell", dobrze wróży temu sezonowi.