"Porządny człowiek" chce być jak nasze własne "Breaking Bad" – recenzja polskiego serialu HBO
Karol Urbański
21 marca 2025, 09:01
Dziś na platformie streamingowej Max odbyła się premiera nowego polskiego serialu HBO Original zatytułowanego "Porządny człowiek". Jak wypada rodzimy thriller psychologiczny? Sprawdźcie naszą recenzję.
Dziś na platformie streamingowej Max odbyła się premiera nowego polskiego serialu HBO Original zatytułowanego "Porządny człowiek". Jak wypada rodzimy thriller psychologiczny? Sprawdźcie naszą recenzję.
Świetna praca i perspektywy na przyszłość. Piękna żona z karierą godną pozazdroszczenia. Nowoczesny dom z klasyczną gosposią. Syn w dobrej szkole i luksusowy mercedes w garażu. Życie Pawła (Krzysztof Czeczot, "Warszawianka") – naszego tytułowego porządnego człowieka – jest jak wygrana na loterii. Wszystko jest na swoim miejscu. Wiatr wieje w pozytywnym kierunku. No i obaw na horyzoncie też za bardzo nie widać. Zbyt piękne, by było prawdziwe? Cóż, nawet najbardziej pomyślny los może się czasem wykoleić.
Porządny człowiek – o czym jest polski serial HBO?
Właśnie o tym opowiada "Porządny człowiek" – najnowszy polski serial wydany pod szyldem HBO. Na przestrzeni sześciu odcinków (widziałem przedpremierowo trzy z nich) współtwórcy scenariusza, Marek Modzelewski ("Teściowie") i wspomniany już Czeczot, chcą pokazać nam, co dzieje się z kimś, kogo perfekcyjnie ułożone życie nagle zaczyna rozpadać się jak domek z kart. Tym kimś jest Paweł, powszechnie szanowany kardiochirurg jednego z warszawskich szpitali.
Początek serialu przybliża nam koleje losu bohatera. Podczas gdy jego żona, Anna (Magdalena Czerwińska, "Klangor"), dopina intratny deal w branży farmaceutycznej, na korytarzach szpitala coraz głośniej szepcze się o tym, że to Paweł przejmie pozycję ordynatora po "profesorze" (Jerzy Skolimowski, "Warszawianka"). Przez festiwal doskonałych wieści przewija się jednak również ta, od której włos jeży się na głowie – w szkole skatowano syna Pawła.
Jasiek (Antoni Tyszkiewicz, "Ojciec Mateusz") wygląda, jakby wyniesiono go z ringu, tymczasem sprawca pobicia nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności – co zrobić, taka polityka szkoły. Inny sposób to droga sądowa. Tutaj z kolei na przeszkodzie staje matka winowajcy (Agnieszka Żulewska, "Wielka woda"), bezwzględna prawniczka, która z góry informuje Pawła i Anię, że "proces można przeciągać nawet i trzy lata". Pewnie domyślacie się, dokąd to zmierza.
Porządny człowiek, czyli thriller w stylu Breaking Bad
Paweł to żaden Charles Bronson z "Życzenia śmierci". To porządny człowiek. Serial może i podąża za motywem wymierzania sprawiedliwości na własną rękę, ale obiera przy tym własną ścieżkę. Bohaterowi nie wkłada się w ręce pistoletów, kijów baseballowych czy kastetów. Na drodze stawia mu się Arka (Konrad Kąkol, "Sortownia") przypadkowo, a splot nieoczekiwanych wydarzeń sprawia, że nasz porządny człowiek staje przed szansą, by zamienić ten epitet na coś zupełnie innego.
Modzelewskiemu, Czeczotowi i partnerującej im reżyserce Aleksandrze Terpińskiej ("Inni ludzie") przyświeca pytanie "co by było, gdyby?". Co jeśli znaleźlibyśmy się w sytuacji, w której wymierzenie zemsty mamy na wyciągnięcie ręki? Czy bylibyśmy w stanie poświęcić wszystko, by wyrównać rachunki? Choć Paweł to zamożny, uprzywilejowany i prawy człowiek, jest on w tej historii everymanem, a obsadzenie Czeczota samego siebie w roli głównej wzmacnia moralny wydźwięk "Porządnego człowieka".
Twórcy wiedzą, że problemy lubią chodzić parami i majstrują w biografii porządnego człowieka jeszcze dosadniej. Gdy Paweł toczy etyczną batalię sam ze sobą, wszystko wokół zaczyna wymykać się spod kontroli. Okazuje się, że intratny deal żony został okupiony nie-do-końca-legalnymi zagraniami, tymczasem po jednej z nieudanych operacji w szpitalu gęstnieje atmosfera. Karty upadają jedna po drugiej, a protagonista zaczyna się zastanawiać, w jakim stopniu ukształtowało go pewne tajemnicze wydarzenie z przyszłości.
Wprowadzenie do fabuły wątku traumy jest jednym z kilku przejawów scenariuszowych skrótów, od których zdarza się cierpieć "Porządnemu człowiekowi". Tu i ówdzie zdarzają się bowiem fragmenty, w których intrygująca niejednoznaczność czynów Pawła zbyt szybko pozwala dojść do pewnych wniosków. W trakcie trzech pierwszych odcinków twórcy nie zdradzają jeszcze dostatecznie dużo, by wyrobić sobie bezdyskusyjne opinie na temat poszczególnych postaci czy ich zachowań, niemniej nie zabrakło scen i kontekstów, które sugerują, by śledzić akcję w określony sposób.
Porządny człowiek – czy warto oglądać polski serial HBO?
"Porządny człowiek" najlepszy jest wtedy, ilekroć postać grana przez Czeczota znajduje się w sytuacji krytycznej. Zdarza się, że w dłoni Pawła pojawia się potencjalne narzędzie zbrodni, a nam przychodzi obserwować, jak rozgorączkowany bohater ekspresyjnie wylicza w myślach, które wyjście z sytuacji będzie dla niego najlepsze. Wówczas automatycznie nasuwają się skojarzenia z pierwszymi sezonami "Breaking Bad", gdy Walter White nieudolnie ukrywał przed światem swój fach. Czy to przypadek, że szwagier Pawła pracuje w policji?
Korzystając z gatunkowych prawideł thrillera, "Porządny człowiek" stara się przeniknąć do myśli tytułowego bohatera, przez większość czasu serwując nam zwodnicze konkluzje. Czeczot i Modzelewski ogrywają serial na niedomówieniach i aluzjach, które przy – prostej, ale wciągającej intrydze – zapewniają naprawdę dużo frajdy. W tej konwencji bardzo dobrze odnajduje się zresztą nie tylko odtwórca roli głównej. Przed szereg wybija się bowiem Kąkol bezbłędnie obsadzony w roli Arka.
Grani przez nich bohaterowie stanowią udaną przeciwwagę do tego stopnia, że chciałoby się oglądać ich razem zdecydowanie częściej. Niedostatecznie wyeksploatowany przez rodzime kino Czeczot świadomie pogrywa w serialu z aparycją everymana, podczas gdy jego młodszy partner sceniczny urasta do rangi polskiego Ezry Millera (mam nadzieję, że wyłącznie pod względem aktorskim), łącząc w sobie ekranową wrażliwość i chojractwo. Liczę na to, że w ostatnich trzech odcinkach będzie między nimi tylko ostrzej.
Nowy polski projekt od HBO (wcześniej miała to być oryginalna produkcja platformy Max) to w końcu serial, który robi się lepszy z odcinka na odcinek. Jeśli podobnie jak ja, byliście zrażeni dotychczasowymi zapowiedziami, dajcie "Porządnemu człowiekowi" szansę i sprawdźcie, w jaki sposób się to wszystko rozwinie. Nic nie zapewnia przecież takiej rozrywki, jak patrzenie na ludzi, którzy znaleźli się w krańcowych sytuacjach.