"Twisted" (1×01-03): Poskaczemy razem?
Bartosz Wieremiej
28 czerwca 2013, 16:33
Nie spodziewałem się, że przyjdzie mi jeszcze zobaczyć jakikolwiek serial młodzieżowy. Z drugiej strony, jak mógłbym zrezygnować z zapoznania się z produkcją, w której jednym z narzędzi zbrodni była dziecięca skakanka? Spoilery.
Nie spodziewałem się, że przyjdzie mi jeszcze zobaczyć jakikolwiek serial młodzieżowy. Z drugiej strony, jak mógłbym zrezygnować z zapoznania się z produkcją, w której jednym z narzędzi zbrodni była dziecięca skakanka? Spoilery.
Wyobraźcie sobie, że mieszkacie w niewielkim miasteczku zwanym Green Grove. Już? OK. Teraz pomyślcie, że waszą mieściną wstrząsa wielki skandal. Oto uroczy synek miejscowych bogaczy morduje swoją ciotkę. Tak, wspomnianą już skakanką. Przynajmniej wszyscy w to wierzą, dowody na to wskazują, a on nie zaprzecza. Wracając…
Sprawa oczywiście kończy się wyrokiem skazującym, a chłopczysko ląduje na parę lat w poprawczaku. Wychodzi na to, że nawet w USA nie da się sądzić jedenastolatków jako dorosłych. Pocieszające, choć gdyby taki dzieciak miał kilka lat więcej, to można by pomyśleć o serialu młodzieżowym rozgrywającym się w środowisku nieletnich skazanych na dożywocie przez amerykański wymiar sprawiedliwości. Może kiedyś.
Dobrze – czasy współczesne. Wszyscy są już nieco starsi, trapieni nowymi problemami, traumą i poczuciem winy – słowem zwykły horror znany jako szkoła średnia: w tym wypadku Green Grove High School. Nasz główny bohater (znaczy morderca ze skakanką), czyli Danny Desai (Avan Jogia), po pięciu latach powraca na miejsce zbrod… znaczy do własnego domu i zwykłego trybu edukacji. Jego celem jest odzyskanie odrobiny normalności oraz jakiegokolwiek kontaktu z przyjaciółkami z dzieciństwa: Jo (Maddie Hasson) i Lacey (Kylie Bunbury).
Rzecz jasna owa normalność nie będzie mu dana. Niedługo po jego powrocie ginie Regina Crane (Karynn Moore) – uczennica dziwnym trafem posiadająca identyczny naszyjnik jak zamordowana pięć lat wcześniej Tara Desai – a sam Danny staje się podejrzanym. Jak można się domyślić, od tego momentu akcję "Twisted" napędzać będą dwa zgony, plik tajemnic, młodzieńcze rozterki i dramaty oraz amerykański system edukacji jako basen pełen wkurzonych piranii. Brzmi dość, z braku lepszego słowa, standardowo.
W zasadzie jednak, pomimo owej typowości, serial da się oglądać. W pierwszych trzech odcinkach miłym zaskoczeniem był fakt, że śledztwo w sprawie morderstwa Reginy rozwijało się całkiem interesująco. O kolejnych odkryciach dowiadujemy się zarówno detektywistycznej pracy szeryfa Mastersona (Sam Robards), jak i dociekań Jo oraz działań Danny'ego. W efekcie otrzymujemy całkiem ciekawe puzzle, tajemnica z każdym odcinkiem robi się coraz bardziej "tajemnicza", a Green Grove nabiera nieco mniej przyjaznego mieszkańcom rysu.
Sami aktorzy obsadzeni w głównych rolach również nie wypadają źle. Avan Jogia, poza robieniem maślanych oczu do wszystkiego, co się rusza, czasem odrobinę gra i to nawet nieźle. Szczególnie dobrze wychodzą mu wszystkie sceny z Denise Richards – nie wiem dlaczego. Maddie Hasson bywa równie urocza, jak w "The Finder", a Kylie Bunbury nie odstaje od pozostałych. Czego chcieć więcej?
Z drugiej strony, żeby czerpać z produkcji ABC Family jakąkolwiek przyjemność, należy przymknąć oko na kilka spraw. W dotychczasowych epizodach szwankowały dialogi, pojawiły się pewne nieścisłości, a niektóre rzeczy po prostu działy się zbyt szybko. Ponadto szkolne sceny bywały wręcz męczące, zachowania niektórych uczniów raziły sztucznością, a praktycznie za każdym telewizyjnym zakrętem straszyły stereotypowe typy ludzkie rodem z pozostałych 3434963 podobnych gatunkowo dziełek. Nie rozumiem też, w jaki niby sposób wychudzony dzieciak miałby udusić dorosłego człowieka, ale może nie warto się aż tak zagłębiać w ten problem…
Jeżeli ktokolwiek liczył na to, że zostanie przed "Twisted" przestrzeżony – przykro mi. W towarzystwie tego serialu można całkiem spokojnie spędzić chwilę lub dwie, choć nie obędzie się pewnie bez bólu zębów czy innych psychofizycznych przypadłości wywoływanych zazwyczaj przez nie do końca udane telewizyjne produkcje. Cóż, teen drama…