Neil Gaiman przerwał milczenie w sprawie zarzutów o gwałt. "To nigdy nie miało miejsca. Nigdy"
Jacek Werner
15 stycznia 2025, 12:29
Fot. Netflix
Wkrótce po publikacji obciążającego artykułu Neil Gaiman zdecydował się na wydanie oświadczenia w sprawie zarzutów o przemoc seksualną. Do winy pisarz się nie przyznaje i mówi, że nie odwróci się od "prawdy".
Wkrótce po publikacji obciążającego artykułu Neil Gaiman zdecydował się na wydanie oświadczenia w sprawie zarzutów o przemoc seksualną. Do winy pisarz się nie przyznaje i mówi, że nie odwróci się od "prawdy".
Niedługo musieliśmy czekać na odzew Neila Gaimana, którego rzekome postępki szczegółowo opisano ostatnio na łamach Vulture. Kultowy pisarz, jak również twórca seriali "Sandman" i "Dobry omen" odrzucił zarzuty o napaść seksualną, ale i obiecał, że będzie nad sobą pracował. Co dokładnie napisał?
Neil Gaiman odpowiada na zarzuty seksualnej przemocy
Posądzenia o przemoc seksualną ciągną się za Gaimanem jeszcze od ubiegłego roku, ale o dłuższe skomentowanie sprawy pisarz pokusił się dopiero teraz, po publikacji artykułu, w którym a osiem kobiet opisało drastyczne incydenty z jego udziałem. Autor "Sandmana" nie przyznał się do winy – oto jak uzasadniał konieczność zabrania głosu w wylewnym poście na swoim blogu.
— Przez ostatnich wiele miesięcy z przerażeniem i w osłupieniu przyglądałem się historiom o mnie, które krążyły po internecie. Aż do teraz zachowałem milczenie – zarówno przez wzgląd na ludzi, którzy dzielili się swoimi historiami, jak i z niechęci do ściągania na te mylne informacje dodatkowej uwagi. Zawsze starałem się być osobą prywatną i miałem poczucie, że media społecznościowe to niewłaściwe miejsce na omawianie spraw osobistych. Dotarłem jednak do etapu, w którym czuję, że powinienem coś powiedzieć.
Gaiman wyjaśnił, że nie zgadza się z opisem zdarzeń opisanych w artykule Vulture. Utrzymywał, że nigdy nie zdarzyło mu się przymuszać kogokolwiek do kontaktów o charakterze seksualnym.
— Zapoznając się z ostatnim zbiorem relacji, [mogę powiedzieć, że] są w nim momenty, które rozpoznaję tylko połowicznie, i momenty, których nie rozpoznaję, opisy rzeczy, które się przydarzyły, w towarzystwie rzeczy, które stanowczo nie wydarzyły się nigdy. Daleko mi do idealnej osoby, ale nigdy nie wdałem się z nikim w aktywność seksualną, na którą nie było zgody. Nigdy. (…)
Powróciłem do wiadomości, które wymieniałem z kobietami po wydarzeniach, które opisano w raporcie jako nadużycia. Te wiadomości odczytuję teraz tak samo, jak wtedy, gdy je dostałem – dotyczą dwójki ludzi, którzy dobrze czują się w zgodnej relacji seksualnej i chcą spotkać się ponownie. Gdy te relacje trwały, wydawały się pozytywne i szczęśliwe – dla obu stron.
Pisarz przyznał natomiast, że komunikacja z kobietami, które po latach oskarżyły go o przemoc mogła być lepsza – po jego stronie.
— Zdaję sobie również – przeglądając [te wiadomości] – że mogłem i powinienem był starać się bardziej. Byłem emocjonalnie niedostępny i zarazem dostępny seksualnie, skupiony na sobie i nie tak rozważny, jak być powinienem. Oczywiście nie liczyłem się też z sercami i uczuciami innych ludzi, i jest to coś, czego bardzo głęboko żałuję. To było samolubne. Skupiłem się na własnej historii, ignorując cudze.
Spędziłem kilka miesięcy, szczerze przyglądając się temu, kim jestem i jakie emocje wywołałem u innych ludzi. Uczę się, jak wielu z nas, i próbuję wykonywać potrzebną pracę. Wiem, że to nie jest proces [który kończy się] z dnia na dzień. Wierzę, że z pomocą dobrych ludzi będę nadal się rozwijał. Rozumiem, ze nie każdy mi uwierzy i nie będzie go też obchodziło, co mam do powiedzenia, ale wykonam tę pracę niezależnie od tego – dla siebie, mojej rodziny i ludzi, których kocham. Zrobię, co tylko mogę, by zasłużyć na ich zaufanie i na zaufanie moich czytelników.
Na sam koniec wpisu Gaiman podkreślił, że jego zdaniem w czynach, które zarzuciły mu jego rzekome ofiary, nie było przymusu – pisarz dodał też, że nie odwróci się od prawdy i nie przyzna do rzeczy, których nie zrobił.
Jak słowa pisarza mają się do jego wcześniejszych komentarzy? Już przy okazji pierwszych raportów o relacjach, które miał utrzymywać z kobietami na przestrzeni lat, Gaiman twierdził, że nigdy nie posunął się do jakiejkolwiek formy przemocy, zaś każdy z opisywanych incydentów o charakterze seksualnym miał podstawy w obustronnej zgodzie.
Co dalej z Neilem Gaimanem? Choć możemy spodziewać się, że w sprawie pisarza padną jeszcze dodatkowe komentarze i wytłumaczenia, nie oczekujcie, by branża rozrywkowa miała prędko – jeżeli w ogóle – połączyć z nim siły. Spośród projektów, które pozostawił po sobie w streamingu, przypomnijmy o skróconym finale "Dobrego omenu" i nadal powstającym 2. sezonie "Sandmana" od platformy Netflix.