"Świt Ameryki" – czy ta masakra wydarzyła się naprawdę? Reżyser wyjaśnia, dlaczego ją pokazano
Jacek Werner
14 stycznia 2025, 14:01
"Świt Ameryki" (Fot. Netflix)
"Świt Ameryki" pokazuje widzom szczególnie brutalną wizję kształtującego się dopiero Zachodu. A czy to kluczowe zdarzenie z serialu miało miejsce naprawdę? Oto co mówi o nim reżyser produkcji.
"Świt Ameryki" pokazuje widzom szczególnie brutalną wizję kształtującego się dopiero Zachodu. A czy to kluczowe zdarzenie z serialu miało miejsce naprawdę? Oto co mówi o nim reżyser produkcji.
Choć nowy serial platformy Netflix pokazuje fikcyjną historię grupki podróżników, na Dzikim Zachodzie zdarzenie znane jako masakra w Mountain Meadows miało miejsce naprawdę. Reżyser "Świtu Ameryki" wyjaśnił, skąd decyzja, by pokazać ją na ekranie.
Świt Ameryki – masakra z 1. odcinka vs prawdziwa historia
Jak wiele brutalnych historii z Zachodu, które widzowie poznają za sprawą kina i streamingu, masakra pod Mountain Meadows wydarzyła się naprawdę. W 1857 roku grupa 140 kolonistów wędrująca przez Terytorium Utah została zaatakowana przez zamaskowanych przedstawicieli mormońskiej milicji – zginęli niemal wszyscy, za wyjątkiem parunastu dzieci.
Winę za zbrodnię, do której doszło w obawie przed utratą wpływów na tym obszarze, próbowano zrzucić na rdzennych Amerykanów, ale federalny rząd i tak zdecydował się na interwencję – wkrótce rozpoczął się otwarty konflikt między armią USA i lokalną mormońską władzą. O tym, dlaczego zdecydowano się to pokazać na ekranie, reżyser serialu Peter Berg opowiedział na łamach Collidera.
— Powody dla całej tej przemocy [do której dochodziło wówczas w Ameryce] są trudne do zdefiniowania, ale strach jest z całą pewnością ważnym – i potrzeba ludzi, by nawiązywać więź z własną grupą i bronić przed tym, co widzą jako zagrożenie. To był motyw tego serialu i to to doprowadziło do brutalnych zdarzeń, które w nim widzicie. Chcieliśmy pokazać tę przemoc w sposób nieprzefiltrowany, pozbawiony blasku. Chcieliśmy uchwycić jak najwięcej z surowości, brutalności i bezpośredniości tej przemocy.
Dalej twórca wyjaśnia, że "Świt Ameryki" nie pokazuje niczego w próżni – to także próba odtworzenia emocji, które targały w tamtym czasie ludźmi.
— Masakra pod Moutain Meadows (…) to zdarzenie, do którego dochodzi w 1. odcinku – i to zdarzenie miało miejsce naprawdę. To było masowe zabójstwo popełnione przez mormonów na pionierach z Arkansas. Mormoni zaangażowali różnych członków indiańskiego plemienia i wmanipulowali to plemię w masakrę. Jest to udokumentowane. Przyznał się do tego mormoński Kościół. (…)
To potworna zbrodnia, która naprawdę miała miejsce. Przedstawiamy ją – chcę dodać, że nie my nie prezentujemy niczego w próżni. Próbujemy pokazać widzom, jak narastały napięcia, jak to możliwe, że coś takiego mogło się wydarzyć – jak to możliwe, że ludzie byli na siebie tak wściekli i czuli się tak zagrożeni przez siebie nawzajem, doprowadzając do takiej katastrofy, jak masakra pod Mountain Meadows.
A jak przerażające zdarzenie z początku serialu wpisuje się w resztę ekranowej historii – innymi słowy: czy "Świt Ameryki" to prawdziwa historia? I dlaczego w finale główni bohaterowie powędrowali do Kalifornii? Sprawdźcie nasze wyjaśnienie zakończenia "Świtu Ameryki". Jeżeli natomiast poza serialami interesujecie się też oscarowym kinem, zainteresuje was, co "Świt Ameryki" ma wspólnego ze "Zjawą".
Dodajmy, że w sieci pojawiły się już pytania, czy będzie 2. sezon serialu "Świt Ameryki". Dodajmy jednak, że brutalny western zebrał raczej przeciętne noty od krytyków. Jak oceniła go Serialowa? Naszą opinię znajdziecie w tym miejscu: Świt Ameryki – recenzja serialu.