Top 10 najlepszych odcinków seriali w 2024 roku. "Szōgun", "The Bear", "Ripley", "Reniferek" i nie tylko
Redakcja
28 grudnia 2024, 15:02
"Szōgun" (Fot. FX)
Zanim wybierzemy najlepszy serial 2024 roku, czas na odcinki. Na naszej liście doceniamy m.in. wielki odcinek "Szōguna" z Mariko, fenomenalną retrospekcję z "The Bear" i przede wszystkim najmocniejszą część "Reniferka".
Zanim wybierzemy najlepszy serial 2024 roku, czas na odcinki. Na naszej liście doceniamy m.in. wielki odcinek "Szōguna" z Mariko, fenomenalną retrospekcję z "The Bear" i przede wszystkim najmocniejszą część "Reniferka".
10. Ktoś, gdzieś – AGG
Ostatni sezon "Ktoś, gdzieś" jako całość był rewelacyjny i każdy odcinek miał coś w sobie, ale zdecydowaliśmy się na finał. "AGG" w zaledwie pół godziny zahacza o wszystkie najważniejsze wątki z życia Sam (Bridget Everett) i jej bliskich. Jest sprawa schroniska dla psów, jest powrót Joela (Jeff Hiller) do ulubionej kościelnej wspólnoty, jest piękna rozmowa o tym, jaką drogę Sam i Tricia (Mary Catherine Garrison) przeszły, żeby się polubić, i jest spory krok na drodze do związku z Islandczykiem (Ólafur Darri Ólafsson). Na koniec wszyscy zbierają się razem w barze, by Sam mogła im fenomenalnym wykonaniem "The Climb" podziękować za to, że są. My też jesteśmy wdzięczni, że ten serial był, a dzięki takiemu finałowi, gdy emocję opadną, możemy wyobrażać sobie, jak ci cudowni ludzie żyją dalej w Manhattanie w Kansas. [KC]
9. Pachinko – Chapter 13
Po odcinku z trzęsieniem ziemi w poprzedniej serii, w 2. sezonie twórcy "Pachinko" ponownie sięgnęli do historycznej traumy. Wybuch bomby atomowej i jego konsekwencje nie zajęły jednak w "Chapter 13" całej godziny, skupiając się na kilkuminutowym, czarno-białym wstępie przedstawiającym losy Yoseba (Han Jun-woo) w fabryce amunicji w Nagasaki. Odliczane bezlitośnie dni i godziny w połączeniu z nędznym traktowaniem koreańskich pracowników przez japońskich pracodawców sprawiały, że przygniatające poczucie zbliżającej się zagłady wisiało w powietrzu jak ciężka burzowa chmura. Gdy w końcu opadła, tylko w postaci rozbłysku światła, nastąpił przeskok czasowy i opowieść była kontynuowana już gdzieś indziej. Co jednak widzieliśmy i przeżyliśmy, zostało w pamięci na długo. [MP]
8. To zawsze Agatha – Death's Hand in Mine
Odcinek poświęcony Lilii Calderu (Patti LuPone) to z kilku powodów zdecydowanie najjaśniejszy punkt sezonu w "To zawsze Agatha". Odczuwająca i przeżywająca naraz wydarzenia z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości bohaterka umożliwiła opowiedzenie historii w sposób niechronologiczny, co było wyzwaniem dla twórców, któremu sprostali jednak znakomicie. Prowadząc zawiłą fabułę w sposób czytelny i zrozumiały, udało się nie złożyć na ołtarzu formalnych eksperymentów wciągającej historii i towarzyszących jej emocji. Zamiast tego dostaliśmy niezwykle ekscytującego tarota, kilka wyjaśnień i retrospekcje z życia Lilii, które pozwoliły nam zrozumieć ją samą i uzupełnić fabularne luki z wcześniejszych odcinków. A to wszystko w pół godziny! [MP]
7. Branża – White Mischief
Mogliśmy się domyślać, że Rishi (Sagar Radia) ma swoje problemy, bo choćby jego zachowanie w finale 2. sezonu nie pasowało do wizerunku człowieka zadowolonego z życia prywatnie i zawodowo. Nie byliśmy jednak przygotowani na to, że "Branża" w poświęconym temu bohaterowi odcinku "White Mischief" okaże się jazdą bez trzymanki przez uzależnienie od adrenaliny i hazardu, kryminalny półświatek i oparte na kłamstwach małżeństwo. Pomiędzy wyścigiem z czasem, by spłacić długi, kasynami, bankiem i domem perypetie Rishiego były jak film akcji z pogłębioną warstwą psychologiczną, trzymając nas na krawędzi fotela i wywołując skrajne emocje wobec poczynań (anty)bohatera. Warto też docenić, jak ten odcinek przygotował grunt pod szokujące wydarzenia w finale sezonu. [KC]
6. Pingwin – Cent'anni
Następny odcinek, w którym kluczowa jest postać z drugiego planu. Wprawdzie Sofia (Cristin Milioti) to ważna bohaterka serialu, jednak nie tak ważna jak tytułowy "Pingwin". Tymczasem nie tylko kradła sceny w innych odcinkach, ale też właśnie poświęcone jej "Cent'anni" chcemy docenić, bo fascynująco pokazano drogę, jaką przeszła Sofia od ulubienicy ojca po poświęconą przez niego, zdradzoną przez wszystkich poza bratem, niesłusznie oskarżoną i uwięzioną kobietę, która wprawdzie wtedy nie popełniła zbrodni, ale stała się gotowa na wszystko, nawet spektakularną zemstę na rodzinie. Jeśli pokazywać genezę postaci, jej decyzji i skomplikowanej psychologii, to właśnie tak. Jedyny minus to fakt, że po tym odcinku trudniej nam było w tym samym stopniu się przejąć perypetiami Oza (Colin Farrell). [KC]
5. Ripley – III Sommerso
W gruncie rzeczy "Sommerso" to nic innego, jak nudny odcinek o facecie w łódce. Ciekawiej robi się, gdy powiemy, że facetów było dwóch, a jeszcze ciekawiej, że jeden z nich zabił drugiego. Dalsza część poświęcona nieudolnym próbom pozbycia się ciała nie brzmi już jednak zbyt ekscytująco, więc tym większe brawa dla twórców, że zrobili z tego jedną z najlepszych serialowych godzin w roku. "Ripley" co prawda już wcześniej zdążył nas przyzwyczaić do swojego niespiesznego tempa i metodyczności, ale w tym przypadku dołączyło do nich napięcie i zaskakująco duże jak na okoliczności emocje. Od samych precyzyjnych działań Toma (Andrew Scott) nie można było oderwać oczu, ale to dopiero świadomość, że jesteśmy ich jedynymi świadkami, potęgowała doznania. Przerażające i fascynujące jednocześnie. [MP]
4. Hacks – Bulletproof
"Hacks" przyzwyczaiło nas do tego, że tylko nam się wydaje, że wiemy, co się stanie. Zawsze funduje nam w finale jakiś zwrot akcji związany z relacją Deborah (Jean Smart) i Avy (Hannah Einbinder), które na zmianę sabotują tę relację – tym usilniej, im lepiej zaczyna ona wyglądać (wsparcie w żałobie – informacja o oskarżycielskim mailu, wielki sukces nowego stand-upu – zwolnienie). W "Bulletproof" Deborah, ledwie została gospodynią programu, już boi się, że to marzenie straci, przez co poświęca innych. Boleśnie ogląda się, jak okłamuje Avę, okrutna jest późniejsza konfrontacja, ale twórcy "Hacks" mają dla nas jeszcze jedną niespodziankę, bo tym razem Ava zamierza walczyć, nie oglądając się na metody. Fenomenalne, ostre i logiczne rozstrzygnięcie, zapowiadające równocześnie wielkie atrakcje w sezonie 4. [KC]
3. Szōgun – Crimson Sky
Co tu dużo mówić – "Crimson Sky" to po prostu perfekcyjna godzina telewizji. W jednym odcinku w idealnej proporcji skumulowały się tutaj emocje towarzyszące postaciom, z którymi relacje budowaliśmy przez cały sezon, oraz napięcie, które rosło nieprzerwanie aż do rozdzierającego serce finału. Wszystko to nie byłoby jednak możliwe bez fantastycznej kreacji Anny Sawai, która tutejszym występem postawiła stempel na stwierdzeniu, że to właśnie Mariko jest absolutnie kluczową bohaterką serialu. Stając (kilkukrotnie!) twarzą w twarz ze śmiercią, umożliwiła realizację politycznej wizji Toranagi (Hiroyuki Sanada), ale przede wszystkim pokazała, że największe starcia wygrywa się niekoniecznie na polu bitwy. Kwintesencja postaci i całego "Szōguna", w którym widowisko nigdy nie było najważniejsze. [MP]
2. The Bear – Napkins
Ten sezon oceniamy niżej od poprzednich, ale "The Bear" wciąż potrafi pojedynczym odcinkiem zachwycić bardziej niż (niemal) cała reszta. To kolejny na liście przykład sytuacji, gdy sukces przynosi skupienie uwagi na kimś z drugiego planu. Tina (Liza Colón-Zayas) dotąd była trochę niewiadomą. Wiedzieliśmy, że nie chciała zmian wprowadzanych przez Carmy'ego (Jeremy Allen White), jednak zaangażowała się w zdobywanie nowych umiejętności i wspieranie restauracji. W zaledwie pół godziny poznamy drogę Tiny do baru kanapkowego – od utraty pracy przez upokarzające szukanie nowej i coraz większy psychiczny kryzys. Widzimy też, czemu Mikey (Jon Bernthal) był dla niej tak ważny, skąd ta lojalność wobec zmarłego szefa. "Napkins" to fascynująca, kameralna historia dotycząca nie kulinarnych elit, a "zwykłych" ludzi. [KC]
1. Reniferek – Odcinek 4
Jeden z tych odcinków, które są jak cios łopatą w czoło z zaskoczenia i zostają z widzem na znacznie dłużej, niż on sam by sobie tego życzył. Szczególnie, że w tym przypadku absolutnie się takiego uderzenia nie spodziewaliśmy. Jasne, "Reniferek" był już bardzo niepokojący i można było podejrzewać, że twórca coś przed nami ukrywa, ale nagłe zderzenie z przeszłością Donny'ego (Richard Gadd) to emocjonalna dewastacja na poziomie, którego nie mogliśmy zakładać. Po tym odcinku wszystko, co dotąd widzieliśmy, zostało postawione w zupełnie innym świetle, a każdy pogląd, który mogliśmy sobie wyrobić, musiał ulec przewartościowaniu. Przede wszystkim natomiast wyjątkowo traumatyczne przeżycia kazały spojrzeć inaczej na cały serial, który z opowieści o prześladowanym i prześladowczyni, stał się historią ofiary, której wstyd, niepewność, wątpliwości i zdemolowana psychika pociągnęły za sobą szereg konsekwencji. [MP]