"Yellowstone" – kolejna osoba potwierdza, że los Johna Duttona był nieprzypadkowy. "Taki był plan"
Karol Urbański
21 grudnia 2024, 15:01
"Yellowstone" (Fot. Paramount Network)
"Yellowstone" dobiegło końca po sześciu latach, po drodze oburzając całkiem sporą rzeszę fanów. Wszystko to za sprawą przedwczesnego odejścia Johna Duttona, które – jak twierdzi reżyserka – od zawsze było w planach.
"Yellowstone" dobiegło końca po sześciu latach, po drodze oburzając całkiem sporą rzeszę fanów. Wszystko to za sprawą przedwczesnego odejścia Johna Duttona, które – jak twierdzi reżyserka – od zawsze było w planach.
Jeśli do tej pory nie pogodziliście się z tym, że John Dutton (Kevin Costner) został zamordowany w premierze sezonu 5B "Yellowstone"", to reżyserka westernowego hitu ma dla was złe wieści. To wydarzenie fabularne od zawsze było w planach.
Yellowstone – czy John Dutton musiał umrzeć?
Reżyserka "Yellowstone", Christina Alexandra Voros, udzieliła obszernego wywiadu The Hollywood Reporter po emisji wielkiego finału. W rozmowie twórczyni przyznała, że do najbardziej kontrowersyjnego wydarzenia w sezonie 5B (a pewnie i nawet całym serialu) po prostu musiało prędzej czy później dojść.
— Z tego co rozumiem, to właśnie taki był zawsze plan, ponieważ koniec końców rozwiązanie, na które wpada Kayce, nie jest rozwiązaniem, które byłoby możliwe, gdyby John Dutton żył. W pewnym momencie on nieuchronnie miał umrzeć. To nieuniknione. Nawet gdyby było jeszcze 17 sezonów z Kevinem Costnerem, ostatecznie w historii, która jest sagą "Yellowstone", to właśnie się dzieje. Patriarcha odchodzi, a dziedzictwo przechodzi na jego dzieci. Pomyślałam, że w finale pięknie wpleciono to, że nawet jeśli nie jest to rozwiązanie, które John by wybrał, jest to jedyne rozwiązanie, aby zrobić to, w co wierzył i co było jego życiowym dziełem, czyli zachować tę ziemię dziewiczą, nietkniętą i w całości.
Warto przytoczyć wcześniejszy komentarz opisujący reakcję Voros na śmierć Jonha Duttona. W jednym z wcześniejszych wywiadów reżyserka przyznała, że choć była zaskoczona wydarzeniem, uznała je za nieuchronne. Jak kontynuowała, wszystko prowadziło właśnie do tego momentu.
— Przeczytałam pierwszy scenariusz i zaparło mi dech w piersiach. Nie tego się spodziewałam. Myślę, że dużo ludzi, którzy czekali na ten sezon, zastanawiało się, czy skupi się on na rozwiązaniu zagadki. Ale gdy przedstawiasz ją od razu, prosto z mostu, to zagadką staje się to, czym będzie reszta serialu. W końcu już wyjawiliśmy, co i jak – i myślę, że to sprytne. Myślę, że każdy kto wkracza w ten sezon, każdy kto kocha ten serial, ma podejrzenia, jak to się wszystko skończy. Uważam, że Taylor znalazł sposób – i już o tym mówiłam – by dobry dramat wydawał się i zaskakujący, i nieuchronny. To ma sens, że wszystko kończy się tam, gdzie się kończy, ale niekoniecznie się tego spodziewasz i niekoniecznie rozumiesz drogę, którą musisz obrać, aby tam dotrzeć – mówiła wówczas Voros.
Sprawdźcie nasze wyjaśnienie finału "Yellowstone" i o co chodzi z odniesieniem do "1883". Rzućcie też okiem na to, jak przedstawiają się reakcje fanów na finał "Yellowstone". A jeśli chcecie poznać naszą opinię o zakończeniu westernowego hitu, zajrzyjcie tutaj: Yellowstone – recenzja finału serialu.