"Śleboda" to miks kryminału, pięknych widoków i trudnej historii Podhala – recenzja polskiego serialu
Nikodem Pankowiak
12 grudnia 2024, 08:34
"Śleboda" (Fot. SkyShowtime)
"Śleboda" w teorii ma, co powinien mieć wciągający kryminał. Oprócz morderstwa znajdziemy tu bowiem głęboko zakopaną tajemnicę z przeszłości i przepiękną scenerię. Czy to wystarczyło, by powstał dobry serial?
"Śleboda" w teorii ma, co powinien mieć wciągający kryminał. Oprócz morderstwa znajdziemy tu bowiem głęboko zakopaną tajemnicę z przeszłości i przepiękną scenerię. Czy to wystarczyło, by powstał dobry serial?
"Śleboda" to polski serial kryminalny oparty na książce Małgorzaty i Michała Kuźmińskich pod tym samym tytułem. To pierwsza – ponieważ "Warszawianka" była przejęta od HBO – oryginalna polska produkcja SkyShowtime, którą wyreżyserowali wspólnie Michał Gazda ("Znachor") i Bartosz Blaschke ("Będziemy mieszkać razem"), zaś scenariusz do niej napisały Karolina Frankowska ("Herkules") i Katarzyna Golenia ("Za marzenia"). "Śleboda" zabiera widzów na Podhale, gdzie oczywiście doszło do tajemniczego morderstwa. Śmierć, śledztwo i majestatyczne Tatry, a do tego jeszcze rewelacyjna obsada. Czy to mogło się nie udać?
Śleboda – o czym jest serial kryminalny SkyShowtime?
Anka (Maria Dębska, "Kiedy ślub?") to młoda antropolożka, dobrze odnajdująca się w uniwersyteckim świecie Krakowa, choć – jak nie omieszkuje wypomnieć jej ojciec, również naukowiec – mogłaby mieć na swoim koncie już większe sukcesy i głośniejsze publikacje. W czasie letniej przerwy bohaterka postanawia uciec w góry, na Podhale, odwiedzić dawno niewidzianą rodzinę – kuzynkę Kaśkę (Joanna Balasz, "Matki pingwinów") i kuzyna Józka (Józef Pawłowski, "Wotum nieufności"). Urlop ma być szansą na złapanie dystansu i odnalezienie siebie w idyllicznej scenerii Tatr. Tyle teoria, bo praktyka szybko pokaże, że jeśli Anka szukała spokoju, to w złym miejscu.
Już bowiem jej pierwsza wycieczka w góry skończy się znalezieniem ciała, które – jak dość szybko odkryje policja – należy do Jana Ślebody (Jan Englert, "Chyłka"), lokalnego odludka i człowieka o skomplikowanej historii, którą z czasem widzowie zaczną poznawać coraz lepiej. Śledztwo w sprawie jego śmierci będzie prowadził Jędrek Chowaniec (Piotr Pacek, "Gry rodzinne"), znajomy Anki z dawnych lat, który – jak widzowie szybko zaczną podejrzewać – nie był dla niej wyłącznie zwykłym znajomym. Sprawa śmierci żyjącego samotnie Ślebody nie będzie jednak kolejnym szybkim śledztwem, które będzie można odhaczyć i ruszyć dalej, a sama Anka chcąc nie chcąc zostanie w nią wplątana.
I to zostanie wplątana znacznie bardziej, niż by chciała, bo na wieść o znalezionym w górach ciele z Krakowa do Zakopanego przybędzie Bastian (Maciej Musiał, "Prosta sprawa") – dziennikarz tabloidu i kolejny znajomy Anki. Ich relację można określić jako typowe love/hate relationship, bo choć na pierwszy rzut oka tej niechęci między nimi będzie sporo, to szybko odniesiemy wrażenie, że to jedynie zasłona, a oboje się o siebie troszczą i są dla siebie ważni. Bastian oczywiście natychmiast zacznie prowadzić własne śledztwo, często wykorzystując do tego moralnie wątpliwe metody, i skomplikuje życie policji, na czele z Jędrzejem, a także Ance i sobie.
Śleboda – czym serial SkyShowtime różni się od książki?
Mam z recenzją "Ślebody" pewien problem, otrzymałem bowiem przed premierą (jak wszyscy dziennikarze) produkt mocno niepełny – jedynie trzy z sześciu zaplanowanych odcinków. Trudno oceniać serial kryminalny, gdy jego wszystkie wątki dopiero znajdą swoje rozwiązanie – póki co błądzimy we mgle i potykamy się o kolejne znaki zapytania, odpowiedzi brak. Jeśli serial pójdzie drogą książki – której notabene jestem fanem – mogę śmiało założyć, że najlepsze dopiero przed nami. Ale czy powinienem zakładać to ze stuprocentową pewnością? Nie bardzo, zwłaszcza że pewne odstępstwa względem książki widać już od samego początku.
Póki co nie są to zmiany radykalne, ale już choćby wprowadzenie postaci, których w książkowym oryginale nie było, może sprawić, że będziemy tu mieli do czynienia z efektem motyla, a każda mała zmiana będzie skutkowała coraz większymi. Ja nie jestem jednak książkowym ortodoksem i póki co mogę ocenić, że osoby znające książkę również powinny tutaj bawić się dobrze. Problem leży gdzie indziej – w rwanym tempie całej historii, w której twórcom trudno jest odnaleźć balans między morderstwem, wątkami osobistymi i historycznymi. Kto czytał książkę, ten wie, kto nie czytał, ten szybko zorientuje się, że trudna, wojenna przeszłość Podhala powinna mieć tutaj duże znaczenie dla fabuły.
No właśnie, powinna, ale czy będzie miała? Temat Goralenvolk przebił się w ostatnich latach do społecznej świadomości za sprawą kilku książek – w tym właśnie "Ślebody" – ale przede wszystkim dzięki filmowi "Biała odwaga". Nie mam wrażenia, by serialowa "Śleboda" miała ambicje, przynajmniej na razie, by do tego pociągu wskoczyć. Temat póki co jest sygnalizowany jako istotny, ale tylko sygnalizowany – pojawiający się w serialu przypominający swastykę krzyżyk niespodziany i kilka zdań o skomplikowanej historii regionu to jednak za mało, by widzowie poczuli wagę tego wątku. A zakładam jednak, że będzie on niezwykle istotny dla dalszej fabuły. Inaczej byłoby to marnotrawstwo.
Śleboda – czy warto oglądać polski serial SkyShowtime?
Przez pierwsze dwa odcinki sam wątek kryminalny wybrzmiewa umiarkowanie – dopiero bomba zaserwowana widzom na koniec drugiego odcinka przyspiesza tempo historii i samego śledztwa, bo wcześniej na Podhalu zamiast halnego częściej wieje nudą. Sporo czasu zajmuje twórcom odpowiednia ekspozycja bohaterów, a i tak o tych z drugiego planu wciąż nie wiemy nic lub bardzo mało. Zakładam jednak, że nie po to w obsadzie zgromadzono takie nazwiska, jak Andrzej Chyra ("Sortownia"), Leszek Lichota ("Wataha"), Tomasz Karolak ("Rodzinka.pl") czy Mateusz Kmiecik ("Prosta sprawa"), by ci nie odegrali tu żadnej znaczącej roli.
To, czego jeszcze brakuje w kryminalnej historii w "Ślebodzie", przynajmniej po części rekompensuje klimat serialu. Jasne, serial SkyShowtime niczym szczególnym nie wyróżnia się na tle innych kryminałów osadzonych w pięknych okolicznościach przyrody, ale to patent, który wciąż się sprawdza. Twórcom udało się przy tym uniknąć taniego orientalizowania Podhala i robienia z niego krainy z innego świata, a specyfika regionu jest tu przedstawiona całkiem wiarygodnie, bez demonizowania czy wyciągania na wierzch największych stereotypów o góralach. Góry i ich tajemnice szybko stają się nieodłącznym towarzyszem całej historii, a ich rola zapewne będzie tylko rosła. Tyle, że to wszystko to jedynie domniemania z mojej strony.
Niestety, jeśli ktoś chciałyby uzyskać ode mnie jednoznaczną ocenę "Ślebody", może być rozczarowany, bo zwyczajnie nie jestem w stanie wydać werdyktu na podstawie tego, co widziałem do tej pory. Sugerując się wyłącznie trzema odcinkami, które udostępniono nam do recenzji, mogę powiedzieć, że "Ślebodę" obejrzeć można, ale nie trzeba, nie jest to produkcja obowiązkowa nawet dla fanów kryminałów. Mając jednak nadzieję, że w drugiej części sezonu serial zaczerpnie to, co najlepsze z książki, zasugeruję, by "Ślebodzie" dać szansę. Serial SkyShowtime ma wiele elementów, które – jeśli tylko zostaną odpowiednio wykorzystane – mogą uczynić z niego produkcję w sam raz na długie zimowe wieczory.