"Dzień Szakala" to szalenie wciągający thriller szpiegowski, który trzeba zobaczyć – recenzja serialu
Nikodem Pankowiak
6 grudnia 2024, 12:12
"Dzień Szakala" (Fot. Peacock/Sky)
Wiesz, że robią złe rzeczy, wiesz, że nie należy im kibicować, ale jednocześnie to przez nich nie możesz oderwać się od ekranu. Wszyscy znamy takie postaci z seriali, a główny bohater "Dnia Szakala" właśnie dołączył do tego grona.
Wiesz, że robią złe rzeczy, wiesz, że nie należy im kibicować, ale jednocześnie to przez nich nie możesz oderwać się od ekranu. Wszyscy znamy takie postaci z seriali, a główny bohater "Dnia Szakala" właśnie dołączył do tego grona.
"Dzień Szakala" to brytyjska produkcja Sky i platformy Peacock, oparta na kultowej powieści Fredericka Forsytha, którą wcześniej przenoszono na ekrany już dwukrotnie – najpierw była adaptacja z 1973 roku z Edwardem Foksem w roli głównej, później kolejna, znacznie luźniejsza i pod tytułem "Szakal", w której zagrał Bruce Willis. Jak na tle swoich poprzedników wypada serial, który w Polsce można oglądać na platformie SkyShowtime?
Dzień Szakala – o czym jest serial SkyShowtime?
W najnowszej adaptacji, za którą odpowiada Ronan Bennett ("Top Boy") w główną rolę Szakala, którego po drodze poznamy jeszcze pod kilkoma innymi imionami i nazwiskami, wcielił się Eddie Redmayne ("Teoria wszystkiego"). Dla laureata Oscara jest to powrót do telewizji po przeszło dekadzie i jest to powrót z przytupem. Jego Szakal to w końcu jeden z tych bohaterów, których może i nie lubimy, a przynajmniej wiemy, że powinniśmy ich nie lubić, ale za to jesteśmy nimi zafascynowani. Mówimy tu w końcu o międzynarodowym zabójcy, o którym słyszało wielu, choć mało kto go widział.
Szakal działa bowiem w pojedynkę, jest nieuchwytny i podejmuje się tylko tych zadań, na których może sowicie zarobić. Przy okazji, jak to w takim zawodzie bywa, główny bohater serialu musi dźwigać także ciężar swojego mrocznego sekretu, o którym nie ma pojęcia nikt, nawet bliska mu Nuria (Úrsula Corberó, "Dom z papieru"), która zna go pod imieniem Charles i nie ma najmniejszego pojęcia, z kim tak naprawdę ma do czynienia. Oczywiście z czasem tajemnicę będzie utrzymać coraz trudniej, bo rozpocznie się polowanie, w którym Szakal, przyzwyczajony do roli łowcy, może stać się ofiarą.
Główny bohater trafi oto bowiem na (wreszcie!) godną siebie przeciwniczkę. Bianca Pullman (Lashana Lynch, "Nie czas umierać"), nieustępliwa agentka brytyjskiego wywiadu, nie cofnie się przed niczym, by Szakala dopaść, nawet jeśli będzie oznaczało to łamanie zasad i sprzeciwianie się poleceniom przełożonych. Bianca zdaje się rozumieć, że tylko łamiąc zasady gry będzie w stanie złapać człowieka, który do tej pory pozostawał nieuchwytny. Ich drogi po raz pierwszy przetną się przy okazji zamachu na niemieckiego polityka – to w tym momencie zacznie się pościg po całej Europie, w którym żadna ze stron nie będzie grała czysto.
Dzień Szakala to Eddie Redmayne w świetnej roli
Widzów czeka zatem bardzo krwawa gra w kotka i myszkę między zabójcą i ścigającą go agentką, którą będą obserwować z prawdziwą przyjemnością i fascynacją. "Dzień Szakala" jako thriller sprawdza się znakomicie, bo wciąga i buduje napięcie od pierwszej sceny. I nawet jeśli po drodze zaliczy pewne turbulencje – serialowi nie zawsze udaje się utrzymać tempo i poziom zainteresowania u widza – finalnie jest produkcją, której fani gatunku przegapić nie mogą. Jest tu wszystko, czego oczekujemy – dużo akcji, pięknych lokacji i psychologiczna gra na najwyższym poziomie
To, co jednak będzie przyciągać nas do ekranu najbardziej, to aktorskie kreacja, z Eddiem Redmayne'em na czele. Mam wrażenie, że ten świetny przecież aktor w ostatnich latach trochę marnował swój potencjał, choćby poprzez gonienie z różdżką w słabych filmach za fantastycznymi zwierzętami. W "Dniu Szakala" aktor w pełni wykorzystuje okazję, by swój wizerunek nieco odmienić. Jego bohater to zimny zabójca, który tylko z pozoru wydaje się pozbawionym układu nerwowego. Szakal jest człowiekiem i tak jak każdy człowiek popełnia błędy. Także w pracy, tyle że te są tu kosztowniejsze niż nieprawidłowe wypełnienie tabelki w Excelu.
Przez całą swoją "karierę" Szakal nie trafił na godnego siebie oponenta. Do czasu, aż pojawiła się Bianca. Być może pościg za zabójcą idzie jej tak dobrze, bo jest do niego podobna. Potrafi myśleć, jak on i tak jak on skupia się przede wszystkim na sobie i swojej pracy. Oczywiście cierpi na tym jej rodzina, którą Bianca często traktuje jak piąte koło u wozu. Widzowie mają do czynienia z dwójką bohaterów, którzy nie widzą wiele poza celem, jaki sobie obrali. Wygląda na to, że starcie między nimi nie będzie mogło zakończyć się remisem, bo ten nikogo nie usatysfakcjonuje.
Dzień Szakala – czy warto oglądać serial SkyShowtime?
Pojedynek między Szakalem i Biancą będzie pełen zwrotów akcji i wydarzeń utrzymujących uwagę widzów na ekranie. Na całe szczęście scenarzyści, na czele z twórcą serialu, nigdy nie idą na łatwiznę i nie pozbawiają swoich bohaterów rozumu tylko po to, by popchnąć fabułę do przodu. Sama historia wymaga od widza pewnego poziomu zaangażowania i atencji – "Dzień Szakala" nie jest serialem do oglądania jednym okiem. Jeśli chcecie się nim faktycznie cieszyć, odłóżcie smartfony na bok, bo choć fabuła do najbardziej skomplikowanych może nie należy, to nie jest też na tyle prosta, by oglądać ją na pół gwizdka.
"Dzień Szakala" zyskuje sporo na tym, że jego akcja dzieje się współcześnie i została mocno osadzona w dzisiejszych realiach politycznych i społecznych, co tylko dodaje całej historii smaczku. A przy tym oglądając tę produkcję możemy szybko poczuć klimat klasycznego thrillera szpiegowskiego, z którego przecież serialowy "Dzień Szakala" się przecież wywodzi. Cała produkcja została stworzona z ogromnym wysmakowaniem – luksus i ogólne piękno, które na ekranie widzimy często, stoją w absolutnym kontraście do tego, czym w swojej "pracy" zajmuje się główny bohater.
W obserwowaniu go podczas wykonywania i przygotowywania się do kolejnych zadań jest coś z medytacji. Szakal jest wtedy niezwykle skupiony, metodyczny, a jego i twórców przywiązanie do detali sprawia, że i uwaga widza zostaje utrzymana przez niemal cały czas na tym samym, najwyższym poziomie. Naprawdę jestem pod wrażeniem, jak wciągającą historię zaserwował nam "Dzień Szakala". Informacja o tym, że już zamówiono 2. sezon może i nieco psuje frajdę z oglądania kolejnych odcinków – bo w takim razie trudno spodziewać się jakiegoś ostatecznego rozwiązania – ale jestem przekonany, że czymś zostaniemy jeszcze zaskoczeni.