Kity tygodnia: "Criminal Minds", "Save Me"
Redakcja
26 maja 2013, 18:44
"Save Me" (1×01-02 – "The Book of Beth" i "Take It Back")
Nikodem Pankowiak: Zachodzę w głowę, dlaczego NBC w ogóle zdecydowało się na zamówienie tego serialu. Nie ma w nim absolutnie nic zabawnego, postacie irytują i wzajemnie przebijają się nielogicznymi zachowaniami. Niektóre ze scen, jak np. rozmowa z Bogiem prowadzona na toalecie czy pijackie wybryki Beth (Anne Heche), są wręcz żenujące. Lato to właśnie czas na to, aby stacje ogólnodostępne emitowały tzw. odpadki i właśnie takim odpadkiem jest "Save Me". Za chwilę nikt nie będzie o nim pamiętał. I całe szczęście, bo absolutnie na to nie zasługuje.
Przeczytajcie pełną recenzję "Save Me">>>
"Criminal Minds" (8×24 "The Replicator")
Bartosz Wieremiej: Powiedzmy sobie jasno: to nie jest "kit" dla całego finału, a jedynie dla drugiego z odcinków. Pierwszy, "Brothers Hotchners", był naprawdę przyzwoitym epizodem, a wplecenie w fabułę niewidzianego od ponad 7 lat Seana Hotchnera (Eric Johnson) stanowiło dodatkową atrakcję dla wiernych widzów.
Również zapowiadany zgon, pomimo że przewidywalny, wypadł przyzwoicie. Wiadomo było, że ze wszystkich bohaterów najłatwiej będzie się pozbyć Erin Strauss (Jayne Atkinson) i trzeba przyznać, że zrobiono w całkiem ciekawy sposób. Zresztą o konsekwencjach jej śmierci zapewne usłyszymy w 9. serii.
Niestety po tym wydarzeniu było już tylko gorzej, a z każdą kolejną minutą "The Replicator" coraz bardziej zasługiwał na szczególne wyróżnienie w postaci miejsca na ostatniej liście kitów przed wakacjami. Koszmarnie pocięte sceny, głupawe pomysły takie jak: spadające helikoptery i korespondencja nasączona narkotykami, zburzyły jakiekolwiek resztki napięcia. Do tego jeszcze ta idiotyczna rozgrywka w domku na odludziu – ogromne rozczarowanie.
Przecież przez cały sezon Replikator (że tak go spolszczę) wydawał się naprawdę groźnym przeciwnikiem. Tu jednak poległ w zadziwiająco głupim stylu. Dodatkowo motywacje jego działań wypadły blado i schematycznie, szczególnie na tle kilku naprawdę pokręconych morderców, których mieliśmy (nie)przyjemność oglądać w 8. sezonie.
Ostatecznie z tej serialowej klęski płynie gorzka nauka na przyszłość: nawet cierpliwie budowaną przez cały sezon historię można spartaczyć w kilkanaście minut.
I tylko Marka Hamilla żal, bo dwoił się i troił…