"Wcześniej" to miks thrillera i horroru od Apple TV+, który bardzo chce was przestraszyć – recenzja serialu
Karol Urbański
25 października 2024, 09:32
"Wcześniej" (Fot. Apple TV+)
Oferta Apple TV+ poszerzyła się dziś o kolejną propozycję serialową. Sprawdźcie, jak wypada thriller "Wcześniej", w którym główną rolę gra popularny komik Billy Crystal.
Oferta Apple TV+ poszerzyła się dziś o kolejną propozycję serialową. Sprawdźcie, jak wypada thriller "Wcześniej", w którym główną rolę gra popularny komik Billy Crystal.
Do panteonu gwiazd kina, które ostatnimi czasy zaczęły ochoczo występować w produkcjach platformy z nadgryzionym jabłuszkiem, dołączył właśnie Billy Crystal, pamiętny Harry z jeszcze bardziej pamiętnego rom-comu "Kiedy Harry poznał Sally". Choć jego kariera zawsze stała pod znakiem komedii, pierwszy projekt Crystala od kilku lat to zdecydowane zaprzeczenie emploi speca od "Saturday Night Live" czy oscarowych gali. Serial "Wcześniej", którego dwa pierwsze odcinki możecie dziś oglądać na Apple TV+, jest mrocznym thrillerem psychologicznym o traumie i zostawianiu za sobą przeszłości.
Wcześniej – o czym jest serial z Billym Crystalem?
Crystal wciela się w rolę Elia, psychologa dziecięcego, który u zmierzchu kariery mierzy się z największym wyzwaniem swego zawodowego – i jak się z czasem okazuje, także prywatnego – życia. Pewnego dnia pod jego domem ni stąd, ni zowąd zjawia się mały chłopiec o imieniu Noah (Jacobi Jupe, "Brytania"). To, co go tam sprowadziło, pozostaje tajemnicą w gruncie rzeczy do samego końca serialu. Ważniejsze jest jednak to, że milczący Noah w wyniku zbiegu okoliczności zostaje pacjentem Elia.
Z osieroconym chłopcem są same problemy. Matka zastępcza, Denise (Rosie Perez, "Stewardesa") nie jest w stanie go upilnować, szkoła patrzy krzywo po brutalnym ataku na rówieśnika, a niewątpliwy talent plastyczny znajduje ujście w rysunkach rodem z horrorów, w których dzieciaki malują straszne ilustracje. Z Noahem jest coś ewidentnie nie tak, a cokolwiek dzieje się z nim w środku, oddają upiorne wizje, które oprócz niego widzimy tylko my. Choć chłopak przechodzi od lekarza do lekarza, najbliżej prawdy wydaje się być Eli.
Główny bohater odkrywa zresztą, że z Noah jest w jakiś nieodgadniony sposób powiązany z jego przeszłością. Co istotne, przeszłością, od której Eli bardzo chciałby uciec. Jego żona, Lynn (Judith Light, "Poker Face") popełniła niedawno samobójstwo, a ból po utracie ukochanej doskwiera mu na każdej płaszczyźnie życia. Wszyscy wokół mówią mu: "zaprzeczenie jest jednym z etapów żałoby", a on sam udaje przed sobą, że wszystko jest w porządku. No i pewnie by było, gdyby nie to, że Lynn bezustannie pojawia się na ekranie.
Serial Wcześniej miesza ze sobą psychothriller i horror
Na przestrzeni 10 odcinków serialu (widziałem przedpremierowo wszystkie) jego twórczyni, Sarah Thorp ("Damien"), każe widzom zastanowić się, kto tak naprawdę bardziej potrzebuje pomocy – Noah czy Eli? Choć doktor poświęca się przypadkowi chłopca niczym detektyw z obsesją na punkcie śledztwa, wydaje się, że wraz z pogarszającym się stanem zdrowia Noaha, Eli jedynie oddala się od odkrycia tego, co siedzi w dziecku. Mało tego, obłęd zaczyna mu się boleśnie udzielać. Do tego stopnia, że zaciera się granica między tym co realne, a wyśnione.
Nieprzypadkowo "Wcześniej" otwiera scena koszmaru Elia – tych twórcy serialu serwują nam bardzo dużo, szczególnie w przypadku głównego bohatera, który od czasu śmierci żony ma poważne problemy ze snem. Oniryczna poetyka jest zresztą czymś, co wyjątkowo interesuje Thorp i jej ekipę (wśród producentów m.in. weteran telewizji, Adam Bernstein znany z "Breaking Bad", a także Eric Roth ostatnio pracujący nad "Diuną"). Otrzymujemy zatem całą masę zapożyczeń z horrorów, począwszy od przywidzeń i kończąc na scenach z creepy dzieciakami, które na dobre zagościły w kinie grozy od czasów "Egzorcysty".
Żeby nie było – wspomnienie o klasyku Friedkina nie jest żadnym spoilerem. Mocną stroną "Wcześniej" jest bowiem to, że serial do końca nie udziela nam jasnych odpowiedzi na to, co oglądaliśmy na przestrzeni pięciu godzin (choć odcinków jest 10, trwają one maksymalnie 32 minuty). Słabą stroną jest zaś to, że thriller nie pokazuje nam absolutnie nic nowego. Wszystko, na co wpadli twórcy, pokazywano już setki razy, z lepszym i gorszym skutkiem, w filmach i serialach, w tych z creepy dzieciakami i tych bez.
"Wcześniej" tyle samo zawdzięcza "Egzorcyście", co "Lśnieniu" Kubricka. W tym samym stopniu słychać tutaj echa niektórych elementów netfliksowych horrorów Mike'a Flanagana, co robiącego obecnie furorę "Stamtąd". W efekcie otrzymujemy coś na wzór recyklingu motywów i estetyk, który powoduje nużące uczucie deja vu. Wszystko to już było – czy zatem opłaca się oglądać to po raz kolejny? "Wcześniej" byłoby bardziej udanym tytułem, gdyby powstało jako film. Nie dlatego, że serial jest za długi; dlatego, że każdy odcinek wygląda identycznie.
Wcześniej – czy warto oglądać serial Apple TV+?
Schematyczność jest zdecydowanie największą bolączką produkcji. Dopóki fabuła "Wcześniej" nie odkryje przed nami części tajemnicy w końcówce 6. odcinka, każda z poprzednich odsłon jest bliźniaczo podobna. Repetytywność scenariusza sprowadza się do mniej więcej takiego układu zdarzeń: nawiedzany przez ducha swej zmarłej żony Eli przeżywa koszmar, w którym pojawia się Noah; Noah przeżywa katusze; Eli usiłuje mu pomóc; Eli ponosi porażkę i pogrąża się coraz bardziej w porażce.
Fabuła "Wcześniej" odkrywa się przed nami dopiero w drugiej połowie sezonu, a zanim twórcy wyłożą część kart na stół, pozostaje delektować się gęstym klimatem i występem Crystala, który stanowi kolejny dowód na to, że komicy wypadają świetnie w rolach dramatycznych. Całkiem nieźle sprawdza się również młodziutki Jupe jako Noah, który w wyjątkowo trudnych scenach okazuje się bardzo wiarygodny. Pomimo wszelkich kalek i nadużywanych tropów thriller Apple'a mógłby przekonać do siebie fanów seriali, które bazują na zagadkach. Tych nie brakuje tutaj aż do ostatniej sceny.
Serial radzi sobie znacznie lepiej jako psychologiczny thriller niż jako horror. By sprawdzić się w ramach tego drugiego, twórcy "Wcześniej" musieliby sobie odpuścić odtwarzanie i mnożenie tanich zagrywek – nawet jeśli okazjonalne gore w wersji soft wygląda na ekranie dość przekonująco. Ciekawsze są te wędrówki wewnątrz psychiki Elia i Noaha, które nie mają na celu nas przestraszyć – te, które rzeczywiście popychają opowieść do przodu, a przy tym dotykają jakiejś prawdy o ludzkiej kondycji dotkniętej traumą.
Gdyby "Wcześniej" miało dwa razy mniej odcinków, serial nadawałby się do weekendowego zbindżowania w jesiennej aurze. W obecnej formie raczej nuży, niż fascynuje. Najpewniej nie pomaga mu też otwarte zakończenie, które zostawia furtkę na potencjalny 2. sezon. Jeśli takowy doszedłby do skutku, życzyłbym sobie i wam, by fabuła rozpędziła się szybciej niż w 6. odcinku.