"Castle" (5×24): Dziewczyna z różowymi włosami
Andrzej Mandel
14 maja 2013, 20:18
Stieg Larsson dotarł niestety i do "Castle". Było tak sobie, ale finał 5. sezonu i tak wypadł przyzwoicie. Spoiler – fani będą myśleć nad odpowiedzią.
Stieg Larsson dotarł niestety i do "Castle". Było tak sobie, ale finał 5. sezonu i tak wypadł przyzwoicie. Spoiler – fani będą myśleć nad odpowiedzią.
"Castle" przyzwyczaił nas do tego, że finał sezonu ma raczej żywą, wciskającą w fotel akcję. Tym razem było jednak inaczej – dostaliśmy odcinek wypełniony nie tyle akcją, co emocjami. Efekt jest interesujący, bo w efekcie zostawiono fanów w niezłym zawieszeniu i teraz wszyscy będą zachodzić głowę, co odpowie Kate.
Przy okazji należą się jednak lekkie baty za zagadkę kryminalną, która była mało pasjonująca. Nie spodobało mi się nawiązanie do "Dziewczyny z tatuażem", czyli "Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet". Nudnawy kryminał Stiega Larssona średnio nadaje się, moim zdaniem, na źródło inspiracji, co było widać, słychać i czuć. Niemniej twórcy "Castle" wyciągnęli z tego co się dało i zagadka kryminalna stanowiła w miarę przyzwoite tło do tego, co w tym odcinku było najważniejsze.
"Watershed" był kolejnym finałem, w którym zostawiono nas w zawieszeniu, jeżeli chodzi o relację Kate i Ricka. Fani Caskett przez cały sezon mogli obserwować, jak rozwija się ta relacja i post factum wydaje się, że zawieszenie, w jakim zostawił ich Marlowe na koniec sezonu jest naturalną konsekwencją. Szczególnie że zgranie dwóch wątków – potencjalnego następnego etapu związku i równie potencjalnego następnego etapu kariery wypadło interesująco. Fani będą mieli fantastyczne pole do spekulacji, co może tylko podsycać zainteresowanie serialem.
W efekcie "Watershed" był przyzwoitym zakończeniem naprawdę dobrego sezonu. Zwróćmy uwagę, że sezonem tym "Castle" przełamał klątwę "Moonlightning" – związek dwojga głównych bohaterów dodał kolorytu i nie obniżył zainteresowania fanów. Co więcej, stał się pretekstem wielu świetnych odcinków, które na długo zostały w pamięci (choćby "Murder, He Wrote").
Rozstaliśmy się z 5. sezonem odcinkiem, który kolejnym (tym razem nie do końća udanym) nawiązaniem popkulturowym udowodnił, że "Castle" to nie tylko sympatyczny procedural, z dobrze nakreślonymi bohaterami, ale też serial z pomysłem na coś więcej. Andrew W. Marlowe znalazł sobie niszę w postaci serialu pełnego nawiązań (i cóż z tego, że czytelnych?) i sprawił, że "Castle" ogląda się cały czas z dużą przyjemnością.
Oby tak samo było w 6. sezonie, którego nie mogę się już doczekać. Ale nie zamierzam zastanawiać się nad tym, co Kate odpowie na obie propozycje. Po co miałbym sobie psuć przyjemność niecierpliwego oczekiwania?
Jestem ciekaw, swoją drogą, który odcinek 5. sezonu "Castle" podobał się Wam najbardziej. Napiszecie?