4. sezon "Emily w Paryżu" nieźle wkurzył Francuzów. Te momenty z nowych odcinków uznali za najgorsze
Karolina Noga
23 sierpnia 2024, 15:32
"Emily w Paryżu" (Fot. Netflix)
Serial "Emily w Paryżu" od premiery jest krytykowany za stereotypowe przedstawianie Francji – i chociaż twórcy nieco poprawili się na przestrzeni sezonów, nowe odcinki mocno zirytowały Francuzów. O co chodzi?
Serial "Emily w Paryżu" od premiery jest krytykowany za stereotypowe przedstawianie Francji – i chociaż twórcy nieco poprawili się na przestrzeni sezonów, nowe odcinki mocno zirytowały Francuzów. O co chodzi?
"Emily w Paryżu" to serial o zawirowaniach życiowych młodej Amerykanki w Paryżu, a produkcja nie raz i nie dwa stawała w obliczu kontrowersji za sprawą wylewających się z niej stereotypów. Twórcy nieco poprawili się w tym temacie, jednak nowe odcinki i tak nieźle wkurzyły Francuzów. Na co zwrócono największą uwagę?
Emily w Paryżu sezon 4 – te wątki wkurzyły Francuzów
Serwis Buisness Insider opublikował obszerny artykuł, którego autorka, Alex Bicard, jest Francuzką. Autorka w ostrych słowach opisała wątki, które wyjątkowo wkurzyły ją w 4. sezonie "Emily w Paryżu". Na początek wskazano fakt, że Emily (Lily Collins) wciąż nie nauczyła się podstaw francuskiego, źle wymawia nawet najprostsze słowa i najwyraźniej nie chodzi już nawet na lekcje języka. Następnie na celowniku znalazł się jej wybór kreacji do pracy. We Francji wciąż obowiązują dość konserwatywne zasady ubierania się w biurze, więc nawet jeśli agencja Grateau nie ma sztywnych zasad dotyczących ubioru, zakładanie króciutkich szortów do pracy wciąż jest nie na miejscu.
Skoro o pracy mowa, to autorka artykułu jest także oburzona przedstawieniem francuskich pracowników, którzy przy Emily są niekompetentni – np. Luc (Bruno Gouery) po kilkumiesięcznej pracy nad jedną z kampanii nadal nie jest w stanie zapamiętać jej szczegółów i w czasie prezentacji musi mieć słuchawkę, by Julien (Samuel Arnold) dyktował mu, co ma mówić. Następnie proponuje fałszywe nagrody w konkursie, co narusza większość wytycznych dotyczących promocji w social mediach.
Z kolei Gabriel (Lucas Bravo) bez powodu i w trybie natychmiastowym zwalnia cukiernika, co w świetle francuskiego prawa pracy nie byłoby możliwe.
Kolejne kontrowersje wzbudził wątek z Eurowizją. Otóż w jednym z odcinków Mindy (Ashley Park) i jej zespół dowiadują się, że swój występ na Eurowizji będą musieli sfinansować całkowicie z własnej kieszeni. Biorąc pod uwagę, jak poważnie Francja traktuje swoją kulturę i jak dużym wydarzeniem jest Eurowizja dla tego kraju – według autorki tekstu – wydaje się nie do pomyślenia.
Z kolei dziecinna kłótnia Emily i Camille (Camille Razat), której skutkiem było wpadnięcie do słynnego jeziora w ogrodach Moneta, to nic innego jak okazanie braku szacunku dziedzictwu narodowemu Francji, chociaż w serialu zostało przedstawione jako błahostka i zbyte serią żartów ze strony obu bohaterek.
Zdaniem autorki tekstu jednym z najgorszych wątków z 4. sezonu "Emily w Paryżu" jest także stereotypowe ukazanie podejścia Francuzów do alkoholu. Gdy Emily proponuje wprowadzenie win bezalkoholowych, wszyscy ją wyśmiewają – co jest dziwne biorąc pod uwagę, że kultura picia mocno zmieniła się w trakcie ostatnich lat i coraz więcej osób wybiera życie w trzeźwości. Nieprawdą jest przedstawiony "fakt", jakoby prezydent Macron zakazał "suchego stycznia", a kobiety w ciąży z pewnością nie popijają wina – żaden francuski lekarz by tego nie polecał, a na butelkach z alkoholem widnieją ostrzeżenia dotyczące konsumpcji alkoholu przez kobiety w ciąży.
Czy serial poprawi się w 2. części 4. sezonu? A może twórcy zaserwują nam dawkę stereotypów o Włochach, skoro Emily wybierze się na rzymskie wakacje? Odpowiedzi na te pytania poznamy 12 września, gdy na Netfliksie zadebiutuje sezon 4B. W oczekiwaniu na nowe odcinki możecie także sprawdzić, czy będzie 5. sezon "Emily w Paryżu".